"Czym jest anarchokapitalizm?"

grazynarebeca5.blogspot.com 9 miesięcy temu

UTOR: TYLER DURDEN

ŚRODA, LIS 22, 2023 - 11:15 PM

Komentarz Jeffreya A. Tuckera za pośrednictwem The Epoch Times (podkreślenie nasze),

Zwycięstwo Javiera Milei w wyborach prezydenckich w Argentynie stawia na czele państwa pierwszego samozwańczego "anarchokapitalistę" we współczesnej historii – lub prawdopodobnie pierwszą osobę, która wygrała wybory na tym poziomie, identyfikującą się z tym terminem.

Nowo wybrany prezydent Argentyny Javier Milei z La Libertad Avanza przygląda się zamknięciu lokali wyborczych w drugiej turze wyborów prezydenckich w Buenos Aires w Argentynie 19 listopada 2023 r. (Tomas Cuesta/Getty Images)

W międzyczasie wiele osób pytało mnie, co to dokładnie jest. Oto wyjaśnienie, jak je rozumiem.

Centralnym elementem tej idei jest to, iż społeczeństwo nie potrzebuje zakorzenionego podmiotu zalegalizowanego przymusu i przymusu, zwanego państwem, aby cieszyć się egzekwowaniem praw własności, umów, obronności i ogólnie społeczeństwa komercyjnego. Połączenie pojęć anarchizm i kapitalizm nie jest planem dla porządku społecznego, ale raczej przepowiednią tego, co stałoby się w cywilizowanej społeczności pod nieobecność państwa.

Mit pierwszy: nie jest "prawicowy", w przeciwieństwie do "New York Timesa", "Guardiana" i tysiąca innych miejsc. "Prawo" w Prusach opowiadało się za jednością kościoła, państwa i biznesu. "Prawo" we Francji dotyczyło boskiego prawa monarchii do rządzenia. "Prawica" w Ameryce jest wszędzie w historii Stanów Zjednoczonych, ale nie jest konsekwentna w kwestii wolności jako pierwszej zasady życia społeczno-politycznego. Pojęcie "anarchokapitalizmu" znajduje się poza binarnym podziałem na lewicę i prawicę.

Mit drugi: część "anarcho" nie ma nic wspólnego z Antifą czy chaosem. Użycie terminu anarchizm oznacza tu jedynie zniesienie państwa i zastąpienie go stosunkami własności, dobrowolnym działaniem, prawem prywatnym i egzekwowaniem umów, jak zapewnia wolna przedsiębiorczość. Nie oznacza to bezprawia; Oznacza to prawo jako przedłużenie ludzkiej woli i ewolucji społecznej, a nie narzucone z góry. Porządek jest córką wolności, a nie matką, powiedział Proudhon, i anarchokapitaliści zgodziliby się z tym.

Mit trzeci: nie każdy, kto deklaruje się jako "anarchokapitalista", wypowiada się w imieniu szkoły myślenia. Określenie to reprezentuje szeroki ideał z tysiącami powtarzających się zastosowań i ogromną różnorodnością poglądów w jego obrębie, tak samo jak każdy inny obóz ideologiczny. Zdaję sobie sprawę z tego, iż niektórzy opowiadali się za blokadami COVID i mandatami na szczepienia, a inni, na przykład, wciąż znajdują sposoby na usprawiedliwienie wojny i masowych programów redystrybucji. Tak więc Milei nie powinien być pociągnięty do odpowiedzialności za każdą karykaturalną rzecz, jaką kiedykolwiek powiedział lub napisał samozwańczy wyznawca.

Termin ten wywodzi się z prac amerykańskiego ekonomisty (i mojego ukochanego mentora) Murraya Rothbarda, na którego libertarianizm duży wpływ wywarła powieściopisarka Ayn Rand w latach pięćdziesiątych. (Jeden z psów Milei ma na imię Murray). Kiedy jednak Rothbard przyjrzał się bliżej pracy Rand, zaczął mieć wątpliwości co do instytucji, którą Rand uważała za konieczną i niezbędną, a mianowicie co do samego państwa. jeżeli mamy mieć prawa własności, to dlaczego tylko państwo może je naruszać? jeżeli mamy mieć prawo do samoposiadania, to dlaczego państwo jest jedyną instytucją, która może deptać ludzi poprzez pobór do wojska, segregację i inne rzeczy? jeżeli dążymy do pokoju, to dlaczego chcemy, aby państwo prowadziło wojnę? I tak dalej.

Zdaniem Rothbarda, konsekwentna reguła społeczna zakazująca agresji wobec osób i własności musiałaby mieć zastosowanie również do samego państwa, które historycznie było najbardziej szkodliwym społecznie gwałcicielem praw człowieka. Tolerujemy to, by państwa broniły naszych praw tylko po to, by dowiedzieć się, iż to państwo jest głównym zagrożeniem dla naszych praw. Ten sposób myślenia zauważa również, iż nikt nigdy nie wymyślił technologii ani systemu, który skutecznie ograniczyłby państwo po jego stworzeniu. (Gorąco polecam dla głębszego zrozumienia: "Anatomia państwa" Rothbarda, do pobrania za darmo.)

Wielu anarchistów socjalistycznej lewicy poczyniło podobne obserwacje, ale Rothbard był analityczną przepowiednią dotyczącą tego, co zajmie miejsce państwa pod jego nieobecność. Rothbard powiedział, iż społeczeństwo bez państwa nie byłoby wspólnotą rządzoną przez doskonały podział zasobów i egalitarną identyczność, a tym bardziej jakieś magiczne wyniesienie ponad ludzką naturę, jak mówili lewicowi utopiści. Byłaby to raczej własność, handel, podział pracy, inwestycje, prywatne sądy, giełdy, prywatna własność kapitału i cała reszta. Innymi słowy, wolna gospodarka rozwijałaby się bardziej niż kiedykolwiek bez państwa, a uporządkowana wolność zostałaby doprowadzona do najwyższego możliwego poziomu realizacji.

Należy pamiętać, iż forsowanie tej idei postawiło Rothbarda w konflikcie praktycznie ze wszystkimi, od marksistów, przez trockistów, randystów, po konserwatystów i klasycznych liberałów w starym stylu, którzy wierzyli, iż państwa są niezbędne dla sądów, prawa i bezpieczeństwa. Postawiło go to choćby w konflikcie z innym z jego mentorów, samym Ludwigiem von Misesem, którego jedyna koncepcja anarchizmu pochodziła z europejskich kręgów intelektualnych: z pewnością należeli oni do najmniej odpowiedzialnych umysłów na kontynencie.

Anarchizm Rothbarda był do szpiku kości amerykański: większy wpływ miały czasy kolonialne niż hiszpańska wojna domowa. Wierzył, iż społeczności mogą radzić sobie same bez władcy, który miałby prawo do nakładania podatków, pompowania waluty, poboru do wojska i mordowania. Uważał, iż rynki i kreatywność pokojowej współpracy międzyludzkiej zawsze przyniosą lepsze rezultaty niż instytucje sklecone przez elity i narzucone pod przymusem. Odnosi się to choćby do sądów, bezpieczeństwa i prawa, które jego zdaniem są lepiej zapewnione przez siły rynkowe w ramach uniwersalnych norm rządzących własnością i ludzkim działaniem.

W ten sposób Rothbard powrócił do debaty z dziewiętnastowiecznej Francji. Frédéric Bastiat (1801–1850) był wielkim ekonomistą i klasycznym liberałem, który napisał jedne z najbardziej fascynujących pism na rzecz wolności swojego pokolenia, a choćby kiedykolwiek. Zawsze jednak żywił w swoim umyśle przekonanie o konieczności istnienia jakiegoś państwa, które by podtrzymywało funkcjonowanie systemu, w przeciwnym razie społeczeństwo pogrąży się w chaosie. Przeciwstawił mu się w tym mniej znany intelektualista Gustav de Molinari (1819–1912), który pisał, iż wszystkie funkcje niezbędne do funkcjonowania społecznego w warunkach wolności mogą być zapewnione przez siły rynkowe. Pod wieloma względami Molinari był pierwszym "anarchokapitalistą", choć nigdy nie użył tego terminu.

Z pewnością teoria na wysokim poziomie, wywodząca się z paryskich salonów w czasach Belle Epoque czy nowojorskich kręgów intelektualnych w latach pięćdziesiątych, to jedno. Ale wprowadzenie tego wszystkiego w życie to inna sprawa. Oto, gdzie naprawdę znajduje się test dla Milei. W tym momencie jego teoria jest po prostu inspiracją, być może inspiracją do dodania odwagi przekonania, ale trudno ją nazwać planem. Musi stawić czoła potężnemu państwu administracyjnemu, które jest głęboko zakorzenione, upadłej walucie, skorumpowanemu systemowi sądownictwa, wrogiemu ustawodawstwu, wrogim mediom i 100 latom skandalicznych zobowiązań emerytalnych.

Jak jeden człowiek może się z tym wszystkim pogodzić? Tak naprawdę nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Żaden przywódca zachodniego, demokratycznie rozwiniętego kraju nigdy nie próbował na pełną skalę rozgromić skorumpowanego establishmentu na tym poziomie. Ani Reagan, ani Thatcher, choć ich reformy były dalekosiężne, nigdy nie obcięły budżetu, a tym bardziej nie zlikwidowały całych agencji. Byli reformatorami w ramach tej struktury. Milei został wezwany do zrobienia czegoś, czego nigdy wcześniej nie robiono, w samym środku poważnego kryzysu dla narodu.

Nie trzeba w pełni akceptować anarchokapitalizmu, aby docenić jego motywację i nadzieję. Komu najbardziej zaufałbyś w walce z państwem, komuś, kto mocno wierzy w pewne jego cechy, czy komuś, kto sprzeciwia się całej strukturze? Jedno jest jasne: ta ideologiczna orientacja natchnie każdego męża stanu ognistym sprzeciwem wobec każdej korupcji, każdego przymusu, każdego oszustwa, każdego oszustwa forsowanego przez elitę administracyjną. Orientacja anarchokapitalistyczna przynajmniej dostarcza światła przewodniego, które może skończyć się większą wolnością dla wszystkich.

Siły wewnętrzne i zewnętrzne sprzymierzone przeciwko jego sukcesowi są niewyobrażalnie ogromne. I ściga się z czasem. Za rok wszystkie elitarne media będą krzyczeć, iż "anarchokapitalizm" w Argentynie zawiódł. Obietnica. Tak absurdalne stały się rzeczy.

Powiedzmy, iż Milei zostaje odwrócony przez neoliberalnych globalistów i kontynuuje reformy, które podążają za neoliberalnym podręcznikiem z końca XX wieku i po 2008 roku. Czy można za to winić anarchokapitalizm? Absolutnie nie.

Anarchokapitalizm nie daje wolności największym korporacjom pod kontrolą oligarchów, aby plądrowały i czerpały zyski kosztem ludzi. To nie "prywatyzacja" funkcji państwa nie powinna istnieć. Nie jest to wyprzedawanie zasobów państwowych kumplom i bandytom. Nie jest to zlecanie kiepskich usług publicznych temu, kto zaoferuje najwyższą cenę. Nie oznacza to, iż firmy technologiczne mogą stać się partnerami państwowymi w inwigilacji i kontroli obywateli. To wszystko jest wypaczeniem czystszej idei kapitalizmu. A już na pewno nie podporządkowuje się dyktatowi Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), Banku Światowego, Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), a tym bardziej Departamentu Stanu USA.

Zwycięstwo Milei ma wszelkie powody do optymizmu, choćby dlatego, iż pokazuje ono, iż istnieje populistyczne zapotrzebowanie na radykalne reformy, które w rzeczywistości mogą wygrać wybory. Powinniśmy mieć nadzieję, iż kandydaci Partii Republikańskiej w Stanach Zjednoczonych obserwują i słuchają. Wydaje się, iż powrócili do gotowych przemówień i wyreżyserowanych odpowiedzi, które nudzą tylko publiczność, która ma dość status quo i jest gotowa na to, by ktoś z wizją i energią Milei stał się poważny.

To może być tylko jedna z wielu rund, które nadejdą. Może mu się nie udać. Ale desperacka potrzeba fundamentalnych i dalekosiężnych reform i rewolucji we wszystkich uprzemysłowionych demokracjach w celu przywrócenia władzy ludziom nie może być już dłużej kwestionowana. A jeżeli mu się to nie uda, po dzielnym wysiłku, będziemy mieli przynajmniej, jak powiedział kiedyś Rothbard, tymczasowe, ale "chwalebne wakacje" od politycznego i administracyjnego status quo, z którym żyjemy na co dzień.

Istnieją wszelkie powody, by sądzić, iż Milei to dopiero początek nowego trendu, który może rozprzestrzenić się na cały świat. Ludzie mają dość i są gotowi na radykalnie nowy kierunek. Trzeba coś zrobić, aby zatrzymać nieustanny marsz sił tyranii w krajach zachodnich.



Poglądy wyrażone w tym artykule są opiniami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy The Epoch Times.


Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.zerohedge.com
Idź do oryginalnego materiału