Daniel Obajtek stanął na drodze marzeń Jarosława Kaczyńskiego o trzeciej kadencji. Szef Orlenu, który do tej pory wiernie służył partii i dyktatorowi, nagle okazał się kłodą, która wykoleiła pociąg z napisem PiS, jadący do trzeciej kadencji – piszą komentatorzy. Trudno się dziwić, iż Kaczyński jest potwornie wściekły.
Plan polityków PiS od samego początku był skazany na porażkę. Rozpętanie histerii antyimigracyjnej, wzbudzenie poczucia zagrożenia i wywołanie efektu poparcia da polityki PiS nie mogło się udać, bo trwa wojna na Ukrainie i Polacy zupełnie inaczej na imigrantów dzisiaj patrzą. Śmiertelny cios dla planu Kaczyńskiego przyszedł jednak z zupełnie niespodziewanej strony – Daniela Obajtka.
Okazało się, iż Orlen po cichu sprowadza do Polski kilkanaście tysięcy pracowników zza granicy do realizacji jednej ze swoich inwestycji. Oficjalnie są zatrudnieni na rzecz wykonawcy inwestycji a nie Obajtka, ale takie szczegóły nikogo nie będą interesować w sytuacji, w której polscy pracownicy nie dostaną tych zleceń, polskie rodziny nie zobaczą z tego tytułu pieniędzy a mowa m.in. o muzułmanach z Pakistanu czy innych państw tego typu.
Cała sprawa pokazuje chaos i panikę w sztabie PiS. Sięgnięcie po imigrantów było od samego początku głupim pomysłem, jednak to działania Daniela Obajtka doprowadziły ostatecznie do upadku tego planu, bo jest on nie do obrony.
Kaczyński porzucił już myśl o wykorzystaniu tematu i nie ma żadnego pomysłu co dalej. Jest w pułapce.