powinno być "prorumuński"
"Lider partii Prawicowa Siła Ludovic Orban ostro skomentował w piątek decyzję Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu wyborów prezydenckich, stwierdzając, iż KR "zniszczył demokrację w Rumunii" i iż decyzja ta "ma charakter zamachu stanu", zwracając się do prokuratury przy Wysokim Trybunale Kasacyjnym i Sprawiedliwości o wszczęcie śledztwa karnego przeciwko sędziom konstytucyjnym."
przedruk
tłumaczenie automatyczne
BBC.com
5 grudnia 2024
Calin Georgescu, skrajnie nacjonalistyczny polityk prowadzący w wyborach prezydenckich w Rumunii, powiedział BBC, iż jeżeli zostanie wybrany, zakończy wszelkie wsparcie dla Ukrainy.
Georgescu, którego jedyna kampania wyborcza prowadzona była w mediach społecznościowych, powiedział, iż "naród rumuński" stanie się jego priorytetem.
Zaprzeczył jednak, jakoby jego dotychczasowy niespodziewany sukces był wynikiem wspieranej przez Rosję operacji wpływu, mówiąc, iż nie obchodzi go "kłamstwa" agencji wywiadowczych jego kraju, ponieważ pracuje z Bogiem i ludźmi.
W środę, w bardzo nietypowym posunięciu, ustępujący prezydent Rumunii opublikował odtajnione dokumenty, które szczegółowo opisywały to, co nazwano masową i "wysoce zorganizowaną" kampanią na rzecz Georgescu na TikToku, koordynowaną przez "aktora państwowego".
Dokumenty zawierały ocenę wywiadowczą, iż Rosja przeprowadza ataki hybrydowe na Rumunię, którą postrzega jako "państwo wrogie".
Trybunał Konstytucyjny jest w tej chwili zasypywany wnioskami o zbadanie zarzutów o ingerencję w celu ewentualnego unieważnienia wyborów.
Prokuratorzy ogłosili dzisiaj, iż wszczynają dochodzenie karne, ale nie ma harmonogramu, kiedy może się ono zakończyć.
"Boją się" – tak Georgescu odrzucił dowody na to, iż setki tysięcy dolarów wydano na promowanie treści kampanii wyborczej, łamiąc zarówno rumuńskie prawo wyborcze, jak i własne zasady TikToka.
Zaprzeczył, jakoby był "człowiekiem Moskwy", odnosząc się szyderczo do rumuńskich "agencji niewywiadowczych".
"Nie mogą pogodzić się z tym, iż naród rumuński w końcu powiedział: »Chcemy odzyskać nasze życie, nasz kraj, naszą godność«" – powiedział, przedstawiając siebie jako walczącego z nieustępliwym establishmentem.
W niekiedy ostrym wywiadzie, w którym chwalił Donalda Trumpa i węgierskiego populistycznego przywódcę Viktora Orbana, Georgescu nazwał Władimira Putina "patriotą i przywódcą".
Następnie dodał: "Ale ja nie jestem fanem".
Ale zapytany o wojnę Rosji z Ukrainą, najpierw zapytał: "Czy jesteś tego pewien?", pozornie zaprzeczając istnieniu wojny.
Następnie powiedział, iż Rumunia jest zainteresowana jedynie dążeniem do pokoju na swojej granicy, ale odmówił stwierdzenia, iż powinno się to odbyć na warunkach Kijowa.
Zapytany, czy zgadza się na trwanie po stronie Ukrainy, jak to określa UE, "tak długo, jak będzie to konieczne", Georgescu powiedział: "Nie". Powiedział, iż wszystko się zmieni.
"Zgadzam się tylko, iż muszę dbać o moich ludzi. Nie chcę angażować moich ludzi" – odpowiedział, wyjaśniając, iż Rumunia – członek UE i NATO – nie będzie już udzielać swojemu sąsiadowi wsparcia wojskowego ani politycznego.
— Zero. Wszystko się zatrzymuje. Muszę dbać tylko o moich ludzi. Sami mamy wiele problemów".
Byłaby to radykalna zmiana pozycji Bukaresztu, która byłaby muzyką dla rosyjskich uszu.
Prezydent w Rumunii ma znaczną władzę, [wg wpisów rumuńskich publicystów na Gandeste.org. prezydent Rumuni ma nikły wpływ na władze rumuńskie - MS] na w tym wpływ na takie dziedziny jak polityka zagraniczna. Jest także głównodowodzącym sił zbrojnych i mianuje premiera.
Rumunia ma długą granicę z Ukrainą i od czasu inwazji na pełną skalę w 2022 r. jest zagorzałym zwolennikiem Kijowa.
Dostarczono system obrony przeciwrakietowej Patriot, a także wsparcie finansowe. Stał się również kluczowym szlakiem eksportowym dla ukraińskiego zboża, ponieważ rosyjskie bombardowania sparaliżowały pracę tamtejszych portów.
Pod przewodnictwem Georgescu Rumunia dołączyła do Węgier i Słowacji jako sympatycy Rosji na wschodniej flance NATO.
Byłby to również poważny cios w solidarność UE z Ukrainą, która stoi przed perspektywą przejęcia większej odpowiedzialności za pomoc Kijowowi z Donaldem Trumpem z powrotem w Białym Domu.
Georgescu podkreślił, iż utrzyma Rumunię w UE i NATO, ale od tej pory wszystko będzie "negocjowane" i skupiać się na interesach jego kraju.
Odmówił stwierdzenia, iż Rosja Władimira Putina stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Zachodu.
Jego poparcie dla teorii spiskowych również wywołało obawy, w tym zaprzeczanie pandemii Covid i wątpienie, iż ktokolwiek kiedykolwiek wylądował na Księżycu.
W Rumunii znajduje się gigantyczna baza wojskowa NATO w pobliżu Morza Czarnego, a także amerykańska obrona przeciwrakietowa.
Obecnie Georgescu określa siebie jako nauczyciela akademickiego, ale wcześniej pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i w ONZ.
Z pewnością ma zwolenników – jego przesłanie "czysty tryb życia, przede wszystkim Rumunia" cieszy się popularnością, zwłaszcza poza Bukaresztem.
Ale w stolicy wiele osób martwi się o kierunek, w którym może podążać ich kraj.
[znowu te emocje! i jacyś anonimowi "wiele osób".... - MS]
Zapytany, czy rozumie, dlaczego się boją, Georgescu potrząsnął głową: "To tylko propaganda".
W czwartek wieczorem kilka tysięcy demonstrantów zebrało się w centrum Bukaresztu, aby wezwać Rumunię do pozostania w ścisłym sojuszu z Europą - wielu z nich trzymało niebieską flagę UE.
Inni przynieśli rumuńskie flagi z okrągłym otworem pośrodku, przypominającym o tym, jak po rewolucji 1989 roku ludzie wycinali symbole komunistyczne.
Mówienie o rosyjskich wpływach – wtrącaniu się Moskwy w jakiejkolwiek formie – to dla wielu temat emocjonalny. Kilkoro z nich skandowało: "Wolność!" i "Europa!".
Jeden z mężczyzn powiedział BBC, iż on i jego przyjaciele byli z protestującymi na ulicach Bukaresztu 35 lat temu i nie mogli znieść myśli o powrocie Rumunii do przeszłości.
Inna kobieta, Anca, powiedziała, iż widziała "długie ramię Rosji" w pracy podczas wyborów prezydenckich w Rumunii i przyszła na wiec, aby pokazać, iż wierzy, iż przyszłość jej kraju musi być mocno związana z Europą.
------------
BBC.com
5 grudnia 2024
Calin Georgescu, skrajnie nacjonalistyczny polityk prowadzący w wyborach prezydenckich w Rumunii, powiedział BBC, iż jeżeli zostanie wybrany, zakończy wszelkie wsparcie dla Ukrainy.
Georgescu, którego jedyna kampania wyborcza prowadzona była w mediach społecznościowych, powiedział, iż "naród rumuński" stanie się jego priorytetem.
Zaprzeczył jednak, jakoby jego dotychczasowy niespodziewany sukces był wynikiem wspieranej przez Rosję operacji wpływu, mówiąc, iż nie obchodzi go "kłamstwa" agencji wywiadowczych jego kraju, ponieważ pracuje z Bogiem i ludźmi.
W środę, w bardzo nietypowym posunięciu, ustępujący prezydent Rumunii opublikował odtajnione dokumenty, które szczegółowo opisywały to, co nazwano masową i "wysoce zorganizowaną" kampanią na rzecz Georgescu na TikToku, koordynowaną przez "aktora państwowego".
Dokumenty zawierały ocenę wywiadowczą, iż Rosja przeprowadza ataki hybrydowe na Rumunię, którą postrzega jako "państwo wrogie".
Trybunał Konstytucyjny jest w tej chwili zasypywany wnioskami o zbadanie zarzutów o ingerencję w celu ewentualnego unieważnienia wyborów.
Prokuratorzy ogłosili dzisiaj, iż wszczynają dochodzenie karne, ale nie ma harmonogramu, kiedy może się ono zakończyć.
"Boją się" – tak Georgescu odrzucił dowody na to, iż setki tysięcy dolarów wydano na promowanie treści kampanii wyborczej, łamiąc zarówno rumuńskie prawo wyborcze, jak i własne zasady TikToka.
Zaprzeczył, jakoby był "człowiekiem Moskwy", odnosząc się szyderczo do rumuńskich "agencji niewywiadowczych".
"Nie mogą pogodzić się z tym, iż naród rumuński w końcu powiedział: »Chcemy odzyskać nasze życie, nasz kraj, naszą godność«" – powiedział, przedstawiając siebie jako walczącego z nieustępliwym establishmentem.
W niekiedy ostrym wywiadzie, w którym chwalił Donalda Trumpa i węgierskiego populistycznego przywódcę Viktora Orbana, Georgescu nazwał Władimira Putina "patriotą i przywódcą".
Następnie dodał: "Ale ja nie jestem fanem".
Ale zapytany o wojnę Rosji z Ukrainą, najpierw zapytał: "Czy jesteś tego pewien?", pozornie zaprzeczając istnieniu wojny.
Następnie powiedział, iż Rumunia jest zainteresowana jedynie dążeniem do pokoju na swojej granicy, ale odmówił stwierdzenia, iż powinno się to odbyć na warunkach Kijowa.
Zapytany, czy zgadza się na trwanie po stronie Ukrainy, jak to określa UE, "tak długo, jak będzie to konieczne", Georgescu powiedział: "Nie". Powiedział, iż wszystko się zmieni.
"Zgadzam się tylko, iż muszę dbać o moich ludzi. Nie chcę angażować moich ludzi" – odpowiedział, wyjaśniając, iż Rumunia – członek UE i NATO – nie będzie już udzielać swojemu sąsiadowi wsparcia wojskowego ani politycznego.
— Zero. Wszystko się zatrzymuje. Muszę dbać tylko o moich ludzi. Sami mamy wiele problemów".
Byłaby to radykalna zmiana pozycji Bukaresztu, która byłaby muzyką dla rosyjskich uszu.
Prezydent w Rumunii ma znaczną władzę, [wg wpisów rumuńskich publicystów na Gandeste.org. prezydent Rumuni ma nikły wpływ na władze rumuńskie - MS] na w tym wpływ na takie dziedziny jak polityka zagraniczna. Jest także głównodowodzącym sił zbrojnych i mianuje premiera.
Rumunia ma długą granicę z Ukrainą i od czasu inwazji na pełną skalę w 2022 r. jest zagorzałym zwolennikiem Kijowa.
Dostarczono system obrony przeciwrakietowej Patriot, a także wsparcie finansowe. Stał się również kluczowym szlakiem eksportowym dla ukraińskiego zboża, ponieważ rosyjskie bombardowania sparaliżowały pracę tamtejszych portów.
Pod przewodnictwem Georgescu Rumunia dołączyła do Węgier i Słowacji jako sympatycy Rosji na wschodniej flance NATO.
Byłby to również poważny cios w solidarność UE z Ukrainą, która stoi przed perspektywą przejęcia większej odpowiedzialności za pomoc Kijowowi z Donaldem Trumpem z powrotem w Białym Domu.
Georgescu podkreślił, iż utrzyma Rumunię w UE i NATO, ale od tej pory wszystko będzie "negocjowane" i skupiać się na interesach jego kraju.
Odmówił stwierdzenia, iż Rosja Władimira Putina stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa Zachodu.
Jego poparcie dla teorii spiskowych również wywołało obawy, w tym zaprzeczanie pandemii Covid i wątpienie, iż ktokolwiek kiedykolwiek wylądował na Księżycu.
W Rumunii znajduje się gigantyczna baza wojskowa NATO w pobliżu Morza Czarnego, a także amerykańska obrona przeciwrakietowa.
Obecnie Georgescu określa siebie jako nauczyciela akademickiego, ale wcześniej pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i w ONZ.
Z pewnością ma zwolenników – jego przesłanie "czysty tryb życia, przede wszystkim Rumunia" cieszy się popularnością, zwłaszcza poza Bukaresztem.
Ale w stolicy wiele osób martwi się o kierunek, w którym może podążać ich kraj.
[znowu te emocje! i jacyś anonimowi "wiele osób".... - MS]
Zapytany, czy rozumie, dlaczego się boją, Georgescu potrząsnął głową: "To tylko propaganda".
W czwartek wieczorem kilka tysięcy demonstrantów zebrało się w centrum Bukaresztu, aby wezwać Rumunię do pozostania w ścisłym sojuszu z Europą - wielu z nich trzymało niebieską flagę UE.
Inni przynieśli rumuńskie flagi z okrągłym otworem pośrodku, przypominającym o tym, jak po rewolucji 1989 roku ludzie wycinali symbole komunistyczne.
Mówienie o rosyjskich wpływach – wtrącaniu się Moskwy w jakiejkolwiek formie – to dla wielu temat emocjonalny. Kilkoro z nich skandowało: "Wolność!" i "Europa!".
Jeden z mężczyzn powiedział BBC, iż on i jego przyjaciele byli z protestującymi na ulicach Bukaresztu 35 lat temu i nie mogli znieść myśli o powrocie Rumunii do przeszłości.
Inna kobieta, Anca, powiedziała, iż widziała "długie ramię Rosji" w pracy podczas wyborów prezydenckich w Rumunii i przyszła na wiec, aby pokazać, iż wierzy, iż przyszłość jej kraju musi być mocno związana z Europą.
------------
ilfattoquotidiano.it
W Rumunii trwa dochodzenie w sprawie rosyjskiej infiltracji TikToka po odwołanych wyborach. Georgescu: "Idź i głosuj"
przez F. Q. 7 grudnia 2024 r.
Podejrzenia o rosyjską ingerencję zniekształcają wynik głosowania w Rumunii, gdzie wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich został w skrajnych przypadkach unieważniony. Zwycięzcą, który wyszedł z pierwszej tury, został kandydat skrajnej prawicy Calin Georgescu (na zdjęciu), który wezwał wyborców do pójścia jutro do urn.
A teraz otwiera się rozdział sądowy, wraz z rozpoczęciem śledztwa: w rzeczywistości przeprowadzono już szereg przeszukań w celu zweryfikowania wszelkich przestępstw korupcji wyborczej, prania brudnych pieniędzy, fałszerstw komputerowych, ale także ewentualnych naruszeń prawa zakazującego działalności formacji neofaszystowskich, rasistowskich i ksenofobicznych. Kontrole policyjne i sądowe skupiły się w szczególności na niektórych domach w Braszowie, mieście w środkowej Rumunii, a na celowniku znalazłaby się m.in. osoba zamieszana w nielegalne finansowanie kampanii wyborczej Georgescu, prowadzonej niemal w całości na TikToku.
Lega: "Anulować głosowanie? Bardzo niebezpieczny precedens" - Echo sprawy rumuńskiej, w którą zaangażowany jest kraj członkowski UE i zajmujący strategiczne stanowisko na południowo-wschodnim froncie NATO, na granicy z Ukrainą, w międzyczasie nie przestaje się rozprzestrzeniać w Europie, a we Włoszech dochodzi do rozłamu w większości rządowej.
Lega: "Anulować głosowanie? Bardzo niebezpieczny precedens" - Echo sprawy rumuńskiej, w którą zaangażowany jest kraj członkowski UE i zajmujący strategiczne stanowisko na południowo-wschodnim froncie NATO, na granicy z Ukrainą, w międzyczasie nie przestaje się rozprzestrzeniać w Europie, a we Włoszech dochodzi do rozłamu w większości rządowej.
Jednoznaczne stanowisko wobec decyzji sądu w Bukareszcie zajęła Liga, według której "unieważnienie demokratycznego głosowania" dlatego, iż nie podobało się to Sorosowi i UE, "jest niepokojącym i bardzo niebezpiecznym precedensem".
Sprawa niemal na pewno trafi na posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego. I będzie to starcie. Również dlatego, iż Komisja w pełni opowiada się za wyborem Trybunału Konstytucyjnego.
Rzekoma infiltracja Rosji
Rzekoma infiltracja Rosji
- Unieważnienie wyborów prezydenckich przez Sąd Konstytucyjny, zaledwie dwa dni przed drugą turą wyborów, nastąpiło po odtajnieniu poufnych dokumentów służb wywiadowczych, które oskarżają TikToka i rzekome destabilizujące manewry Rosji. Reakcje na werdykt Sądu Najwyższego w Rumunii były mieszane. Podczas gdy niektórzy przywódcy polityczni, w tym socjaldemokratyczny premier Marcel Ciolacu, uważali ją za "jedyną słuszną decyzję", inni, w tym dwaj pretendenci do jutrzejszej, nieudanej drugiej tury wyborów Calin Georgescu i Elena Lasconi, ostro ją skrytykowali, nazywając ją "nielegalną", "niemoralną" i "antydemokratyczną".
Z Georgescu, który nie wahał się mówić o autentycznym "zamachu stanu", zapraszając wyborców do pójścia do urn jutro, w dniu, w którym powinna odbyć się druga tura wyborów.
--------------
--------------
Wybory w Rumunii, Sąd Konstytucyjny unieważnia pierwszą turę z powodu ingerencji Rosji. Georgescu: "To zamach stanu na pełną skalę"
Po wyborach, które przypieczętowały zwycięstwo w pierwszej turze prorosyjskiego kandydata skrajnej prawicy Calina Georgescu, Rumunia znalazła się na rozdrożu: wrócić do urn i wybrać między nim a prounijną kandydatką Eleną Lasconi. Ale Sąd Konstytucyjny wstrzymał wszystko: jak potępili zwolennicy proeuropejskiego frontu w dniach głosowania, choćby sędziowie orzekli, iż było to wadliwe z powodu "rosyjskiej ingerencji".
"Pozostanę na stanowisku do czasu wyboru nowego prezydenta" – zapowiada Klaus Iohannis, ustępujący szef państwa rumuńskiego. W oświadczeniu skierowanym do narodu Iohannis zapewnił "inwestorów, UE i NATO", iż Rumunia pozostaje "solidnym i stabilnym krajem".
Georgescu, skrajnie prawicowy kandydat w drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii, nazwał decyzję Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu pierwszej tury głosowania "zamachem stanu".
"Państwo rumuńskie wzięło demokrację i podeptało ją".
W podobnym tonie utrzymane są wypowiedzi lidera głównej skrajnie prawicowej partii, George'a Simiona, który potępia unieważnienie jako "pełnowymiarowy zamach stanu":
W podobnym tonie utrzymane są wypowiedzi lidera głównej skrajnie prawicowej partii, George'a Simiona, który potępia unieważnienie jako "pełnowymiarowy zamach stanu":
"Ale my nie wyjdziemy na ulice. System musi upaść w sposób demokratyczny" – mówi.
Simion jest przewodniczącym partii Sojusz na rzecz Związku Rumunów, która w wyborach parlamentarnych w ubiegłą niedzielę zdobyła 18 procent głosów, drugiej partii po socjaldemokratach.
Druga tura wyborów między oboma kandydatami była pierwotnie zaplanowana na niedzielę 8 grudnia, po pierwszej turze, która odbyła się 24 listopada, ale na niespełna 48 godzin przed otwarciem lokali wyborczych Sąd Konstytucyjny wstrzymał wszystko: po odtajnieniu poufnych dokumentów bezpieczeństwa, dotyczących rzekomej zagranicznej ingerencji, przede wszystkim Rosji, w kampanię wyborczą prowadzoną na TikToku od Calina Georgescu okazałoby się, iż zwycięzca pierwszej rundy byłby faworyzowany przez platformę, która zaoferowałaby mu korzystne warunki.
Sędziowie wyjaśnili, iż decyzja została podjęta w celu "zapewnienia uczciwości i legalności procesu wyborczego" po otrzymaniu wielu wniosków w tej sprawie, motywowanych odtajnionymi dokumentami wywiadowczymi, z których wynika rosyjska ingerencja w głosowanie.
Jeśli jednak ktoś myśli, iż ta decyzja karze tylko kandydata skrajnej prawicy, to nawet Lasconi, który miał dostęp do drugiej tury wyborów kilkoma głosami, mówi o posunięciu Trybunału jako "nielegalnym, niemoralnym i miażdżącym samą istotę demokracji":
"Powinniśmy byli przeprowadzić głosowanie" – powiedział, powinniśmy byli uszanować wolę narodu rumuńskiego. Czy nam się to podoba, czy nie, z prawnego i legalnego punktu widzenia 9 milionów obywateli Rumunii, zarówno w kraju, jak i w diasporze, wyraziło swoje preferencje dla konkretnego kandydata poprzez swój głos. Nie możemy ignorować ich woli".
Decyzja Sądu Najwyższego zaskoczyła jednak obserwatorów po tym, jak w ostatnich dniach, orzekając w sprawie apelacji i sprzeciwów, zamiast tego potwierdził wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich, torując drogę do drugiej tury. Jest to zatem krok wstecz w porównaniu z sytuacją sprzed kilku dni, kiedy ponowne przeliczenie głosów doprowadziło do uzyskania zielonego światła przez Trybunał, który najwyraźniej w ciągu ostatnich kilku godzin uzyskał dokumenty, które w znacznym stopniu zniekształciły jego pierwszą ocenę.
Rano Unia Europejska również wyraziła zaniepokojenie ryzykiem ingerencji w rumuńskie wybory: "Jesteśmy zaniepokojeni rosnącymi oznakami skoordynowanej zagranicznej operacji wywierania wpływu w internecie wymierzonej w trwające wybory w Rumunii, w szczególności na TikToku. Komisja Europejska podjęła działania na mocy aktu o usługach cyfrowych przeciwko TikTokowi" – napisała wiceprzewodnicząca wykonawcza Henna Virkkunen na stronie X.
Konieczne będzie teraz zrozumienie, czy oceny Trybunału nie spowodują reperkusji dla kandydatów i ich kwalifikowalności. Ustawa przewiduje, iż w przypadku unieważnienia wyborów muszą one zostać zwołane ponownie w drugą niedzielę po dacie decyzji, w tym przypadku 22 grudnia. Skoro Trybunał zwrócił się o powtórzenie całego procesu wyborczego, to i kampania wyborcza powinna zostać powtórzona. jeżeli jednak mielibyśmy zacząć od sytuacji z 23 listopada, to faworytem w tym momencie pozostaje Georgescu, który pod koniec liczenia głosów zajął pierwsze miejsce z 23% głosów, a za nim uplasował się Lasconi z około 20%. Socjaldemokrata i proeuropejski premier Marcel Ciolacu, faworyt w przededniu wyborów, został zepchnięty na trzecie miejsce z 19,16% głosów.
"Jestem bardzo zaniepokojony potępieniem rosyjskich działań hybrydowych mających na celu wpłynięcie na głosowanie w Rumunii" – pisze w mediach społecznościowych wicepremier i minister spraw zagranicznych Antonio Tajani. "Włochy, również jako prezydencja G7, przodują w ochronie demokracji i procesów wyborczych" – dodał – "kontynuujemy współpracę z partnerami z UE w celu obrony wspólnych wartości".
------------------
6 grudnia 2024, 18:03
Ludovic Orbán twierdzi, iż decyzja o unieważnieniu wyborów prezydenckich ma "charakter zamachu stanu": "CCR zniszczył demokrację w Rumunii!" / Wzywa do wszczęcia śledztwa karnego przeciwko sędziom konstytucyjnym
Andriej Stan - HotNews.ro
Lider partii Prawicowa Siła Ludovic Orban ostro skomentował w piątek decyzję Sądu Konstytucyjnego o unieważnieniu wyborów prezydenckich, stwierdzając, iż KR "zniszczył demokrację w Rumunii" i iż decyzja ta "ma charakter zamachu stanu", zwracając się do prokuratury przy Wysokim Trybunale Kasacyjnym i Sprawiedliwości o wszczęcie śledztwa karnego przeciwko sędziom konstytucyjnym.
"CCR zniszczył demokrację w Rumunii! 9 osób, które tymczasowo zajmują stanowiska sędziów Sądu Konstytucyjnego, całkowicie w sposób obraźliwy unieważniło akt woli obywateli Rumunii, którzy wyrazili swoje opcje, głosując na kandydatów w pierwszej turze wyborów prezydenckich" – napisał Ludovic Orban w komunikacie opublikowanym na swojej stronie na Facebooku.
"Na domiar złego, ten sam Trybunał Konstytucyjny, który w poniedziałek zatwierdził pierwszą rundę. Po zarządzeniu ponownego przeliczenia głosów w pierwszej fazie, przy czym decyzja o zatwierdzeniu zostanie podjęta przed zakończeniem procesu ponownego liczenia" – dodał.
"Opierając się na tym precedensie, możemy spodziewać się, iż każdy wybór dokonany przez obywateli Rumunii zostanie anulowany. Oznacza to, iż możemy dojść do sytuacji, w której CCR nie będzie już chciała wybierać prezydenta w Rumunii" – mówi Orbán.
— Niech mnie nikt nie posądzi o stronniczość wobec Georgescu. Jest to bez wątpienia człowiek wspierany przez sieć kierowaną i finansowaną przez Rosję. Ale to powinno być udowodnione wcześniej przez instytucje, które bronią bezpieczeństwa narodowego" – kontynuował.
Lider Prawicowej Siły jest przekonany, iż "Rumuni mieliby na tyle rozeznania, by głosować na Elenę Lasconi, zwłaszcza po odtajnieniu dokumentów z CSAT".
"Dzisiejsza decyzja KRK ma charakter zamachu stanu! Prokuratura przy Wysokim Trybunale Kasacyjnym i Sprawiedliwości powinna zwrócić na to uwagę i wszcząć śledztwo karne przeciwko sędziom CCR" – podkreślił były premier i lider liberałów.
"Biorąc pod uwagę skład Sądu, 4 sędziów mianowanych przez PSD i 4 mianowanych przez Iohannisa i PNL, zadaję sobie uzasadnione pytanie: aby CCR zatwierdził pierwszą turę, kandydaci PSD i PNL muszą wejść do drugiej tury?" – pytał Ludovic Orban, ironicznie, na zakończenie swojego wpisu.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich została w piątek unieważniona bezprecedensową decyzją Sądu Konstytucyjnego.
Decyzja zapadła na dwa dni przed drugą turą wyborów prezydenckich, w której wystartowali kandydat niezależny Calin Georgescu i kandydatka ZSRR Elena Lasconi, biorąc pod uwagę, iż diaspora już głosuje.
Pierwsza tura została zatwierdzona przez CCR na początku tego tygodnia, po tym, jak sąd poprosił o ponowne przeliczenie wszystkich ponad 9,4 miliona głosów.
W czwartek CCR otrzymało cztery zawiadomienia od SNSPA, Instytutu Badań nad Totalitaryzmem, publikacji Calea Europea i kandydata Cristiana Terheșa.
Notyfikacje pojawiły się po odtajnieniu raportów złożonych do CSAT przez służby bezpieczeństwa, które mówią o operacji przygotowanej z wyprzedzeniem na korzyść Calina Georgescu i mającej "modus operandi aktora państwowego".
Jednak CCR poinformował w czwartek wieczorem, iż "może rozpatrywać odwołania złożone przez kwalifikujących się kandydatów w drugiej turze wyborów prezydenckich".
W Rumunii trwa dochodzenie w sprawie rosyjskiej infiltracji TikToka po odwołanych wyborach. Georgescu: "Idź i głosuj" - Il Fatto Quotidiano