"Czym jest kobieta?: Wojna z biologiczną rzeczywistością toczy się przez mizoginistycznych i znęcających się nad dziećmi mężczyzn"

grazynarebeca.blogspot.com 10 miesięcy temu

Jako niezłomna orędowniczka praw kobiet i równości płci od dziesięcioleci, moja podróż poprowadziła mnie przez fale zmian społecznych. Byłam świadkiem ewolucji narracji feministycznej, która przeradzała się od wezwania do równości do bardziej zniuansowanego dyskursu obejmującego niezliczone krzyżujące się kwestie.

Jednak trzy kwestie w tej chwili uderzają w dysonansową strunę: twierdzenie niektórych mężczyzn, iż mogą być kobietami, nie mówiąc już o "lepszych" kobietach, uczciwość mężczyzn udających kobiety uczestniczące w kobiecych sportach oraz złowrogi, dezorientujący i niepokojący wpływ współczesnej edukacji genderowej na dzieci.

Mizoginia

Mizoginia, zakorzenione uprzedzenie wobec kobiet, ma wszechobecny wpływ na społeczeństwo. To niepokojąca ironia losu, iż niektórzy mężczyźni wierzą teraz, iż mogą być kobietami, a choćby "lepszymi" kobietami, zasadniczo twierdząc, iż mają lepszą interpretację płci, którą tradycyjnie starali się stłumić.

Twierdzenie to wywodzi się z archaicznych norm społecznych, definiujących kobiecość w oparciu o stereotypy i oczekiwania, które ruch feministyczny starał się obalić. Podejście to jest echem epoki, w której role kobiet były rygorystycznie określone, a ich zachowania ściśle kontrolowane.

Jednak istotą bycia kobietą nie jest występ, akt, który można ocenić i uszeregować.

Życie każdej kobiety to misterny gobelin doświadczeń, zabarwiony triumfami, złamanymi sercami, miłością, stratą i wszystkim pomiędzy. Na kobiecość wpływają różne czynniki kulturowe, rasowe, społeczno-ekonomiczne i osobiste, które opierają się destylacji w jedną uniwersalną definicję.

Tak więc insynuowanie, iż mężczyzna może być kobietą, a choćby "lepszą" kobietą, nie tylko nadmiernie upraszcza tę złożoną rzeczywistość, ale także sprowadza kobiecość do konkurencyjnego odgrywania ról.

Sport

Kwestia transpłciowych kobiet ("mężczyzn" udających kobiety) uczestniczących w kobiecych sportach wywołała burzliwe debaty na całym świecie.

Sedno tej spornej kwestii leży w nieodłącznych różnicach biologicznych między mężczyznami i kobietami. Mężczyźni, ze względu na swoją fizjologię, mają zwykle gęstsze kości, większą masę mięśniową i większe ilości testosteronu, które znacząco przyczyniają się do wyników sportowych.

Takich różnic nie da się zniwelować choćby przy terapii hormonalnej, która w wielu instytucjach sportowych jest wymogiem dla transpłciowych kobiet ("mężczyzn" udających kobiety), aby rywalizować w kategoriach kobiecych.

Rozważmy przypadek Rachel McKinnon (obecnie znanej jako Veronica Ivy), transpłciowej sportsmenki, która w 2018 roku wygrała Mistrzostwa Świata w Kolarstwie Torowym UCI Masters w kategorii wiekowej 35-39 lat.

Zwycięstwo Ivy wzbudziło kontrowersje i na nowo rozpaliło dyskusje na temat uczciwości jej udziału. Krytycy słusznie argumentowali, iż pomimo terapii hormonalnej, Ivy przez cały czas zachowywała niektóre fizjologiczne korzyści z męskiego dojrzewania, co dawało "jej" nieuczciwą przewagę.

Podobnie w 2017 roku Laurel Hubbard, nowozelandzka sztangistka i transpłciowa kobieta (mężczyzna), wygrała kategorię kobiet powyżej 90 kg na Australian International, znacznie wyprzedzając swoją najbliższą konkurentkę.

Udział i zwycięstwo Hubbard wzbudziły obawy o potencjalną przewagę, jaką "ona" mogła mieć nad swoimi konkurentkami, które okazały się prawdziwymi kobietami.

Udział transpłciowych sportsmenek w kobiecym sporcie nie jest kwestią odmawiania im praw lub kwestionowania ich tożsamości.

Zamiast tego chodzi o zapewnienie równych szans wszystkim zawodniczkom.

Jako osoba, która od dziesięcioleci opowiada się za prawami kobiet, uważam, iż bardzo ważne jest, aby przez cały czas pracować nad tym, aby sport pozostał sprawiedliwy, konkurencyjny i inkluzywny.

Inkluzywność ta nie może jednak naruszać istoty uczciwej konkurencji, zwłaszcza gdy naturalne różnice biologiczne mogą mieć wpływ na wynik.

Kim jest kobieta?

Jednym z pytań, które wydaje się być często pomijane w wielu dyskusjach z transpłciowymi kobietami (mężczyznami), jest: "Kim jest kobieta?"

Wydaje się, iż wielu nie chce lub nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie, być może dlatego, iż skłania ono do głębokiej refleksji nad rzeczywistością płci biologicznej, co jest niewygodną prawdą dla mężczyzn, którzy twierdzą, iż są kimś, kim po prostu nie są.

Osoby te często decydują się na redefinicję kobiecości w oparciu o subiektywne odczucia, konstrukty społeczne i osobiste doświadczenia, a nie naukową rzeczywistość biologii.

To odejście od obiektywnej, biologicznej definicji jest problematyczne, ponieważ tworzy przepaść między tym, co postrzegane, a tym, co jest rzeczywistością biologiczną.

Z biologicznego punktu widzenia definicja kobiety jest stosunkowo prosta.

Kobieta jest zwykle charakteryzowana jako dorosła kobieta z dwoma chromosomami X. Posiadają biologiczne ramy menstruacji, ciąży, porodu i laktacji – zdolności wbudowane w ich biologiczną strukturę od urodzenia. Kobiety zwykle wykazują również drugorzędne cechy płciowe, takie jak rozwój naturalnych piersi i łechtaczki.

Ta biologiczna definicja nie wyklucza życiowych doświadczeń tych kobiet, które z różnych powodów medycznych mogą nie być w stanie zajść w ciążę lub mieć inne schorzenia, które wpływają na typową biologię kobiety. To nie zdolność do poczęcia lub menstruacji definiuje kobietę, ale podstawowa struktura biologiczna, która w naturalny sposób pozwala na te funkcje.

Podczas gdy tożsamość płciowa jest rzekomo osobistym wewnętrznym poczuciem własnej płci, płeć biologiczna jest fizyczną rzeczywistością zdeterminowaną przez nasze DNA. Role społeczne i zachowania związane z płcią są zmienne i rzeczywiście zmieniały się w czasie. Jednak płeć biologiczna jest niezmiennym aspektem naszej ludzkiej natury.

Ważne jest, aby szanować każdą osobę. Jednak ten szacunek powinien działać w obie strony i nie powinien przyćmiewać realiów naukowych, które leżą u podstaw naszej egzystencji.

Granice kobiecości nie powinny być rozszerzane do tego stopnia, iż termin "kobieta" traci swoje biologiczne i naukowe znaczenie.

Ważniejsze niż kiedykolwiek jest to, abyśmy chronili obiektywną definicję kobiecości. Ponieważ "mężczyźni" próbują ją przejąć i ponownie przejąć kontrolę.

Dzieci

Przechodząc do sfery nowoczesnej edukacji, obszaru, który w ostatnich latach uległ znaczącej zmianie, napotykamy niepokojący trend: pojęcie płynności płci i ideę, iż dzieci mogą same wybierać spośród pozornie nieskończonego spektrum płci.

Pomysł ten powoduje, być może celowo, zamieszanie i niepokój wśród dzieci.

Wynika to w dużej mierze z ich etapu rozwoju poznawczego. W młodym wieku dzieci wciąż zmagają się z podstawowymi aspektami swojej tożsamości. Proszenie ich o zdefiniowanie siebie w złożonej matrycy tego, co w istocie jest wymyśloną tożsamością płciową, obciąża ich wyborem, do którego nie są przygotowani, i jest równoznaczne z indoktrynacją.

W skrajnych przypadkach tendencja ta doprowadziła do sytuacji, w których "mężczyźni" ubrani w ubrania typowo kojarzone z kobietami są zapraszani do szkół, aby czytać dzieciom bajki.

W wielu przypadkach stroje te mogą zostać uznane za nieodpowiednie lub jawnie zseksualizowane, tworząc niepokojące środowisko dla młodych umysłów.

Gdy zdarzenia te mają miejsce bez wyraźnej zgody rodziców, budzą uzasadnione obawy dotyczące naruszenia praw rodzicielskich i możliwości niewłaściwego narażenia.

Niektórzy mogą twierdzić, iż określanie tego jako "graniczącego z wykorzystywaniem dzieci" jest przesadą.

Należy jednak przyznać, iż przedwczesne wystawianie dzieci na złożone koncepcje, których mogą nie w pełni rozumieć, może prowadzić do stresu psychicznego. Nie jest to odrzucenie ważności mężczyzn, którzy chcą udawać kobiety. Zamiast tego kładzie nacisk na potrzebę edukacji dostosowanej do wieku.

Zamiast zmuszać dzieci do samoidentyfikacji w szerokim spektrum płci, nasze systemy edukacyjne powinny skłaniać się ku promowaniu wartości takich jak szacunek, akceptacja i empatia.

Najważniejsze jest, aby wpoić dzieciom zasadę, iż każdy, niezależnie od tożsamości czy poglądów, zasługuje na traktowanie z życzliwością i szacunkiem. Promując to, tworzymy silną podstawę zrozumienia i współczucia, minimalizując prawdopodobieństwo zamieszania i niepokoju.

Należy jednak pamiętać, iż szacunek i życzliwość nie powinny być jednostronne. Kobiety transpłciowe ("mężczyźni", którzy identyfikują się jako kobiety) powinny również rozszerzyć te same cnoty na tych, którzy mogą mieć odmienne opinie na temat kwestii związanych z płynnością i identyfikacją płci. Dialog wokół tych złożonych zagadnień powinien charakteryzować się wzajemnym szacunkiem i zrozumieniem, a nie toksycznym, jednostronnym narzucaniem przekonań.

Nie wolno nam również zapominać o podstawowym obowiązku naszych instytucji edukacyjnych: zapewnieniu wszystkim dzieciom bezpiecznego, wspierającego i zrozumiałego środowiska uczenia się.

Konkluzja

Podsumowując, toczące się debaty na temat równości, kwestii transpłciowości i edukacji genderowej zachęcają nas do skonfrontowania się ze złożonym, ale fundamentalnym pytaniem: "Kim jest kobieta?". To pytanie, choć na pierwszy rzut oka proste, angażuje najgłębsze pokłady biologicznego, socjologicznego i osobistego zrozumienia.

Z naukowego punktu widzenia kobietę można zdefiniować jako dorosłą kobietę, zwykle charakteryzującą się dwoma chromosomami X, zdolnością do menstruacji, ciąży, porodu oraz obecnością cech płciowych, takich jak piersi i łechtaczka.

Ale skupianie się wyłącznie na aspektach fizycznych i biologicznych to pomijanie gobelinu doświadczeń, emocji, zmagań i triumfów, które naprawdę definiują kobiecość.

W przeciwieństwie do tego, twierdzenie niektórych "mężczyzn", którzy identyfikują się jako kobiety, iż mogą być "lepszymi" kobietami niż te, które urodziły się kobietami, jest aktem przejmowania i kontrolowania przestrzeni kobiet, zakorzenionym w długiej historii mizoginii.

Stara się na nowo zdefiniować kobiecość w kategoriach, które są zgodne z ich perspektywą, bez uznania lub doświadczenia realiów życia i wyzwań, które wiążą się z urodzeniem się i dorastaniem jako kobieta w naszym społeczeństwie.

Każda istota ludzka, która okazuje szacunek innym, również zasługuje na szacunek. najważniejsze jest jednak rozróżnienie między pełnym szacunku dialogiem na temat tożsamości płciowej a szkodliwym wymazywaniem lub odrzucaniem unikalnych doświadczeń, z którymi borykają się prawdziwe kobiety urodzone naturalnie. Obejmuje to prawo do sprawiedliwości w sporcie kobiecym, w którym nie należy pomijać różnic biologicznych w imię inkluzywności.

Ponieważ władza dba o to, by dyskusja na temat płci nie zniknęła, musimy upewnić się, iż nie odbędzie się to kosztem uciszenia głosów prawdziwych kobiet lub trywializowania ich doświadczeń.

Musimy dążyć do zbudowania społeczeństwa, które naprawdę szanuje i uznaje różnorodność i złożoność ludzkiej tożsamości. Wiąże się to z odrzuceniem zarówno starej mizoginii, która ograniczała kobiety do sztywnych ról, jak i nowych form, które mają na celu przedefiniowanie ich bez ich zgody.

Dlatego, gdy jesteśmy zmuszeni do dalszego badania szerokiego i zagmatwanego spektrum tożsamości i ekspresji płciowych, powinniśmy zawsze pamiętać o szacunku i poszanowaniu realiów życia prawdziwych, biologicznych kobiet.

Nie ustawajmy w wysiłkach, aby zdemontować wszelkie ślady mizoginii i niestrudzenie pracujmy nad wspieraniem zrozumienia i akceptacji, które naprawdę wywyższają wszystkich. Zamiast ulegać dzielącym strategiom "dziel i rządź" promowanym przez establishment.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://expose-news.com/

Idź do oryginalnego materiału