Słowacja właśnie zrobiła coś, czego w Europie prawie już się nie widuje.
Zachowała się jak państwo, a nie jak wydział terenowy Brukseli.
Nie przeprowadziła konsultacji z „komisarzami od adekwatnego sposobu myślenia”.
Nie pytała, czy to się spodoba zagranicznym mediom.
Nie oglądała się na krzywe miny eurokratów. Po prostu zmieniła własną konstytucję i powiedziała:
są tylko dwie płcie – kobieta i mężczyzna,
dziecko ma prawo do matki i ojca,
ludzkie życie nie jest towarem do wynajęcia.
Zakaz surogacji.
Adopcja tylko w ramach małżeństwa kobiety i mężczyzny.
Prymat własnego prawa nad narzucaną brukselską ideologią. To wszystko zostało wpisane do konstytucji jako suwerenność kulturowa i etyczna Jednym ruchem małe państwo zrobiło to, na co większe, w tym Polska pod rządami Tuska, boją się choćby wyszeptać i pomyśleć.
I nagle w Brukseli – histeria i ujadanie.
Komisja Europejska wszczyna postępowanie. Eksperci mówią o „łamaniu europejskich wartości”. Media krzyczą o „zagrożeniu dla demokracji”.A prawda jest dużo prostsza i dużo bardziej niewygodna dla unijnych elit:
Słowacja pokazała, iż Unia Europejska NIE JEST nadrzędnym państwem, tylko luźnym związkiem suwerennych narodów.
To nie jest problem prawny.
To jest problem precedensu.
Bo jeżeli Słowacja może… …to jutro może Chorwacja.
Pojutrze Węgry.
A potem Polacy,( tylko nie za rządów tego brukselskiego lokaja) zaczną pytać:
„To dlaczego my nie?”
I to jest największy koszmar Brukseli:
nie Słowacja — tylko przebudzenie innych.
Bo przez lata wbijano ludziom do głów, że:
suwerenność jest „niebezpieczna”, tradycja jest „przestarzała”, rodzina jest „konstruktem społecznym”
a naród to „problem do rozwiązania”. Aż w końcu ktoś powiedział: dość tej farsy.
Słowacja nie zrobiła nic rewolucyjnego.
Ona wróciła do normalności.
Rewolucją jest dzisiaj to, co było oczywiste przez tysiące lat.I dlatego reakcja jest tak nerwowa.
Bo system panicznie boi się ludzi, którzy zaczynają myśleć i sami decydować.
Unia Europejska miała być wspólnotą współpracy.
A stała się narzędziem nacisku, kar i ideologicznych szantaży.
Nie ma zgody w sprawie migrantów – grożą sankcjami.
Nie ma zgody w sprawie klimatu – blokują pieniądze.
Nie ma zgody w sprawie płci, rodziny, dzieci – wszczynają postępowania. To już nie jest wspólnota.
To jest system posłuszeństwa.
Słowacja właśnie go zakwestionowała.
I zrobiła to w sposób, o jakim nasi politycy tylko mówią – ale nigdy nie znajdują odwagi, by zrobić.
Pozostaje więc jedno, bardzo niewygodne pytanie:
Na co jeszcze czekają w Polsce? Na kolejne instrukcje? Na kolejne dyrektywy? Na kolejne „wytyczne”, co mamy myśleć i jak żyć?
Czy może w końcu zrobią to, do czego zostali wybrani:
staną po stronie własnego narodu, własnej tożsamości i własnych dzieci?
Bo suwerenność nie jest dana raz na zawsze.
Suwerenność to decyzja podejmowana każdego dnia.
A Słowacja właśnie pokazała, iż można wybrać normalność.
Polsko, czas przypomnieć sobie, kim jesteś.
Albert Łyjak












