W poniedziałkowy wieczór, 28 kwietnia 2025 roku, Polska wstrzymała oddech. W studiu „Super Expressu” rozpoczęła się debata prezydencka, która już teraz zapisała się w historii jako jedno z najważniejszych wydarzeń kampanii przed wyborami zaplanowanymi na 18 maja. Po raz pierwszy na jednej scenie stanęli wszyscy trzynastu kandydatów na urząd prezydenta, od weteranów polityki po zaskakujących outsiderów. Nietypowa formuła, w której to oni sami zadawali sobie pytania, zamieniła debatę w polityczny teatr pełen emocji, merytorycznych wymian i momentów, które wstrząsnęły widzami. Od antysemickich wypowiedzi Grzegorza Brauna, przez szokującą deklarację Macieja Maciaka o admiracji dla Władimira Putina, po iskry lecące między Rafałem Trzaskowskim, Szymonem Hołownią i Sławomirem Mentzenem – to nie była zwykła dyskusja. To była opowieść o Polsce, jej podziałach i nadziejach, które wyborcy będą ważyć przy urnach.

DEBATA PREZYDENCKA SUPER EXPRESSU: 28.04
Scena gotowa, światła włączone
O godzinie 18:00 studio „Super Expressu” rozbłysło światłami reflektorów. Transmisja na żywo ruszyła nie tylko w telewizji, ale i na YouTube oraz platformie X, gdzie widzowie już od 17:15 podglądali kulisy przygotowań. W studiu zasiedli: Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i kandydat Koalicji Obywatelskiej, Szymon Hołownia, marszałek Sejmu z Polski 2050, Sławomir Mentzen, dynamiczny lider Konfederacji, Magdalena Biejat z Nowej Lewicy, Grzegorz Braun, kontrowersyjny poseł Konfederacji, Karol Nawrocki, historyk popierany przez PiS, oraz mniej znani, ale równie zdeterminowani kandydaci: Adrian Zandberg, Joanna Senyszyn, Krzysztof Stanowski, Artur Bartoszewicz, Marek Woch, Maciej Maciak i Marek Jakubiak.
Formuła debaty była odważnym eksperymentem. Zamiast pytań od dziennikarzy, kandydaci sami wybierali, komu i o co zapytają – dwa pytania kierowali do wybranych rywali, jedno do osoby wylosowanej. W drugiej części każdy miał 90 sekund na własne przesłanie. Moderatorzy, z wicenaczelnym „Super Expressu” Janem Złotorowiczem na czele, mieli tylko pilnować czasu i gasić pożary, gdy dyskusja wymykała się spod kontroli. Jak zauważył portal TVN24, taka konstrukcja faworyzowała medialnych weteranów, ale otworzyła też drzwi dla mniej znanych twarzy, które mogły zaskoczyć.
Napięcie w studiu było wyczuwalne od pierwszych sekund. Hołownia, wchodząc na scenę, wręczył Trzaskowskiemu symboliczną „torbę z prezentami od kontrkandydatów”, żartobliwie nawiązując do wcześniejszych debat. „Sławek, do zobaczenia wieczorem!” – rzucił wcześniej na X, szykując grunt pod starcie z Mentzenem. Trzaskowski, z kolei, nie tracił czasu i zaatakował Nawrockiego, przypominając o „porzuconej fladze” z debaty w Końskich. Symboliczne gesty, jak pisała „Gazeta Wyborcza”, stały się narzędziem budowania narracji, które miały zostać w pamięci wyborców.
Przeglądam graty z ostatniej debaty. Okazuje się, iż kandydat @SlawomirMentzen potrzebował instrukcji od sztabu, co ma zrobić ze zdjęciem. Sławek, do zobaczenia wieczorem! pic.twitter.com/AaOcmXMiUX
— Szymon Hołownia (@szymon_holownia) April 28, 2025Burza na scenie: Starcia, które wstrząsnęły Polską
Debata gwałtownie przeszła od uprzejmości do ognia. Jednym z elektryzujących momentów było starcie Szymona Hołowni z Sławomirem Mentzenem. Wszystko zaczęło się od sporu o czas wystąpień, ale temperatura wzrosła, gdy Mentzen zarzucił marszałkowi zmienność poglądów. „Pan się zachowuje jak w podstawówce. Pan ciągle zmienia zdanie” – rzucił lider Konfederacji, wytykając Hołowni dawne poparcie dla euro i likwidacji gotówki. Hołownia nie pozostał dłużny: „Kłamie pan” – odparł, a jego riposta wywołała falę komentarzy na X. Mentzen, jak później pisał na platformie, widział w Hołowni polityka, który „wczoraj chciał euro, a dziś mówi, iż czasy się zmieniły”. Marszałek tłumaczył, iż Polska nie jest gotowa na wspólną walutę, a gotówka to fundament wolności Polaków, próbując ugasić pożar wśród konserwatywnych wyborców. „Interia” zauważyła, iż to starcie pokazało Hołownię jako polityka gotowego na ostrą walkę, ale wciąż dbającego o wizerunek mediatora.
Jeszcze większy szok wywołał Grzegorz Braun. Jego antysemickie wypowiedzi, w których porównał politykę Izraela do działań Rosji i nazwał żółty żonkil – symbol pamięci o powstaniu w getcie warszawskim – „znakiem hańby”, wstrząsnęły studiem. Mówił o „judaizacji” i „ukrainizacji” Polski, atakując Trzaskowskiego za udział w obchodach rocznicy powstania w getcie. Prezydent Warszawy nie wytrzymał. „To są bohaterowie naszej historii! Ja tego nie będę słuchał!” – krzyknął, odchodząc od mównicy w geście protestu. Magdalena Biejat, kandydatka Nowej Lewicy, zapowiedziała zgłoszenie sprawy do prokuratury, pisząc na X: „Demokracja to przestrzeń dla poglądów, ale nie dla nienawiści”. Braun, nie zrażony, chwalił się na platformie, iż „przeciągał pręt po kracie”, dziękując zwolennikom za wsparcie pod studiem. „TVN24” i „Onet” ostrzegały, iż jego słowa mogą zaostrzyć debatę o mowie nienawiści, a wykluczenie Brauna z Konfederacji w styczniu 2025 tylko podkreśla jego radykalizm.
Demokracja to przestrzeń ścierania się poglądów. Czasem skrajnych. Ale ta wolność ścierania się poglądów nie może być usprawiedliwieniem propagowania nienawiści. I to powinno łączyć wszystkich ponad podziałami.
W sprawie nienawistnych wypowiedzi @GrzegorzBraun_, które padły…
Chwilę później studio zamarło po raz kolejny. Maciej Maciak, niezależny kandydat, w odpowiedzi na pytanie Marka Jakubiaka przyznał, iż „podziwia Władimira Putina”. Cisza, która zapadła, została przerwana ironicznym okrzykiem Krzysztofa Stanowskiego: „Brawo dla Putina!”. Trzaskowski nazwał deklarację „niebywałą”, a Adrian Zandberg pytał, dlaczego Maciak unika nazywania Putina zbrodniarzem. Kandydat tłumaczył, iż antyrosyjskie nastroje są polityczną grą, ale jego słowa tylko dolały oliwy do ognia. „Super Express” relacjonował, jak memy o Maciaku zalały X, a internauci wyśmiewali jego kandydaturę jako „prorosyjską”. „Wprost” zauważył, iż choć Maciak jest marginalnym graczem, zyskał chwilową rozpoznawalność, która może mu pomóc w budowaniu niszy.
Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki również nie szczędzili sobie ciosów. Prezydent Warszawy zarzucił kandydatowi PiS, iż jest „pacynką w rękach Jarosława Kaczyńskiego” i pytał, czy zatrudniłby Antoniego Macierewicza w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Nawrocki, historyk i szef IPN, ripostował, iż jest kandydatem obywatelskim, wspartym przez „Solidarność” i komitety lokalne, a Macierewicz to zasłużony opozycjonista. „Panie zastępco Donalda Tuska, nie rozumie pan logiki poparcia partyjnego?” – rzucił, próbując odwrócić narrację. „Newsweek” pisał, iż to starcie było kwintesencją polaryzacji PO-PiS, która wciąż definiuje polską politykę.
Adrian Zandberg, lider Partii Razem, wniósł do debaty powiew merytoryczności. Krytykował duopol PO-PiS za rosnące kolejki do lekarzy i ceny mieszkań, pytając Trzaskowskiego o nepotyzm w spółkach Skarbu Państwa, a Brauna o jego stosunek do Putina. Trzaskowski odparł, iż Zandberg „wygodnie recenzuje władzę”, zamiast wziąć odpowiedzialność w rządzie. „Polityka” chwaliła Zandberga za precyzyjne pytania, choć sondaże CBOS (marzec 2025) dają mu tylko 2% poparcia, co ogranicza jego szanse.
Głosy z drugiego planu
Nie tylko liderzy sondaży przyciągali uwagę. Joanna Senyszyn, reprezentująca Lewicę, pytała Mentzena o sprzedaż ziemi Kościołowi za ułamek wartości, zarzucając mu brak wiedzy o skali problemu. Mentzen tłumaczył, iż kościoły powinny być traktowane jak NGO-sy, ale Senyszyn nie odpuściła, nazywając jego odpowiedź naiwną. Krzysztof Stanowski, dziennikarz i zaskakujący kandydat niezależny, zadał Trzaskowskiemu pytanie o wojnę hybrydową, wskazując na różnice między kryzysem migracyjnym z 2015 roku a presją na granicę w 2022. Trzaskowski bronił polityki rządu, zarzucając PiS „dziurawą granicę” i chaotyczne wizy. Magdalena Biejat rzuciła wyzwanie Nawrockiemu, pytając o sprzeciw wobec podatku katastralnego, i Mentzenowi, przywołując jego słowa o „hipotetycznych” ciążach z gwałtu. „Ta dziewczynka została zgwałcona przez wuja” – przypomniała, wywołując konsternację. Mentzen obstawał, iż takie przypadki są rzadkie, ale jego słowa spotkały się z ostrą krytyką Biejat.
Każdy z kandydatów wnosił do debaty coś innego. Marek Woch, hydraulik i kandydat Bezpartyjnych Samorządowców, mówił o problemach wsi, które zna z autopsji. Artur Bartoszewicz, antysystemowy kandydat, krytykował partie za „botoks i logopedów”, obiecując demokrację bezpośrednią. Marek Jakubiak z Kukiz’15 apelował o „zejście na ziemię” i walkę z kłamstwami rządu. Ich głosy, choć mniej donośne, przypominały, iż kampania to nie tylko pojedynek gigantów.
Kulisy: Logistyka i emocje za sceną
Za błyszczącą fasadą debaty kryła się machina logistyczna. „Wprost” szacuje, iż koszty organizacji, transmisji i zabezpieczenia sięgnęły setek tysięcy złotych, podobnie jak debata w Końskich, która pochłonęła 600 tys. zł. Przygotowania trwały tygodnie, a „Super Express” relacjonował kulisy na X, pokazując kandydatów w garderobach i nerwową atmosferę przed wejściem na scenę. Formuła wzajemnych pytań, inspirowana debatami w USA, była ryzykowna – jak zauważył „TVN24”, groziła chaosem, co uwidoczniło się podczas wystąpień Brauna i Maciaka. Internauci chwalili profesjonalną scenografię, ale krytykowali moderację za zbytnią pobłażliwość wobec kontrowersyjnych wypowiedzi.
Echo w mediach i na ulicach
Debata przyciągnęła miliony widzów, a jej echo rozbrzmiewało w mediach i na platformie X. Donald Tusk, komentując na żywo, ogłosił: „Rafał Trzaskowski wygrywa tę debatę, i to w formule »wszyscy na jednego«”.
Rafał Trzaskowski wygrywa tę debatę. I to w formule „wszyscy na jednego”.
— Donald Tusk (@donaldtusk) April 28, 2025Wiesław Władyka w „Polityce” porównał wydarzenie do starć Wałęsy z Kwaśniewskim, sugerując, iż może zmienić dynamikę kampanii. „Interia” ostrzegała, iż skandale Brauna i Maciaka mogą przyćmić merytoryczne wątki, takie jak polityka migracyjna czy podatki. „Onet” spekulował, iż antysemickie słowa Brauna mogą dotrzeć do Izraela, wywołując reakcje międzynarodowe.
Na X debata była prawdziwym fenomenem. Trzaskowski promował ją hasztagami #DebataSE i #Trzaskowski2025, Mentzen krytykował rywali za „prorosyjskość”, a memy o Maciaku i jego „podziwie dla Putina” zalały internet. „Torba Hołowni” stała się viralem, a internauci podzielili się na obozy: zwolennicy Trzaskowskiego chwalili jego emocjonalną reakcję na Brauna, fani Mentzena doceniali jego ciętą retorykę, a kibice Zandberga widzieli w nim głos rozsądku.
Debaty, które zmieniają historię
Debaty prezydenckie od dekad kształtują wybory. „Sprawdzam” Kwaśniewskiego w 1995 czy starcie Kennedy’ego z Nixonem w 1960 pokazały, iż jeden moment może przechylić szalę. Debata „Super Expressu” przypominała pojedynek Wałęsy z Miodowiczem w 1988, gdzie emocje i bezpośrednie konfrontacje przyciągały miliony. Prof. Szymon Ossowski w „TVN24” zauważył, iż formuła z wieloma kandydatami daje szansę outsiderom, jak Krzysztof Bosak w 2020 czy Adrian Zandberg w 2015. Czy Maciak lub Stanowski zapiszą się w pamięci wyborców? Czas pokaże.
Ostatnia prosta: Co przed nami?
Debata „Super Expressu” była trzecią w kampanii, po starciach w Końskich i Telewizji Republika. Przed kandydatami jeszcze trzy spotkania: 4 maja w wPolsce24, 9 maja w Telewizji Republika i wielki finał 12 maja w TVP, TVN i Polsacie. Wybory odbędą się 18 maja, a druga tura, jeżeli potrzebna, 1 czerwca. W weekend przed debatą Trzaskowski mobilizował zwolenników w Poznaniu, a Nawrocki otrzymał poparcie Andrzeja Dudy w Łodzi. „Gazeta.pl” donosi, iż Trzaskowski traci w sondażach, ale jego emocjonalne wystąpienie mogło wzmocnić go wśród centrowych wyborców. Mentzen i Hołownia walczą o niezdecydowanych, a Biejat i Zandberg mobilizują lewicę.
Polska patrzy w przyszłość
Debata „Super Expressu” była czymś więcej niż politycznym starciem. Była lustrem, w którym Polacy zobaczyli swoje podziały, nadzieje i lęki. Od merytorycznych pytań Zandberga po skandaliczne słowa Brauna – każdy znalazł w niej coś, co go poruszyło. Czy Trzaskowski utrzyma przewagę? Czy Mentzen przekona młodych? Czy Nawrocki zdobędzie serca wyborców PiS? Odpowiedź poznamy przy urnach. Jedno jest pewne: emocji w tej kampanii nie zabraknie.
DF, thefad.pl / Źródło: media