Koncert białoruskiego rapera Maksa Korża na Stadionie Narodowym nie budził takiego medialnego szumu, jak wcześniejsze występy zachodnich gwiazd. Ale bilety na sobotni występ (9 sierpnia) wyprzedały się jeszcze w grudniu. 60 tysięcy wejściówek rozeszło się w... 4 dni.
Chaos, przepychanki i zakazane flagi
Sam raper jest znany z nastawienia opozycyjnego w stosunku do reżimu Łukaszenki. Apeluje też o pokój w Ukrainie. Nic dziwnego, iż na jego koncercie na Stadionie Narodowym pojawiło się wielu zamieszkałych w Polsce Białorusinów i Ukraińców. Niestety część uczestników połamała wszelkie obowiązujące normy.
Z powodu zachowania fanów białoruskiego rapera koncert opóźnił się o półtorej godziny. Ludzie przeskakiwali barierki, by dostać się bliżej sceny, niektórzy skakali z trybun na płytę. W mediach pojawiają się doniesienia o wandalizmie. O spokój apelował raper, ochrona i organizatorzy wydarzenia.
Ochrona nie radziła sobie z rozentuzjazmowanymi uczestnikami. Część z nich wniosła na stadion flagi, choć było to zakazane. Pojawiły się więc barwy wolnej Białorusi, symbol sprzeciwu wobec reżimu Łukaszenki. W mediach społecznościowych krążą też zdjęcia jednego z uczestników, który prezentował tzw. banderowską flagę, kojarzącą się z rzezią wołyńską.
Nie był to jedyny incydent związany z Maksem Korżem. W przeddzień oficjalnego wydarzenia, na poprzemysłowych terenach Woli zrobił on nielegalny koncert na kilka tysięcy osób. Mieszkańcy skarżyli się na hałas, służby ustaliły już, kto odpowiadał za to wydarzenie i kogo pociągnąć do odpowiedzialności. Zabawę przerwała policja, która zakończyła koncert, zatrzymała 6 osób za posiadanie narkotyków i wypisała kilkadziesiąt mandatów.
Sam raper ze sceny na Narodowym wielokrotnie apelował o pokój na Ukrainie i podkreślał, jak wiele łączy i jak mało dzieli Polaków, Ukraińców i Białorusinów.
– Jestem Białorusinem. Jesteśmy sąsiadami i uważam za konieczne powiedzieć: Białorusini i Polacy nie różnią się od siebie niczym. Różni je tylko mowa. Wiem, iż czasy nie są lekkie, ale musicie zapamiętać, iż polityka to polityka, a prości ludzie to prości ludzie – zwracał się do publiczności.