Współzawodnictwo, konkurencja czy rywalizacja mogą odbywać się pokojowo na wolnym rynku. Krwawa wojna nie jest do tego potrzebna. Zamiast niszczyć kogoś siłą czy odbierać mu mienie, można osiągnąć przewagę na wiele innych sposobów, unikając przemocy fizycznej. Można wykupić konkurenta, zbankrutować go, oferując lepsze produkty lub usługi, odebrać mu klientów skuteczniejszym marketingiem czy ośmieszyć jego działania. Rynek daje przestrzeń na rozwój i wygraną dzięki sprytowi, innowacjom i efektywności, a nie destrukcji.
Oczywiście wojny nie znikną wyłącznie dzięki apelom o moralność. Gdy przemoc czy kradzież stają się opłacalne, ludzie nie wahają się działać niemoralnie. Jednak gdy niemoralność przestaje się opłacać, nie oznacza to, iż ludzkość traci motywację do działania. Wręcz przeciwnie – zdrowa konkurencja napędza rozwój cywilizacyjny, ale tylko ta, która opiera się na tworzeniu wartości, a nie na kradzieży czy destrukcji.
Przykładem destrukcyjnego podejścia jest Rosja – kraj, który można określić jako przedstawiciela turańskiej, ekspansjonistycznej cywilizacji. Jej strategia opiera się na grabieży i podbojach, które prowadzą do wyjaławiania podbitych terenów – zarówno ekonomicznie, jak i mentalnie. Ludzie na takich terenach zostają sprowadzeni do poziomu wegetacji, co zmusza Rosję do nieustannej ekspansji w poszukiwaniu nowych źródeł do eksploatacji. Ten model działa w warunkach niskiej wydajności pracy, gdy niewolnicza siła robocza wystarcza do realizacji celów. Jednak w miarę wzrostu wydajności pracy grabież przestaje być opłacalna.
Dlatego nie tylko Rosja, ale każde państwo, które opiera swój rozwój na przemocy i eksploatacji, jest skazane na upadek. Historia pokazuje, iż rozwój technologii, zwiększanie wydajności i globalizacja prowadzą do stopniowego końca epoki krwawych wojen na dużą skalę. W przyszłości przewagę zyskają ci, którzy potrafią działać efektywnie i innowacyjnie, a nie ci, którzy niszczą i grabią.
Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>