Karol Nawrocki oszukał starszego schorowanego człowieka i wyłudził od niego mieszkanie. Debata prezydencka w TVP miała być pokazem umiejętności kandydata PiS. Zamiast tego Nawrocki utopił się we własnych kłamstwach i nieudolnych unikach. Telewizyjna konfrontacja obnażyła nie tylko jego brak charyzmy, ale przede wszystkim fakt, iż kandydat na głowę państwa ma na sumieniu coś znacznie gorszego niż polityczną miałkość – historię, która śmierdzi wyłudzeniem, brakiem empatii i może choćby pogardą wobec słabszych.
Przypomnijmy fakty, których Nawrocki nie potrafił wytłumaczyć ani jednym logicznym zdaniem. Otóż, jako dorosły, sprawny mężczyzna, podpisał umowę z panem Jerzym – starszym, schorowanym człowiekiem – w ramach której zobowiązał się zapewnić mu opiekę do końca życia w zamian za mieszkanie. Wartość lokalu? Dziś to choćby 400 tysięcy złotych. Wartość danego słowa? W przypadku Nawrockiego – żadna. Pan Jerzy został porzucony, trafił do Domu Pomocy Społecznej, a wcześniej – jak relacjonuje społeczna opiekunka – nie miał choćby za co jeść, marzł w zimie i podupadł na zdrowiu.
Podczas debaty Nawrocki próbował bagatelizować sprawę, kluczył, kręcił, aż w końcu sam przyznał, iż podpisał zobowiązanie do zapewnienia środków do życia. To był moment, w którym publiczne kłamstwo zostało wbite w ramy własnej deklaracji. Kandydat nie wyjaśnił, czemu od lat nie interesuje się losem człowieka, którego los – wedle umowy – miał być mu bliski. Nie wyjaśnił też faktu, iż jego żona, Marta Nawrocka, urzędniczka skarbowa, mogła brać aktywny udział w całym procederze. Czy jej urzędowa wiedza i dostęp do wrażliwych danych miały wpływ na przebieg tej „transakcji”? A może jego, bo w końcu wiele lat był radnym dzielnicy Siedlce w Gdańsku, skąd pochodził pan Jerzy. Pytania pozostają bez odpowiedzi – jak zresztą wiele innych. Wiemy dzisiaj jedno – mamy do czynienia z oszustem.
A warto pytać. Na przykład skąd młody Nawrocki wiedział, iż można podpisać umowę z osobą starszą i zdobyć mieszkanie za 12 tysięcy złotych? Czy informacje pochodziły z inspiracji środowisk zajmujących się zawodowo „dożywociami”? Czy było to czyste wyrachowanie czy tylko bezmyślność podszyta pogardą dla ludzkiej krzywdy? Dlaczego to właśnie Nawrocki przelał pieniądze na wykup mieszkania, mimo iż formalnie powinien to zrobić pan Jerzy? I co najważniejsze – czy po prostu liczył na to, iż starszy człowiek gwałtownie umrze i „problem się rozwiąże sam”? Czy w Gdańsku działał może gang wyłudzający mieszkania? Warto prześledzić te wszystkie wykupy za grosze.
PiS zamilkł po debacie. W sztabie żałoba. Karol Nawrocki jest pozbawionym moralności człowiekiem, którego trzeba postawić przed sądem razem z żoną. Wyłudzanie mieszkań od starszych ludzi to nie tylko oszustwo. To moralne dno.