Czy Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości i w tej chwili ścigany listem gończym polityk Suwerennej Polski, odważy się wrócić do Polski, by wziąć udział w pogrzebie ojca? To pytanie zadaje sobie dziś wielu komentatorów i obserwatorów sceny politycznej. Wiadomo, iż Romanowski uciekł na Węgry, gdzie ukrywa się przed odpowiedzialnością i więzieniem. Tymczasem ciąży na nim szereg poważnych zarzutów, w tym podejrzenia o udział w sprzeniewierzeniu ogromnych środków z Funduszu Sprawiedliwości.
Co istotne – nie są to czcze oskarżenia czy medialne spekulacje. W sprawie są zeznania, dokumenty, przelewy, podpisy. Są też polityczne koneksje, układy i próby blokowania postępowania. Teraz wymiar sprawiedliwości działa i wielu byłych „nietykalnych” zaczyna rozumieć, iż czas bezkarności się kończy. Romanowski, który jeszcze niedawno w telewizji publicznej pełnił rolę moralizatora i strażnika „dobrej zmiany”, dziś sam jest symbolem upadku tej patologicznej konstrukcji. I nic nie wskazuje, by mógł się obronić – ucieczka to raczej przyznanie się do winy niż akt desperacji.

Sprawę pogrzebu ujawnił asystent Suwerennej Polski
Co ciekawe, sprawę pogrzebu ujawnił Józef Wojnicki, asystent posła Suwerennej Polski, występujący na Twitterze pod pseudonimem Jack Strong. Wojnicki w ciągu ostatnich trzech lat pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości (za czasów rządów Ziobry) oraz prowadził działalność gospodarczą pod nazwą PikselNet. Wirtualna Polska ustaliła, iż resort Ziobry w okresie od kwietnia do października 2020 r. podpisał z jego firmą kilka umów na łącznie blisko 120 tys. zł brutto. w tej chwili Wojnicki jest pracownikiem Romanowskiego, oficjalnie zgłoszonym przez zbiegłego posła w Kancelarii Sejmu.
Sam pogrzeb odbędzie się w dniu 7 kwietnia 2025 roku o godzinie 15:00 w kościele świętej Anny w Skrwilnie, w województwie kujawsko-pomorskim, niedaleko Rypina i Sierpca.
Hipokryzja i podwójne standardy
W tym kontekście warto przypomnieć, jak działało CBA za czasów rządów PiS. Gdy przeciwnikiem politycznym był Leszek Czarnecki, służby bez żenady zainstalowały kamerę na grobie jego świeżo zmarłego ojca, tylko po to, by upokorzyć i kontrolować biznesmena, którego prokuratura choćby nie zdołała oskarżyć – ba, sąd wprost stwierdził, iż nie ma żadnych dowodów na przestępstwo.
Dziś, gdy mamy do czynienia z osobą, przeciwko której istnieją poważne dowody przestępstw i konkretne zarzuty, zadajemy pytanie: czy państwo zadziała równie stanowczo? Czy służby wykorzystają okazję, jaką może być potencjalna obecność Romanowskiego na pogrzebie ojca, by go zatrzymać i postawić przed sądem?
Nikt nie jest ponad prawem – a przynajmniej już nie
Pogrzeb to zawsze moment rodzinny, ale też – w przypadku ludzi publicznych – wydarzenie, które może stać się okazją do zderzenia z rzeczywistością. Romanowski może próbować przemykać się jak cień, może liczyć na pomoc dawnych kolegów z CBA czy prokuratury, ale każdy dzień zwłoki działa na jego niekorzyść.
Prędzej czy później wróci. I nie do Ministerstwa Sprawiedliwości, ale na salę sądową, gdzie nie będzie już kamer i kolegów, ale surowy wyrok. A wtedy jego przemówienia o „przywracaniu sprawiedliwości” nabiorą nowego, gorzkiego znaczenia. Bo miejsce przestępców jest w więzieniu. Szczególnie tych najbardziej obrzydliwych, którzy okradają ofiary przestępstw z należnych im środków.