Obchody Święta Wojska Polskiego 15 sierpnia, które powinny być dniem refleksji nad bezpieczeństwem państwa, stały się w tym roku areną politycznych deklaracji i wzajemnych uprzejmości.
Karol Nawrocki, po raz pierwszy występujący w roli zwierzchnika Sił Zbrojnych, wygłosił przemówienie utrzymane w tonie patosu, mówiąc o „duchu zwycięzców” i „narodzie gotowym do walki niezależnie od szans na zwycięstwo”. Choć nawiązania do Bitwy Warszawskiej 1920 roku i sierpnia 1980 są historycznie uzasadnione, brakowało w nich elementu, którego w czasach rosnących napięć międzynarodowych oczekuje się od głowy sił zbrojnych — konkretu.
Zapowiedź zwiększenia wydatków na obronność do 5% PKB może brzmieć imponująco, ale bez przedstawienia planu finansowania, priorytetów modernizacji i strategii wykorzystania środków pozostaje jedynie politycznym hasłem. W praktyce oznacza to obciążenie budżetu państwa kwotą, która może wymagać cięć w innych kluczowych sektorach, jak zdrowie czy edukacja. Nawrocki nie przedstawił analizy kosztów ani prognoz, jak takie wydatki wpłyną na gospodarkę w dłuższej perspektywie.
Jeszcze bardziej problematyczne jest to, w jaki sposób na te słowa zareagował Andrzej Duda. Zamiast przedstawić merytoryczną ocenę lub wskazać realne wyzwania stojące przed armią, były (na szczęście!) prezydent ograniczył się do osobistej laurki: „Z dumą i wzruszeniem wysłuchałem wystąpienia Zwierzchnika Sił Zbrojnych… Niech żyje Polska!”. Takie komentarze, pozbawione treści, wzmacniają przekonanie, iż PiS-owskie elity polityczne wolą wzajemne poklepywanie się po plecach niż otwartą debatę o bezpieczeństwie państwa.
Odpowiedź Nawrockiego również nie wykraczała poza grzecznościowy, przesadnie kwiecisty język: „Niech miłość do Polski i gotowość do poświęceń… wybrzmiewa, szczególnie dziś, z wielką mocą”. Retoryka ta, choć podniosła, sprowadza się do pustych frazesów, które w realnej polityce obronnej mają ograniczoną wartość.
Takie wymiany zdań wpisują się w szerszy problem kultury politycznej PiS, w której symbolika i patriotyczny patos stały się substytutem odpowiedzialnego zarządzania. Trudno nie zauważyć, iż ten model komunikacji — wzajemne chwalenie się, brak krytycznej oceny wewnątrz obozu — prowadzi do utraty umiejętności samokontroli. jeżeli każdy ruch lidera jest witany owacjami, a wszelka dyskusja uchodzi za nielojalność, to błędy będą się tylko kumulować.
W przypadku Nawrockiego problemem jest również brak doświadczenia w kierowaniu siłami zbrojnymi. Wchodząc w rolę zwierzchnika armii, powinien przedstawić program, który opiera się na chłodnej analizie zagrożeń — od wschodniej granicy, po cyberbezpieczeństwo i logistykę wojskową. Zamiast tego, podczas kluczowego publicznego wystąpienia, zajął się raczej powielaniem podręcznikowych odniesień historycznych i składaniem obietnic bez pokrycia.
Andrzej Duda, mając już za sobą lata jako zwierzchnik sił zbrojnych, również nie wykorzystał okazji, by zadać trudne pytania swojemu następcy. Brak choćby jednego publicznego komentarza dotyczącego realnych wyzwań, takich jak problemy kadrowe w wojsku, ryzyko opóźnień w dostawach sprzętu czy konieczność integracji nowych systemów obronnych, świadczy o tym, iż priorytetem jest utrzymanie spójnego wizerunku partii, a nie transparentna dyskusja.
To zresztą szersza cecha rządów PiS — zamiast partnerskiego dialogu między urzędami, obserwujemy monolog jednej opcji politycznej, w którym wszyscy aktorzy są zobowiązani do wzajemnego potwierdzania swojej lojalności. W takim systemie decyzje dotyczące obronności — które powinny być podejmowane w oparciu o analizy ekspertów, symulacje i konsultacje międzynarodowe — stają się kolejnym narzędziem autopromocji.
Dla obywatela, który patrzy na te uroczystości z boku, obraz jest niepokojący. Zamiast czuć, iż bezpieczeństwo kraju spoczywa w rękach poważnych i kompetentnych liderów, otrzymuje sygnał, iż jest ono zakładnikiem politycznych gier, w których liczy się efektowne wystąpienie i aplauz partyjnych sojuszników. A to, w kontekście obecnych zagrożeń geopolitycznych, jest scenariuszem wyjątkowo ryzykownym.
Święto Wojska Polskiego powinno być momentem, w którym cała klasa polityczna — niezależnie od podziałów — mówi jednym głosem o bezpieczeństwie. Tymczasem tegoroczne obchody pokazały, iż w PiS przez cały czas dominuje logika wewnętrznego PR-u, a nie odpowiedzialnej polityki obronnej. I to, być może, jest najgroźniejsze przesłanie płynące z 15 sierpnia.