Prawo i Sprawiedliwość nie rządzi już od roku, ale wciąż potrafi narzucać tematy debaty publicznej. Robi to dzięki lojalnym mediom, które nie zniknęły wraz z utratą władzy. Widać to choćby w reakcji na „Londyńskie czwartki literackie”, gdzie wystąpiła Aleksandra Sarna, autorka głośnych książek Debil i Alfons. Spotkania, które miały być promocją polskiej literatury non-fiction wśród Polonii, przedstawiono jako „skandaliczne wydarzenie” i „atak na polskość”. To pokazuje jedno – choćby w opozycji PiS boi się niezależnych głosów.
W ramach konkursu Senatu RP „Senat-Polonia 2025” fundacja Otwarty Dialog otrzymała 57 700 zł na organizację cyklu literackiego w Londynie. „Chcemy zaprosić do Londynu autorów książek opisujących współczesną Polskę z jej problemami i sukcesami. Chcemy pokazać możliwie jak najpełniejszy obraz rzeczywistości” – tłumaczyli organizatorzy.
Ten fragment wydaje się całkowicie neutralny, a choćby pozytywny. Promocja literatury, kontakt Polonii z polskimi pisarzami, debaty i dyskusje. A jednak dla mediów PiS-owskich to powód do alarmu. Dlaczego? Bo na liście autorów znalazła się Aleksandra Sarna.
„W ramach Londyńskich czwartków literackich promowano skandaliczne książki” – grzmiały nagłówki. Tyle iż w tym określeniu nie chodzi o literaturę, ale o politykę. Debil i Alfons to tytuły, które musiały zaboleć partyjnych decydentów PiS. Nie dlatego, iż są słabe, ale dlatego, iż są celne.
Sarna opisuje polską politykę bez złudzeń i bez taryfy ulgowej. Jej książki są odważne, prowokacyjne i momentami brutalne w diagnozie, ale to właśnie sprawia, iż tak mocno oddziałują na czytelnika. To literatura, która nie schlebia, nie pudruje rzeczywistości. A skoro ktoś mówi o nich „skandaliczne”, to być może skandalem nie są same książki, ale to, co w nich opisano.
Niepokoi fakt, iż PiS – partia opozycyjna – zachowuje się tak, jakby wciąż miała prawo decydować, co wolno czytać i o czym wolno dyskutować. Próbuje to robić rękami swoich mediów, które od lat pełnią funkcję propagandowych tub. Widać tu echo dawnych czasów, gdy cenzorzy z Mysiej pilnowali, by do opinii publicznej nie przedostała się żadna niewygodna treść.
Dziś metoda jest inna – zamiast formalnych zakazów mamy falę artykułów, w których piętnuje się autorów, instytucje i organizatorów. To próba wytworzenia społecznej atmosfery strachu: kto wspiera „niewłaściwych” pisarzy, ten zostaje od razu napiętnowany.
Nieprzypadkowo celem ataku stała się właśnie Sarna. Jej Debil i Alfons uderzają w wizerunek prezydentów RP – jednego byłego i jednego obecnego – przedstawiając ich w świetle dalekim od partyjnych hagiografii. Dla PiS, które budowało swoją polityczną narrację na obronie „dobrego imienia państwa”, to cios w fundament mitu.
Ale trzeba zapytać: dlaczego partia, która przez lata miała potężną machinę propagandową, tak bardzo boi się dwóch książek? Odpowiedź jest prosta – bo prawdziwa literatura ma większą moc niż setki partyjnych konferencji. Bo to, co zostaje zapisane w książce, ma szansę przetrwać znacznie dłużej niż hasła dnia z partyjnych biuletynów.
„Wydarzenia obejmują promocję czytelnictwa, spotkania z pisarzami, dyskusje o książkach, czytanie fragmentów i możliwość zakupu książek z autografem” – wyliczają organizatorzy. To obraz normalności, który dla PiS staje się nie do zniesienia. Bo wolność czytania i dyskutowania to wolność myślenia. A wolność myślenia jest największym zagrożeniem dla każdej partii wodzowskiej.
Dlatego oburzenie na „Londyńskie czwartki literackie” mówi nam więcej o stanie ducha samego PiS niż o książkach Aleksandry Sarny. Pokazuje, iż choćby w opozycji partia nie porzuciła ambicji kontrolowania kultury i debaty.
Sarnę można lubić lub nie, można się z nią zgadzać albo kłócić, ale jedno jest pewne – jej książki mają wartość. To literatura, która nie zostawia czytelnika obojętnym. Pokazuje Polskę bez retuszu, Polskę pełną absurdów, ale też pełną energii do walki o prawdę.
A jeżeli jej twórczość tak bardzo boli ludzi związanych z PiS, to chyba najlepsza rekomendacja, jaką można sobie wyobrazić. Bo tam, gdzie zaczyna się cenzura, tam zaczyna się również prawda, której ktoś panicznie próbuje ukryć.