"Daniel Ellsberg jest wychwalany śmiercią przez te same media, które pozwalają Assange'owi gnić w więzieniu"

grazynarebeca.blogspot.com 1 rok temu

Słusznie, po ogłoszeniu jego śmierci w zeszły piątek, w wieku 92 lat, pojawiła się fala hołdów dla Daniela Ellsberga. Jego wyciek dokumentów Pentagonu w 1971 roku ujawnił, iż urzędnicy waszyngtońscy systematycznie kłamali przez dziesięciolecia na temat postępowania wojskowego USA w Wietnamie.



(Artykuł Jonathana Cooka opublikowany ponownie z MiddleEastEye.net)

Ujawnienie 7 stron dokumentów i późniejsze batalie prawne o powstrzymanie dalszej publikacji przez New York Times i Washington Post, pomogły zakończyć wojnę kilka lat później.

Jako doradca sekretarza obrony USA Roberta McNamary w 1960 roku, Ellsberg widział z pierwszej ręki brutalne operacje wojskowe Pentagonu, które spowodowały masowe ofiary cywilne. Całe wioski zostały spalone, a pojmani Wietnamczycy byli torturowani lub straceni. Zwodniczo Stany Zjednoczone nazywają je "programami pacyfikacyjnymi".

Ale większość z tych, którzy dziś głośno witają Ellsberga jako "amerykańskiego bohatera", była znacznie bardziej niechętna do obrony Ellsberga naszych czasów: założyciela WikiLeaks Juliana Assange'a.

Przez lata Assange gnił w londyńskim więzieniu o zaostrzonym rygorze, podczas gdy administracja Bidena domaga się jego ekstradycji pod zarzutami, które absurdalnie utożsamiają jego publikację dzienników wojny w Afganistanie i Iraku – nowoczesnych dokumentów Pentagonu – ze "szpiegostwem".

Podobnie jak Ellsberg, Assange ujawnił sposób, w jaki państwa zachodnie systematycznie kłamały, gdy popełniały zbrodnie wojenne. Podobnie jak Ellsberg, został oszukańczo oznaczony jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i oskarżony o szpiegostwo. Podobnie jak Ellsberg, jeżeli zostanie uznany za winnego, grozi mu ponad 100 lat więzienia. Podobnie jak Ellsberg, Assange nauczył się, iż Kongres USA nie chce korzystać ze swoich uprawnień w celu ograniczenia nadużyć rządowych.

Ale w przeciwieństwie do sprawy Ellsberga, sądy konsekwentnie stają po stronie prześladowców Assange'a, a nie po jego stronie za rzucenie światła na przestępczość państwową. Dla kontrastu, zachodnie media w dużej mierze milczały, gdy pętla zacisnęła się wokół szyi Assange'a.

Podobieństwa w czynach Assange'a i Ellsberga - oraz wyraźne różnice w wynikach - są trudne do zignorowania. Ci sami dziennikarze i publikacje, które teraz wychwalają Ellsberga za jego historyczny akt odwagi, umożliwiają, choćby przez lata milczenia, ruchy zachodnich stolic demonizowania Assange'a za jego współczesny akt bohaterstwa.

Potulne pieski pokojowe

Hipokryzja nie pozostała niezauważona przez Ellsberga. Był jednym z najgłośniejszych obrońców Assange'a. Tak głośno, iż większość mediów czuła się zobowiązana w swoich nekrologach do odniesienia się do tego faktu, choćby jeżeli mimochodem.

Ellsberg zeznawał w imieniu Assange'a na rozprawie ekstradycyjnej w Londynie w 2020 r., Zauważając, iż działania pary były identyczne. Nie było to jednak do końca słuszne.

Assange opublikował tajne dokumenty przekazane WikiLeaks przez Chelsea Manning, podobnie jak New York Times opublikował tajemnice przekazane im przez Ellsberga. Biorąc pod uwagę, iż wolność mediów jest chroniona przez pierwszą poprawkę do konstytucji Stanów Zjednoczonych, podczas gdy informowanie o nieprawidłowościach przez urzędnika nie jest, traktowanie Assange'a pozostało bardziej perwersyjne i obraźliwe niż Ellsberga.

W przeciwieństwie do jego sprawy, dodał Ellsberg, założyciel WikiLeaks nigdy nie otrzyma sprawiedliwego przesłuchania w USA. Jego proces został już przydzielony do sądu we wschodnim dystrykcie Wirginii, gdzie mieszczą się amerykańskie agencje wywiadowcze.

Pod koniec zeszłego roku, gdy szanse Assange'a na ekstradycję do USA wzrosły, Ellsberg przyznał, iż potajemnie otrzymał kopię zapasową ujawnionych dzienników wojennych w Afganistanie i Iraku, na wypadek, gdyby WikiLeaks nie mogło upublicznić szczegółów przestępczości USA i Wielkiej Brytanii.

Ellsberg wskazał, iż jego posiadanie dokumentów uczyniło go równie winnym Assange'a pod drakońskimi zarzutami "szpiegostwa" departamentu sprawiedliwości. Podczas wywiadu dla BBC zażądał, aby i on został postawiony w stan oskarżenia.

Jeśli pochwała obsypywana Ellsbergiem w śmierci pokazuje cokolwiek, to stopień, w jakim samozwańczy strażnicy zachodniej władzy państwowej zostali oswojeni w ciągu kolejnych dziesięcioleci w najbardziej uległego z piesków pokojowych.

W sprawie Assange'a sądy i media establishmentu wyraźnie działały jako dodatki do władzy, a nie ją kontrolują. I z tego powodu, jeżeli nie innego, państwa zachodnie zyskują coraz większą kontrolę nad swoimi obywatelami w czasach, gdy masowa inwigilacja cyfrowa jest łatwiejsza niż kiedykolwiek.

Szpiegowany w dzień i w nocy

Dla tych, którzy niechętnie obdarzają Assange'a pochwałami Ellsberga, warto pamiętać, jak podobnie każdy z nich był postrzegany przez amerykańskich urzędników w swoich epokach.

Henry Kissinger, doradca prezydenta Richarda Nixona ds. bezpieczeństwa narodowego, a następnie sekretarz stanu, nazwał Ellsberga "najbardziej niebezpiecznym człowiekiem w Ameryce".

Mike Pompeo, dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej prezydenta Donalda Trumpa, ogłosił Assange'a i WikiLeaks "niepaństwową, wrogą służbą wywiadowczą". CIA Pompeo również potajemnie planowała sposoby porwania lub zamordowania Assange'a w Londynie.

Zwolennicy założyciela WikiLeaks Juliana Assange'a biorą udział w marszu "Night Carnival for Assange" w Londynie 11 lutego 2023 r. (AFP)

Zarówno Ellsberg, jak i Assange byli nielegalnie inwigilowani przez agencje rządowe.

W przypadku Ellsberga urzędnicy Nixona podsłuchiwali jego rozmowy i próbowali wykopać brudy, kradnąc pliki z gabinetu psychiatry. Ten sam zespół przeprowadził włamanie do Watergate, słynne ujawnienie przez amerykańskie media, które ostatecznie doprowadziło do upadku Nixona.

W przypadku Assange'a CIA szpiegowała go dzień i noc po tym, jak otrzymał azyl polityczny w ambasadzie Ekwadoru, a choćby naruszyła jego uprzywilejowane rozmowy z prawnikami. Co zadziwiające, to złamanie prawa nie zostało zauważone przez media, mimo iż powinno to być jedynym powodem do odrzucenia sprawy ekstradycyjnej przeciwko niemu.

Urzędnicy Nixona próbowali sfałszować proces Ellsberga, oferując sędziemu podczas przesłuchań dyrektorowanie Federalnego Biura Śledczego.

W przypadku Assange'a szereg nieprawidłowości sądowych i oczywistych konfliktów interesów nękało postępowanie, ponownie ignorowane przez media establishmentu.

Ponad prawem

Ale jeżeli współczesny Biały Dom jest tak wrogo nastawiony do przejrzystości jak jego poprzednicy - i uzbrojony w więcej tajnych narzędzi do inwigilacji krytyków niż kiedykolwiek wcześniej - media i sądy oferują znacznie mniej zadośćuczynienia niż w czasach Ellsberga.

Nawet administracja Obamy rozumiała niebezpieczeństwa związane z atakowaniem Assange'a. Jego związek z Manning nie różnił się od relacji New York Timesa z Ellsbergiem. Każde z nich upubliczniło wykroczenia państwa po ujawnieniu im tajnych dokumentów przez rozczarowanego urzędnika.

Ściganie Assange'a było postrzegane jako precedens, który może usidlić każdego wydawcę lub media, które upubliczniły tajemnice państwowe, niezależnie od tego, jak skandaliczne przestępstwa zostały ujawnione.

Z tego powodu Obama wystrzelił pełną broń przeciwko informatorom, zamykając ich więcej niż wszyscy jego poprzednicy razem wzięci. Sygnalistom odmówiono prawa do obrony w interesie publicznym. Tajemnica państwowa była święta, choćby gdy była nadużywana w celu ochrony dowodów przestępczości przed publicznym widokiem.

Zapytany, czy Obama ścigałby go przez sądy, tak jak zrobił to Nixon, Ellsberg odpowiedział: "Jestem pewien, iż prezydent Obama domagałby się dożywocia w mojej sprawie".

Trzeba było lekkomyślnej administracji Trumpa, aby pójść dalej, odrzucając wieloletnie prawne rozróżnienie między urzędnikiem, który ujawnia tajne dokumenty z naruszeniem umowy o pracę, a wydawcą-dziennikarzem, który ujawnia te dokumenty zgodnie z obowiązkiem pociągnięcia potężnych do odpowiedzialności.

Teraz Biden zdecydował się pójść w ślady Trumpa, kontynuując pokazowy proces Assange'a. Nowe założenie jest takie, iż nielegalne jest, aby ktokolwiek - urzędnik państwowy, media, zwykły obywatel - ujawniał działalność przestępczą wszechpotężnego państwa.

W przypadku Assange'a Biały Dom otwarcie manewruje, aby zdobyć uznanie za oficjalnie stojącego ponad prawem.

Zniknął z pola widzenia

W tych okolicznościach można było założyć, iż sądy i media będą się jednoczyć, aby stać na straży podstawowych praw demokratycznych, takich jak wolna prasa, i nakładać odpowiedzialność na urzędników państwowych, którzy złamali prawo.

W latach 1970., jakkolwiek niedoskonale, amerykańskie media stopniowo rozwikłały wątki skandalu Watergate, aż ujawniły niekonstytucyjne zachowanie administracji Nixona. W tym samym czasie liberalna prasa poparła Ellsberga, czyniąc z nim wspólną sprawę w walce o pociągnięcie władzy wykonawczej do odpowiedzialności.

Prokurator generalny Nixona, John Mitchell, oskarżył Ellsberga o szpiegostwo i oskarżył o to samo New York Times. Twierdząc, iż gazeta podważyła bezpieczeństwo narodowe, zagroził jej rujnującymi działaniami prawnymi. The Times zignorował groźby i kontynuował publikację, zmuszając departament sprawiedliwości do uzyskania nakazu.

Tymczasem sądy stanęły po stronie zarówno Ellsberga, jak i mediów w swoich bitwach prawnych. W 1973 roku sąd federalny w Los Angeles odrzucił sprawę przeciwko Ellsbergowi, zanim mogła zostać przedstawiona ławie przysięgłych, oskarżając rząd o rażące wykroczenia i nielegalne gromadzenie dowodów przeciwko niemu.

Tymczasem Sąd Najwyższy priorytetowo traktował wolność prasy, odmawiając rządowi wcześniejszej powściągliwości. Ostatecznie te i inne przypadki zmusiły Nixona do odejścia z urzędu w niesławie.

Kontrast z traktowaniem Assange'a przez media i sądy nie mógł być ostrzejszy.

Media, choćby "liberalne" media, z którymi współpracował nad dziennikami afgańskimi i irackimi, w tym New York Times i Guardian, starały się pokazać choćby najbardziej pobieżny rodzaj solidarności, woląc zamiast tego zdystansować się od niego. W dużej mierze spiskowali w amerykańskich i brytyjskich wysiłkach, aby zasugerować, iż Assange nie jest "prawdziwym dziennikarzem" i dlatego nie zasługuje na ochronę Pierwszej Poprawki.

Te media skutecznie współpracowały z Waszyngtonem, sugerując, iż ich kooperacja z Assange'em w żaden sposób nie implikuje ich w jego rzekome "zbrodnie".

W rezultacie media ledwo zadały sobie trud, aby relacjonować jego przesłuchania lub wyjaśniać, w jaki sposób sądy skręciły się w węzły, ignorując najbardziej rażące przeszkody prawne dla jego ekstradycji: takie jak szczególne wyłączenie w brytyjskim traktacie o ekstradycji z USA z 2007 r. ekstradycji w sprawach politycznych.

W przeciwieństwie do Ellsberga, który stał się celebrytą, Assange zniknął z widoku publicznego przez państwa, które zdemaskował i w dużej mierze zapomniany przez media, które powinny bronić jego sprawy.

Skrócenie kursów

Ellsberg wyłonił się ze swojego zwycięstwa sądowego nad Pentagon Papers, aby argumentować: "Demistyfikacja i desakralizacja prezydenta rozpoczęła się. To jak odsunięcie Czarnoksiężnika z krainy Oz".

W tej ocenie czas dowiódł, iż niestety się mylił, co przyznał.

W ostatnich miesiącach Ellsberg stał się coraz bardziej wyrazistym krytykiem postępowania USA w wojnie na Ukrainie. Porównał je z kłamstwami opowiadanymi przez cztery administracje – Trumana, Eisenhowera, Kennedy'ego i Johnsona – aby ukryć zakres zaangażowania Waszyngtonu w Wietnamie, zanim USA ujawniły publicznie swoją wojnę lądową.

Ellsberg ostrzegł, iż USA prowadzą podobnie niewypowiedzianą wojnę na Ukrainie – zastępczą, używając Ukraińców jako mięsa armatniego – aby "osłabić Rosjan". Podobnie jak w Wietnamie, Biały Dom stopniowo i potajemnie zwiększał zaangażowanie USA.

Podobnie jak w Wietnamie, zachodni przywódcy ukrywali fakt, iż wojna znalazła się w impasie, co nieuchronnie doprowadziło do tego, iż duża liczba Ukraińców i Rosjan straciła życie w bezowocnej walce.

Ukrytą, wczesną rolę byłego brytyjskiego premiera Borisa Johnsona w utrudnianiu rozmów pokojowych między Rosją a Ukrainą nazwał "zbrodnią przeciwko ludzkości".

Odnosząc się do powtarzającej się historii, zauważył: "To przebudzenie, które pod wieloma względami jest bolesne".

Przede wszystkim Ellsberg obawiał się, iż machina wojenna Zachodu – uzależniona od zimnowojennej wojny, ukryta pod rzekomo "defensywnym" parasolem NATO – chce po raz kolejny skonfrontować się z Chinami.

W 2021 r., gdy administracja Bidena zintensyfikowała swoją wrogą postawę wobec Pekinu, Ellsberg ujawnił, iż w 1958 r. urzędnicy Eisenhowera opracowali tajne plany ataku na Chiny bronią jądrową. Było to podczas wcześniejszego kryzysu nad Cieśniną Tajwańską.

"W tym momencie jestem znacznie bardziej świadomy ... Jak kilka zmieniło się w tych krytycznych aspektach niebezpieczeństwa wojny nuklearnej i jak ograniczona była skuteczność ograniczania tego, co zrobiliśmy" – powiedział w wywiadzie na krótko przed śmiercią.

To, co Ellsberg rozumiał najpełniej, to rozpaczliwa potrzeba - jeżeli ludzkość ma przetrwać - zarówno dla większej liczby demaskatorów, aby ujawnić zbrodnie ich państw, jak i dla wytrwałych, nadzorujących media, aby udzielić im pełnego poparcia.

Obserwując, jak media porzucają Assange'a swoim prześladowcom, Ellsberg mógł wyciągnąć tylko jeden możliwy wniosek: iż szanse ludzkości skracały się z dnia na dzień.


Poglądy wyrażone w tym artykule należą do autora i niekoniecznie odzwierciedlają politykę redakcyjną Middle East Eye.

Czytaj więcej na: MiddleEastEye.net


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.naturalnews.com/

Idź do oryginalnego materiału