Demografia, imigracja, CIC a propaganda PiS

2 tygodni temu

W 2060 roku w Polsce może mieszkać jedynie 26 milionów ludzi. Tymczasem Zjednoczona Prawica straszy imigrantami i nie troszczy się o przyrost naturalny. Programy 500 i 800 plus nie poprawiły dzietności w Polsce.

Demografia, to nauka zajmująca się badaniem stanu, struktury, ruchów naturalnych oraz migracją ludności. Do tych celów wykorzystuje dane statystyczne, które są nieustannie gromadzone i na ich podstawie buduje modele obrazujące aktualne i przyszłe trendy w danej populacji.

W Polsce gromadzeniem danych zajmuje się rządowa agenda – Główny Urząd Statystyczny. Instytucja regularnie publikuje reporty dotyczące rozmaitych dziedzin życia, w tym oczywiście dane demograficzne. Na ich podstawie rząd jest w stanie zaplanować wydatki budżetowe np. na obronność, edukację, ochronę zdrowia, pomoc socjalną i tak dalej, a w dłuższej perspektywie przygotować mechanizmy związane ze wzrostem lub spadkiem ludności. Dotyczy to także miast i gmin.

Badania statystyczne dotyczące demografii są lustrem, w którym odbijają się kompetencje parlamentu i rządu, pokazują skalę sukcesów albo zaniedbań, wskazują kierunki, jakie powinny być obierane w przyszłości, aby zapewnić należyte funkcjonowanie państwa, a jego mieszkańcom godne i bezpieczne życie.

Niedawna fala protestów, zorganizowanych przez środowiska prawicowe, jaka pod hasłem „stop nielegalnej emigracji” przetoczyła się przez kraj wskazała, iż chodziło w nich jedynie o wywołanie niepokoju społecznego poprzez straszenie obcymi w celu osiągnięcia zamierzonych efektów politycznych. Adresatami przekazu były jednostki mało samodzielne intelektualnie, chwiejne, podatne na nieprawdziwe sugestie.

W Piotrkowie Trybunalskim niechęć do przybyszów z innych, pozaeuropejskich krajów, połączono z niezgodą na otwarcie Centrum Integracji Cudzoziemców, jakie władze Zjednoczonej Prawicy zaplanowały utworzyć w ciągu kilku lat.

W 2022 roku dwa pierwsze punkty otwarto w woj. opolskim i wielkopolskim, a docelowo miało ich być 49. Obecny rząd uznając potrzebę tworzenia ośrodków nie zamierza z nich rezygnować, ale z drugiej strony nie ponagla, gdyż takiej potrzeby w tej chwili nie dostrzega. Fala uchodźców, jaka dotarła do Polski po wybuchu wojny na Ukrainie jest już na nami.

Zadaniem CIC nie jest relokacja emigrantów, to znaczy przenoszenia osób z jednego kraju do drugiego, ale wsparcie obcokrajowców legalnie przebywających w Polsce i zamierzających w niej żyć, pracować, integrować się ze społeczeństwem.

Placówki mają informować o przepisach, usługach, przysługujących prawach i obowiązkach czyli wskazywać jak funkcjonować w nowym miejscu pobytu. Ich zadaniem ma być pomoc w nauce języka, znalezieniu zatrudnienia i in. Wytyczne określone przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie przywidują, aby na terenie CIC choćby tymczasowo zamieszkiwali cudzoziemcy. CIC, to połączenie ośrodka pomocy społecznej, biura pracy, biura prawnego, gabinetu psychologicznego.

W materiałach propagandowych i podczas demonstracji ukazywano ten mechanizm jako szatański wymysł komisarzy europejskich, którzy nakazali dowozić z Niemiec do katolickiej Polski rządnych krwi Arabów, Azjatów i Afrykańczyków, których jedynym celem będzie gwałcenie kobiet i dzieci, mordowanie, rabowanie, stawianie meczetów i pobieranie zasiłków socjalnych.

Z drugiej strony takie nastawienie działaczy Zjednoczonej Prawicy dziwić nie powinno, gdyż Jarosław Kaczyński demografią, jak zresztą innymi dziedzinami życia społecznego, nigdy się nie interesował. W jego ocenie nie miały one żadnego wpływu na poparcie jego i jego partii. Wyjątek stanowi wypowiedź z 2022 roku, gdy stwierdził, iż „Dziś rodzi się dużo za mało dzieci. Nie za mało, tylko dużo za mało” i zapewnił, iż programy socjalne będą kontynuowane. Niestety ani 500+ i 800+ nie miały najmniejszego wpływu na poprawę dzietności, spowodowały jedynie wzrost inflacji.

Emigranci są Polsce potrzebni jak powietrze

Przez lata problem wywołany w tej chwili przez patopolityków nie istniał. Polska była jednym z niewielu państw w Europie potrafiących utrzymać spójność religijną i kulturową. Mniejszości narodowe zamieszkujące kraj: białoruska, czeska, litewska, niemiecka, ormiańska, rosyjska, słowacka, ukraińska, żydowska oraz mniejszości etniczne: karaimska, łemkowska, romska, tatarska od dziesięcioleci są traktowane dobrze, sprawiedliwie, na równi z pozostałymi mieszkańcami.

Nie ma mowy o jakimkolwiek szykanowaniu, ograniczaniu prawa do nauki w języku narodowym, pielęgnowania tradycji, itd., jak ma to miejsce np. na Litwie czy Białorusi wobec Polaków, którzy po II wojnie światowej zostali w granicach tych państw. Bardzo dobrym przykładem są tutaj Romowie, którzy mimo swojej szeroko rozumianej odmienności są tolerowani i trudno sobie przypomnieć, aby byli kiedykolwiek, poza nic nie znaczącymi incydentami, narażeni na najmniejsze ataki, jak np. na Węgrzech w latach 2008/2009.

I ponownie należy wrócić do demografii. Dane płynące z urzędu od lat są bardzo niepokojące. Jak można przeczytać na stronie GUS w końcu 1 kwartału 2025 r. ludność Polski liczyła 37 437 tys. osób, tj. o blisko 158 tys. mniej niż przed rokiem oraz o ponad 52 tys. mniej niż w końcu 2024 r. Tempo ubytku rzeczywistego w okresie styczeń‒marzec br. wyniosło -0,14%, co oznacza, iż na każde 10 tys. mieszkańców Polski ubyło 14 osób (o 3 więcej niż w 1 kwartale ub. roku).

W końcu 2018 r. poza granicami Polski przebywało czasowo około 2 455 tys. stałych mieszkańców naszego kraju, to o niemal 1,5 mln więcej niż w 2004 r. Były to gównie wyjazdy o charakterze ekonomicznym, znaczna część młodych, zdrowych, pracowitych, często bardzo dobrze wykształconych osób pozostała na Zachodzie.

Tabela pokazuje emigrację Polaków na przestrzeni 14 lat. Źródło: GUS. Kliknij, aby powiększyć.

Jeśli zatem przyrost naturalny jest ujemny, na horyzoncie nie widać zachęty do powrotu do emigrantów ekonomicznych, ktoś tę lukę musi wypełnić. W przeciwnym razie RP czeka zapaść gospodarcza i społeczna. Niestety działacze PiS nie przedstawiają recepty na uzdrowienie tej sytuacji. Wolą atakować posługując się populizmem i demagogią, a nie tworzyć rozwiązania.

Więc emigranci są Polsce niezbędni, rzecz jednak w tym, aby zasady ich przyjmowania nie były takie jak w 2022 r., kiedy to do kraju trafiło 3 mln ludzi bez żadnej selekcji i kontroli, po czym otrzymali przywileje mocno obciążające budżet.

Tutaj idealnie sprawdza się model australijski, gdzie prawo pobytu stałego można otrzymać na podstawie tzw. wizy skilled. Władze Australii już dawno wdrożyły zasady ubiegania się o miejsce we własnym społeczeństwie. Nie przyjmują każdego, kto chciałby zostać na wyspie, ale jedynie tych, których uznają za produktywnych.

Wspomniana wyżej wiza to nic innego, jak dokument przyznawany na podstawie wartości osobistej. jeżeli jesteś młody, zdrowy, znasz język angielski, a twoje kwalifikacje zawodowe znajdują się na liście poszukiwanych – obywatelem Australii zostaniesz bardzo szybko. Poszukiwani są ludzie z konkretnymi zawodami: murarze, piekarze, elektrycy, informatycy, mechanicy, pielęgniarki itd. Psychologów, pedagogów, prawników, politologów – Australia nie potrzebuje, gdyż posiada swoich.

I takie rozwiązania powinny być zaimportowane do Polski. Narodowość, religia, pochodzenie nie powinny być brane pod uwagę, jako nieistotne.

Przyjmowanie emigrantów, to oczywiście nie jedyny element wspierający populację. Programy prorodzinne, wsparcie dla in vitro, a przede wszystkim rozwój gospodarczy, o którym w ostatniej dekadzie mówiono niewiele, a jeżeli już, to jedynie w kontekście politycznym.

Prognozy

Wyniki „Prognozy ludności na lata 2023–2060” przygotowanej przez GUS wskazują na wyraźny spadek ludności do 2060 r. Analitycy, w wersji optymistycznej przyjmują, iż w Polce będzie mieszkać ok. 35 mln osób, ale nie wykluczają, iż może ich być 30 mln lub choćby 27 mln.

Proces starzenia się ludności Polski jest nieunikniony, nastąpi wzrost osób w wieku 65 lat i poważny spadek obywateli w wieku 0-17 lat.

W raporcie urzędu czytamy: kurczyć będą się zasoby ludności w wieku produkcyjnym. Według wyników prognozy spadek ten do 2060 r. wyniesie od 25% w scenariuszu niskim do 40% w scenariuszu wysokim. W konsekwencji doprowadzi to do zwiększenia współczynnika obciążenia demograficznego ludnością w wieku nieprodukcyjnym. W 2022 r. na 100 osób w wieku produkcyjnym (kobiety 18–59, mężczyźni 18-64) przypadało 70 osób w wieku nieprodukcyjnym (0–17, 60+/65+). W 2060 r. będzie to już 105 osób (według scenariusza głównego).

→ M. Baryła

25.05.2025

• collage: barma / Gazeta Trybunalska

• więcej o demografii: > tutaj

• czytaj: > „Beata Dróżdż z rodziną i znajomymi chce nowej rady miasta i nowego prezydenta”

Idź do oryginalnego materiału