Ul. Zakopiańska, w pobliżu Kartuskiej. Tu w Gdańsku znajduje się osławiona, 28,5-metrowa, kawalerka Karola Nawrockiego. Blok został już chyba z każdej strony obfotografowany przez media.
– To długa ulica częściowo przedwojennych, dobrze zachowanych, bloków z lat 20., z Wolnego Miasta Gdańska oraz częściowo robotniczych budynków z lat 50. Dużo starszych osób tu mieszka. Jest bardzo dużo emerytów. To robotnicza część Siedlec – mówi nam o tym rejonie Gdańska Jędrzej Włodarczyk, przewodniczący Lewicy w Gdańsku, który przed laty blisko współpracował z Karolem Nawrockim.
Razem z obecnym kandydatem PiS na prezydenta działali w Radzie Dzielnicy Siedlce. Razem byli jej inicjatorami i przed laty zbierali podpisy, by taka rada w ogóle powstała, choć byli na zupełnie skrajnych biegunach politycznych. Okres ich współpracy to lata 2011-2019. To mniej więcej zbliżony czas, kiedy rozgrywała się część historii osławionego mieszkania, które Karol Nawrocki przejął od Jerzego Ż.
Kim jest Jerzy Ż.? "Nie mam pojęcia"
– Byliśmy bardzo aktywną radą dzielnicy. Co tydzień na dyżury radnych, również moje, przychodziło bardzo dużo osób. Bardzo często były to osoby starsze, emeryci. To były setki osób, które przychodziły do nas z różnymi problemami. Potem wracały. Starsi, samotni, potrzebowali pomocy, często były to długie rozmowy. Ale kim był pan Jerzy? Nie wiem. Może to była podobna historia? A może to jego dawny znajomy? Nie mam pojęcia, kim jest i jakie relacje miał z nim Karol Nawrocki. Dzwonią do mnie teraz ludzie. Rozmawiamy o tym z byłymi radnymi. Nikt nie wie, kim, jest ten człowiek – mówi naTemat Jędrzej Włodarczyk.
Gdy wybuchła burza, sam próbował się czegoś dowiedzieć. – Tutaj naprawdę mało kto wie, kim był pan Jerzy. Najwyraźniej wszystko było robione po cichu – mówi.
Wirtualna Polska, której dziennikarz pojechał na miejsce i pokazał blok z mieszkaniem Nawrockiego, też słyszała od mieszkańców: "Pierwsze słyszę o sprawie", "Nic nie wiemy na ten temat", "Nie słyszałyśmy jeszcze nic o tej sprawie".
Gdy pytamy inne osoby w Gdańsku, również w Radzie Miasta, nikt nic nie wie.
– Ten temat w ogóle nie pojawiał się w przestrzeni Rady Miasta Gdańska. Dowiedzieliśmy się o tym z mediów. Wiem, iż media dzwoniły też do radnych z tego okręgu wyborczego, ale sprawa również im nie była znana – mówi naTemat przewodnicząca Rady Miasta Gdańska Agnieszka Owczarczak.
Czy byli w szoku? Pytanie wydaje się retoryczne.
– Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której można mieć świadomość, iż ktoś potrzebuje pomocy i tej pomocy mu się nie udziela. A przejęcie mieszkania jest już dla mnie w ogóle niebywałe. Mało zwraca się uwagę na fakt, iż pan Nawrocki mówi o tym, iż w grudniu 2024 roku odwiedził pana Jerzego i go nie zastał. Ale pan Jerzy już od kwietnia był w Domu Pomocy Społecznej, co by oznaczało, iż pan Nawrocki w ogóle się nim nie interesował – dodaje Agnieszka Owczarczak.
Onet: Jerzy Ż. przekazał Nawrockim kawalerkę w zamian za opiekę
Przypomnijmy w uproszczeniu chronologię zdarzeń. Jak wynika z doniesień medialnych, Karol Nawrocki miał pomagać panu Jerzemu od 2008 roku. W 2012 roku miał otrzymać od niego środki na wykup swojego mieszkania od miasta. Choć według rzecznika Urzędu Miasta Gdańska już w 2011 roku mężczyzna skorzystał z preferencyjnego prawa pierwokupu mieszkania komunalnego za 10 proc. wartości.
Z kolei w 2017 roku – jak podał Onet – Jerzy Ż. przekazał swoją kawalerkę Nawrockiemu i jego żonie w zamian za opiekę. "Nie ulega wątpliwości, iż w tej chwili Nawrocki panem Jerzym się nie opiekuje ani mu nie pomaga. Ustaliliśmy, iż mężczyzna został umieszczony w jednym z państwowych DPS-ów w Gdańsku i to pracownicy tej placówki się nim zajmują" – tą publikacją Onet wywołał wstrząs.
Kolejna była równie mocna. O tym, jak miała wyglądać opieka, opowiedziała Onetowi opiekunka mężczyzny. W obszernym wywiadzie Anna Kanigowska opisała, jak od wiosny 2022 roku do wiosny 2023 roku sama zajmowała się panem Jerzym i jak wyglądało jego życie. Powiedziała też, iż kandydat PiS nie wykazał zainteresowania jego sytuacją. – Nawrocki chciał tylko przejąć mieszkanie, a potem po prostu wszystko miał gdzieś. Nigdy nie spotkałam się z tak bezczelnym oszustwem – skomentowała.
Od kwietnia 2024 roku 80-letni mężczyzna przebywa DPS.
"Doniesienia opiekunki są dla niego bardzo obciążające"
– Szokujące, aż wierzyć mi się nie chce – mówi o doniesieniach opiekunki Jędrzej Włodarczyk.
– Karol zawsze był sprytny. Zawsze dbał o swój interes. Potrafił się ustawić, o czym świadczy jego kariera. Ale to jeszcze nie jest nic szokującego, bo wielu polityków tak robi. Natomiast doniesienia jego opiekunki są dla niego bardzo obciążające. W tej chwili nie wygląda to dla niego dobrze. Aż przykro, bo współpracowałem z nim tyle lat i wydawało mi się, iż zależy mu na sprawach dzielnicy i tych społecznych – reaguje.
Dodaje też: – Zawsze miał opinię cwaniaka. Ale o ile to wszystko okaże się prawdą, nie powiedziałbym, iż byłby zdolny aż do takiego cynizmu. Nie spodziewałbym się po nim takiego cynizmu. Wolałbym, żeby przegrał te wybory, ale w oparciu o swoje radykalne poglądy. Tymczasem jeżeli to wszystko się potwierdzi, rysuje się profil człowieka cynicznego i bezwzględnego.
Podkreślmy, opieramy się tylko na doniesieniach medialnych. Nasz rozmówca mocno to zastrzega. Z nich zaś przede wszystkim wyłania się przekaz, iż Nawrocki obiecał opiekę Jerzemu Ż. i jej nie zapewnił.
Do tego opiekunka pana Jerzego stwierdziła w rozmowie z Onetem:
"Na pewno żył w przekonaniu, iż mieszkanie jest jego. On się ze mną pokłócił wtedy, gdy mu powiedziałam, iż jego mieszkanie należy do Nawrockich. Denerwował się, iż to jest bzdura, bo to on jest dalej właścicielem mieszkania. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć, jak było, bo trzeba pamiętać, że, jak wspomniałam, pan Jerzy miał już początki zespołu otępiennego".
Z drugiej strony politycy PiS na specjalnie zwołanej konferencji prasowej pokazali akt notarialny oraz odczytali fragment testamentu, który – jak twierdzą – potwierdza, iż mieszkanie zostało przez Nawrockich kupione, a nie przekazane w ramach darowizny czy umowy opieki.
Również sam Nawrocki zabrał głos ws. pana Jerzego. W programie Rymanowski Live na YouTube opowiadał jak nabył mieszkanie i jak poznał mężczyznę.
– Miałem wówczas 24-25 lat, to był rok 2007-2008, zaczęliśmy rozmawiać, wówczas był już pod opieką pomocy społecznej, czasem incydentalnie mu pomagałem, jak mogłem – opisał. Przyznał, iż opiekował się nim z różną intensywnością i po 2021 roku była ona mniejsza. – jeżeli chodzi o relację z Jerzym Ż., pomagałem człowiekowi od wielu lat i nie mam sobie nic do zarzucenia – stwierdził.
Dalsza część artykułu poniżej:
Co zawiera testament Jerzego Ż. i akt notarialny z 2012 roku. Co mówi miasto Gdańsk
Wiadomo, o czym podczas konferencji prasowej poinformował rzecznik gdańskiego ratusza Daniel Stenzel, iż pan Jerzy już w 2007 roku został objęty opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
– Od 2018 roku otrzymywał on już profesjonalne usługi opiekuńcze, które zmieniały się oczywiście z biegiem lat w zależności od potrzeb. W lutym 2024 roku Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zawnioskował do sądu o umieszczenie pana w domu opieki społecznej i sąd taką zgodę właśnie wyraził – przekazał ratusz.
Koszty jego opieki w DPS pokrywa miasto Gdańsk. Rocznie to ok. 92 tys. zł.
Sprawa mieszkania pojawiła się w 2011 roku. W testamencie z 2011 roku zaprezentowanym przez PiS napisano:
"Ja niżej podpisany przekazuję cały swój dobytek Karolowi Nawrockiemu. Zaznaczam, iż wydziedziczam przy tym swoją żonę i dzieci. Robię tak z racji braku kontaktu z wyżej wymienionymi od 37 lat.
Z ust Przemysława Czarnka usłyszeliśmy też, iż w 2012 roku zawarto akt notarialny, w którym Nawroccy "zobowiązują się zawrzeć w terminie nie wcześniej niż dnia 2 stycznia 2017 roku i nie później niż do dnia 31 marca 2017 roku umowę sprzedaży, w której Jerzy Ż. sprzeda, w stanie wolnym od wszelkich obciążeń i praw osób trzecich, prawo własności lokalu mieszkalnego nr 7, klatka C, stanowiącego odrębną nieruchomość, za cenę wynoszącą 120 000 zł".
W 2017 roku, jak również usłyszeliśmy, taka umowa została zawarta. Fragmenty aktu notarialnego opublikowała też WP.pl. "Karol Tadeusz i Marta Sandra małżonkowie Nawroccy oświadczają, iż zapłacili oni na rzecz Jerzego Ż. całą cenę sprzedaży w kwocie 120 000 zł, co Jerzy Ż. potwierdza" – czytamy.
– W żadnym dokumencie urzędowym nie ma mowy o darowiźnie, w żadnym dokumencie nie ma mowy o opiece nad panem Jerzym – dowodził Przemysław Czarnek, twierdząc, iż Nawrocki od lat utrzymywał relacje z seniorem: – Pan Karol Nawrocki pomagał mu regularnie w chorobie i słabościach. Spotykał się z nim od 2008 r., a to spotkało się z reakcją pana Jerzego.
Jak zauważa WP.pl, "w ujawnionych dokumentach nie wskazano jednak, w jakiej formie Nawrocki przekazał panu Jerzemu wspomnianą kwotę", co również budzi wątpliwości.
Na co Nawrocki stwierdził, iż odbywało się to w ratach, bo "przekazanie całej kwoty 120 tysięcy panu Jerzemu Ż. wówczas byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia".
"To wszystko trzeba zweryfikować", "Wygląda to dla niego źle"
Sprawa podzieliła naród. Nie milknie fala komentarzy. Głos zabierają politycy, m.in. premier Donald Tusk. Z kolei Magdalena Biejat kandydatka na prezydenta poinformowała, iż składa zawiadomienie do prokuratury.
– To wszystko trzeba zweryfikować, bo w doniesieniach medialnych jest kilka stopni obciążenia Karola. Jeden, to kwestia tego, iż jest cwaniakiem i załatwił sobie mieszkanie. Dwa, iż nie zadbał o Jerzego Ż.. A trzeci jest taki, czy ten mężczyzna w ogóle wiedział, co robi, bo w tym momencie mamy już do czynienia z bardzo poważną sprawą. Nie wiem jak było naprawdę, ale wszystkie wskazówki idą w niekorzystną dla niego stronę. Wygląda to dla niego źle – ocenia Jędrzej Włodarczyk.
Dodaje: – Uważam, iż za wcześnie wystartował na prezydenta. To są jego buzujące ambicje. Startować na najwyższy urząd w państwie bez doświadczenia i z takimi szkieletami w szafie? Ale skoro się zdecydował, to musi wziąć za to odpowiedzialność. jeżeli chce władzy w 40-milionowym kraju, to wiadomo było, iż będzie prześwietlony. I jego charakter moralny też.