Czy w obliczu zagrożenia klasa polityczna powinna zachować zgodę ponad podziałami? – od lewego do prawego

bogatyregion.pl 1 godzina temu

W naszym stałym cyklu „od lewego do prawego” tradycyjnie zadajemy pytania lokalnym politykom z różnej strony sceny politycznej na ten sam temat. Tym razem temat medialnych wypowiedzi polityków w sprawach bezpieczeństwa.

Nie milkną echa pojawienia się w polskiej przestrzeni powietrznej dronów w licznych miejscach w Polsce. Przypomnijmy jeden z dronów spadł w miejscowości Oleśno, gmina Gronowo Elbląskie. W krytyce stanu Państwa Polskiego nie przebierał w słowach lider Konfederacji Sławomir Mentzen sugerując, iż nie jesteśmy przygotowani na takie ataki oraz, iż przespaliśmy 3,5 roku konfliktu na Ukrainie. W tym wydaniu poruszamy więc tematykę obronności na takie zagrożenia…

1) Konfederacja i jej lider Sławomir Mentzen oraz Ewa Zajączkowska nie przebierali w słowach w krytyce stanu Państwa Polskiego. Czy w dobie zagrożenia polska klasa polityczna powinna pewne rzeczy i sprawy omawiać na poziomie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i tajnych obradach Komisji Sejmowej niż prowadzić polemiki w portalach społecznościowych jakie zademonstrował Sławomir Mentzen? Jak oceniają Państwo postawę Konfederacji w bieżącej sytuacji?

2) Czy i jak powinna wyglądać akcja informacyjna wśród ludności cywilnej by byli oni przygotowani na wszelkie ewentualności wynikające z zagrożeń wojennych, cyberbezpieczeństwa czy akcji dezinformacyjnych? Jak powinien wyglądać taki program poza wszelkimi akcjami informacyjnymi w mediach lokalnych i krajowych. Czy warto zdecydować się na np. szkolenia czy inne formy praktyczne dla zainteresowanych obywateli?

Działania polityków muszą podlegać publicznej ocenie…

Pamiętajmy o tym, to co jeszcze 30 lat temu, można było dyskretnie utrzymać w tajemniczych gabinetach ministerialnych, to dzisiaj dzięki nowoczesnym technologiom wcześniej trafia obywateli niż stanie się przedmiotem Rady Bezpieczeństwa Narodowego. I tu się zaczyna problem bardzo istotny społecznie z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego – to problem wiarygodności władzy, wiarygodności przywództwa. o ile nieudolność swojego działania, władza próbuje przykryć tajemnicą państwową, manipulowaniem informacją, która jest powszechnie dostępna, to każdy obywatel może się czuć podwójnie zagrożony – raz działaniami zewnętrznego wroga, dwa brakiem wiarygodności Państwa Polskiego również na forum ONZ. Plany i procedury działania Wojska Polskiego są objęte ścisłą tajemnicą
i za ich naruszenie są paragrafy karne, do zdrady państwa włącznie i niech tak pozostanie. Natomiast działania polityków muszą podlegać publicznej ocenie i krytyka ze strony Konfederacji jest czymś naturalnym. Odrębną kwestią jest jej styl ale to kwestia gustu. Nie jest natomiast kwestią gustu dobór kadr na stanowiskach ministerialnych a ministra obrony w szczególności. Jakieś okropne fatum ciąży nad ministerstwem obrony, na którego czele od pewnego czasu stają chłopcy, którym strach byłoby powierzyć los kilku ołowianych żołnierzyków, a oni niestety dowodzą całym Wojskiem Polskim. Jak nie psychiatra likwidujący armię, to pediatra tygrysek, ze spakowanym plecaczkiem, bez wiedzy i elementarnego doświadczenia, pełniący rolę figuranta a faktyczne decyzje podejmuje premier zadaniowany przez Berlin. Tu jest pies pogrzebany – bo żołnierze i ich dowódcy robią swoje według najlepszej wiedzy i umiejętności. Z każdej akcji powstaje raport, który natychmiast ląduje na biurku ministra i tylko od ministra zależy co z tą wiedzą zrobi – czy skompromituje Polską wobec ONZ i NATO, czy uwiarygodni ogromne zagrożenia jakie dla Europy stanowi imperialna Rosja Putina.

Może warto powołać formację złożoną z ochotników grzybiarzy do szukania dronów…

Rząd powinien powołać specjalną formacje złożoną z ochotników grzybiarzy do szukania dronów, coś na wzór terytorialsów. Pełniliby służbę codziennie z pożytkiem dla obronności i dla nas zwykłych obywateli, bo na nasze stoły trafiłoby wiele smakowitych borowików – spadłaby też ich cena na rynku. Ostatnio na elbląskim rynku chodziły po 80 zł/kg a to już górna półka jak dla borowika. A tak na poważnie to się na tym nie znam. Zdrowy rozsądek podpowiada, iż dobrze by było aby powstało wspólne Biuro Informacyjne Rządu i Prezydenta jako najwyższego zwierzchnika sił zbrojnych. Jak technicznie komunikaty biura powinny trafiać do społeczeństwa to już sprawa specjalistów. Szkolenia to tylko kolejna okazja dla znajomych królika na ekstra zarobek. Fejkami, którymi bombardowane jest społeczeństwo codziennie powinny się zając służby do tego przeznaczone w ramach obowiązującego prawa.

Stefan Rembelski, Wolni Republikanie

Obywatelskie prawo do wątpliwości

Uszkodzony dom w Wyrykach stał się symbolem kompromitacji polityki informacyjnej rządu Donalda Tuska. To, co początkowo przedstawiano jako atak rosyjskiego drona, według ustaleń „Rzeczpospolitej” było skutkiem uderzenia polskiej rakiety wystrzelonej z F-16. Problemem nie jest sama awaria uzbrojenia, ale chaos komunikacyjny, próby manipulacji i kompromitujące wystąpienie reprezentanta Polski na forum ONZ. Polskie władze rządowe w sprawie Wyryk zachowują się trochę jak ukraińskie w sprawie Przewodowa. Jak wiadomo, iż doszło do tragicznej pomyłki, to trzeba gwałtownie się przyznać, przeprosić, wypłacić odszkodowanie i zamknąć temat, zamiast iść w zaparte, dając pole do popisu dla fanów teorii spiskowych i rosyjskiej propagandy.

Politycy opozycji krytykowali rząd za ukrywanie informacji o tym, co wydarzyło się w Wyrykach. Według byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka, w tej chwili premier Donald Tusk wraz z ministrami Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i Radosławem Sikorskim „chowają głowę w piasek i próbują zrzucić z siebie winę za to, iż – albo celowo, albo z własnej nieudolności – dali Putinowi argument do podważania swojej odpowiedzialności za atak dronów”. Podobnie Konfederacja i jej lider Sławomir Mentzen oraz Ewa Zajączkowska nie przebierali w słowach w krytyce stanu Państwa Polskiego. Należy wyraźnie stwierdzić, iż szczególnie groźnym zjawiskiem stały się po 10 września wezwania ze strony części polityków i komentatorów, by „słuchać wyłącznie oficjalnych komunikatów” i odrzucać każdą inną analizę jako „putinowską narrację”. Tusk w swoich wystąpieniach przestrzegał też przed prorosyjskimi nastrojami. Problem w tym, iż w praktyce krytyka rządu zaczęła być utożsamiana z prorosyjskością. A przecież można być przeciwnikiem rządu, można mieć postawę propokojową i jednocześnie nie wspierać Kremla. Obywatele mają prawo do wątpliwości i pytań, a rząd powinien odpowiadać argumentami, a nie stygmatyzować krytyków. W przeciwnym razie wolna debata staje się ofiarą wojny informacyjnej.

Najbardziej kontrowersyjnym momentem było wystąpienie wiceministra Marcina Bosackiego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Świat usłyszał wtedy, iż dom w Wyrykach zniszczył rosyjski dron. Tymczasem w Polsce coraz głośniej mówiono o wersji z rakietą. Wizerunkowy efekt jest opłakany: na forum międzynarodowym Polska prezentowała wersję, której już nikt w kraju nie traktował jako pewnej. To nie tylko wielki skandal dla dyplomacji, ale też cenny argument dla rosyjskiej propagandy. Oliwy do ognia dolała „prorosyjska” wypowiedź prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, iż Polska nie jest w stanie obronić ludzi w przypadku zmasowanego ataku powietrznego Rosji. Wskazał on, iż w pamiętnym ataku uczestniczyło 810 dronów, z których ukraińcy zestrzeliliśmy ponad 700, a Polacy mieli atak 19 dronów i zestrzelili tylko cztery. I oczywiście nie zdołają uratować ludzi, jeżeli nastąpi zmasowany atak.

Sprawę można było przedstawić prosto i uczciwie. Drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną, polskie wojsko zareagowało, jedna z rakiet zawiodła i przypadkowo uszkodziła dom, a państwo weźmie odpowiedzialność i naprawi szkody. Gdyby taką jasną narrację przedstawiono od początku, nie byłoby międzynarodowego wstydu ani poczucia, iż obywatele są wprowadzani w błąd. Jednak rząd Tuska postanowił kłamać w tej (i nie tylko w tej) sprawie co powoduje utratę zaufania, pogłębione podziały i chaos, który uderza w wizerunek Polski. Nikt nie atakuje żołnierzy. Atakowane są tylko próby manipulacji i dezinformacji. W sytuacji, gdy Polska powinna się jednoczyć wobec realnych zagrożeń, władza sama zafundowała obywatelom kryzys informacyjny, który będzie długo ciążył na jej wiarygodności. W tej sytuacji każda akcja informacyjna rządu Tuska wśród ludności cywilnej by byli oni przygotowani na wszelkie ewentualności wynikające z zagrożeń wojennych jest już na starcie niewiarygodna.

dr Marcin Kazimierczuk, Radny Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego (PiS)

Korona za pokojem, Polska za pokojem!

Obronność przed zagrożeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi jest jest jednym z nielicznych zadań mądrze urządzonego państwa. Władze nie powinny, a choćby nie mogą zajmować się sprawami, o które są w stanie zadbać sami obywatele, w tym m. in. znajdowaniem tańszego i lepszego towaru w sklepie, umówieniem odpowiedniego nauczyciela dla swojego dziecka, zorganizowaniem lekarza z polecenia czy najlepszego funduszu emerytalnego.

Obywatele sami nie zapewnią sobie jednak ochrony na wypadek zorganizowanej, wielkoskalowej napaści zbrojnej, tu konieczne jest systemowe przeszkolenie wszystkich mężczyzn (państwo mające armię zawodową z zasady przegra wojnę z innym państwem, które też ma armię zawodową, a dodatkowo przeszkoloną armię poborową), zapewnienie wojsku sprzętu niezbędnego do efektywnego odparcia potencjalnych zagrożeń, uznanie prawa obywateli do posiadania własnych narzędzi do obrony, ale także regularne ćwiczenia, próbne mobilizacje, testowe sprawdzanie korzystania z zasobów gospodarni narodowej na wypadek kryzysu itd.

Bolesnym paradoksem jest to, iż właśnie na tym podstawowym polu odpowiedzialności państwo rażąco niedomaga. Dziwię się, iż Polacy dopuścili do władzy ludzi, którzy są niezwykle sprawni w łupieniu ich podatkami, mandatami, obowiązkowymi składkami itp, a nie potrafią zapewnić im na przykład podstawowych urządzeń, obiektów, personelu i szkoleń Obrony Cywilnej. Chociaż, trudno się dziwić, skoro w ostatnich wyborach samorządowych w Ostródzie wybrano 21 radnych, ale akurat nie tego jednego, piszącego te słowa, który w kampanii wyraźnie podkreślał potrzebę zadbania o lokalną infrastrukturę i szkolenia z zakresu Obrony Cywilnej (szczegóły na jankrysiak.pl/program.html).

Konfederacja Korony Polskiej, wraz z Konfederacją Wolność i Niepodległość, od lat podkreślają w swoich licznych konferencjach prasowych i dostępnych działaniach opłakany stan polskiej obronności oraz konieczność podjęcia natychmiastowych działań naprawczych. Kolejne rządy skupiają się na spektakularnych zakupach sprzętu, „który mamy kiedyś mieć”, a który równie efektownie wygląda na zdjęciach, co wybucha po trafieniu dronem, gdy wśród problemów naprawdę palących są m. in. uwolnienie sparaliżowanej przez przepisy i procedury przeważnie śladowej, polskiej produkcji sprzętu wojskowego i amunicji, odbudowanie systemu szkolenia mężczyzn i odtwarzania rezerw, wyposażenie żołnierzy w podstawowy sprzęt, od nowoczesnych butów po wyrzutnie p-lot i p-panc, radary, efektory antydronowe itp.

Najtańsza, a jednocześnie najtrudniejsza wydaje się zmiana mentalności rządzących, żeby porzucili retorykę pro-wojenną na korzyść pro-pokojowej. Gdzie są nasze polskie inicjatywy pokojowe? Gdzie otwartość na deeskalacyjne propozycje białoruskie? Dlaczego Amerykanie mogą rozmawiać z Łukaszenką i z Putinem, a Polacy nie?

Gdy na Polskę spadają obce drony wojskowe, coraz bardziej zasadne staje się pytanie – czy w tej sytuacji nie wolelibyśmy mieć przyjazne relacje z prezydentem Białorusi, a przynajmniej neutralne z prezydentem Rosji. Niemożliwe? To wyjaśnijcie to Prezydentowi USA. Wojnę wygrywa się (lub przegrywa) na długo przed rozpoczęciem działań wojennych, po ich rozpoczęciu będzie już tylko szkoda tych milionów ofiar.
To są sprawy tak palące, iż forma i miejsce mówienia o tym ma drugorzędne znaczenie – zarówno internet, media społecznościowe, trybuna sejmowa, konferencja prasowa czy spotkanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego u Prezydenta to adekwatne miejsca żeby wołać o opamiętanie rządzących i oby nie okazał się to głos wołającego na puszczy.

A na szkolenia z zakresu Obrony Cywilnej w swoim mieście lub gminie możemy się nie doczekać, więc skorzystam z tej okazji i podpowiem Drogim Czytelnikom takie kryzysowe memento:
Najważniejszym elementem w przygotowaniach do wojny i ewakuacji jest dobry plan, zasoby i szybka reakcja na zmieniające się warunki. Im wcześniej przygotujesz plan ewakuacji, zapasy, dokumenty i sprzęt, tym łatwiej będzie Ci poradzić sobie w trudnym czasie kryzysu. W czasie kryzysu nie kupisz już tego, czego potrzebujesz. Albo masz już, albo nie będziesz miał.

Korona za pokojem, Polska za pokojem!

Jan Krysiak, Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna

Głupców pośród rządzących jest całkiem liczne grono…

Sławomir Mentzen ma najzupełniej rację, a słowa o przespaniu 3,5 roku wobec polityków Bandy Czworga (PiS, PO, SLD, PSL) są zbyt łagodne jak na wydarzenia, które w tej chwili obserwujemy w związku z wojną na wschodzie. Przypominam, iż jest to wojna anglosasko – rosyjska , tyle, iż prowadzona przy użyciu (i zużyciu) ukraińskiego mięsa armatniego. Nie powinniśmy się mieszać do tego konfliktu po żadnej ze stron ale zbroić się i uważnie obserwować. Bezalternatywne wojskowe, ekonomiczne i socjalne poparcie Ukrainy przez polskich mikrocefali politycznych odbija się nam teraz czkawką: Ukraińcy bezczelnie prowokują Polskę wysyłając na naszą stronę drony kłamiąc w żywe oczy iż są to rosyjskie powietrzne „statki” wystrzelone zza linii frontu, a więc z odległości ponad 800 km, podczas gdy wiadomo, iż taką odległość mogą osiągnąć jedynie duże drony bojowe produkowane na licencji irańskiej (Shahed). Owe kłamstwa powielają przedstawiciele w tej chwili rządzącego reżimu nakręcając powoli histerię wojenną w celu przekonania narodu, iż już czas wysłać naszych dzielnych wojaków przeciwko złowrogiemu „zbrodniarzowi Putinowi”. Niestety w tej chwili Polskie Państwo nie jest przygotowane do wojny o czym świadczy nieporadność z jaką próbowano zestrzelić te nadlatujące małe maszyny, przy okazji niszcząc dom mieszkalny. Okazuje się ponadto, iż choćby „złowrogie” Państwo Białoruskie ostrzegało polskie służby wojskowe o tejże agresji powietrznej i choćby zestrzelono kilka tych pojazdów jeszcze na terytorium Białorusi, ponieważ taki właśnie został sprytnie ustalony tor lotu. To, iż Ukraińcy chcą nas wkręcić w nie naszą wojnę jest oczywiste, natomiast nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, iż zależy na tym również niektórym państwom Europy Zachodniej. Polska wg. takich Niemiec czy też Wlk. Brytanii ma jak zwykle być zderzakiem czyli ową sławną „strefą zgniotu”, gdzie rozładuje się konflikt wojenny między Wschodem a Zachodem co przecież zawsze kończy się tak samo: hekatombą ludzką i zniszczeniem naszego kraju. Czy doświadczenie II Wojny Światowej to za mało? Z powodu cięć w nauce historii wielu rodaków nie wie jak doszło klęski wrześniowej roku 1939, a trzeba zawsze o tym pamiętać!

Czy naszym, pożal się Boże, elitom nie jest znany ten odwieczny scenariusz? Czy narażają Polaków z głupoty czy za sutą opłatą „starszych i mądrzejszych”? Myślę, iż jedno i drugie: jurgieltników zawsze u nas dostatek a głupców pośród rządzących jest całkiem liczne grono. Jakie lekarstwo więc zastosować wobec tych żałosnych politycznych nieudaczników?? w tej chwili nie oglądać i nie słuchać mediów głównego ścieku, a w przyszłości zmienić preferencję wyborczą. Wybory do Sejmu już za dwa lata – polecam Konfederację !!

Andrzej Wyrębek, Konfederacja

Silna Polska armia według członków Konfederacji powinna opierać się na strzelaniu do dronów z procy i rzucania kamieniami

Słowa polityków Konfederacji po Radzie Bezpieczeństwa Narodowego można krótko skwitować mówiąc, iż to tani populizm. Bezpieczeństwo Polek i Polaków nie ma ceny, a członkowie Konfederacji próbują grać na pierwotnych instynktach swoich wyborców. Sławomir Mentzen w momencie zagrożenia, jakim jest przedostanie się kilkunastu rosyjskich dronów nad polską przestrzeń powietrzną wybrał rolę szkodliwego ekonomisty, który ponad ludzkie bezpieczeństwo przekłada złotówki. Konfederacja gra w ostatnim czasie emocją strachu obrażając kolejne grupy społeczne, próbując wzbudzać niepokój zwykłych ludzi. W momencie, gdy nadchodzi dzień próby jakim jest przebicie się rosyjskich dronów nad nasze niebo chowają głowę w piasek niczym strusie, twierdząc, iż sprzęt używany przez wojsko jest „zbyt drogi w obsłudze”. Jak widać, silna Polska armia według członków Konfederacji powinna opierać się na strzelaniu do dronów z procy i rzucania kamieniami.

Potrzebujemy sprawnej obrony cywilnej w naszym województwie. W przypadku zagrożenia i usłyszenia pierwszych sygnałów alarmowych mieszkańcy powinni wiedzieć, gdzie dostać się do najbliższego schronu, a także gdzie mogą uzyskać podstawowe produkty, takie jak woda, czy leki, gdy przyjdzie moment zagrożenia.

W Polsce mamy już elementy dezinformacji i nie jest prawdą, iż ich nie ma. Najbardziej jaskrawym przykładem była napaść Rosji na Ukrainę, gdzie w pierwszych dniach po rozpoczęciu działań wojennych ustawiały się kilometrowe kolejki do stacji paliwowych, mimo iż nie było żadnych oficjalnych informacji dotyczących problemów z dostarczaniem paliwa. To samorządy w pierwszej kolejności powinny być odpowiedzialne za szkolenia ludności z zakresu dezinformacji. Szczególnie lokalnie programy powinny być dedykowane do osób w starszym wieku, które nie mają wystarczająco dużo umiejętności cyfrowych, tak by nie brały za pewnik każdej informacji, czy wideo znalezionej w Internecie. Cyberbezpieczeństwo z kolei to kwesta zarówno lokalna, jak i centralna. Po sytuacjach w Nowym Mieście Lubawskim, czy Szczytnie, gdzie w maju próbowano manipulować parametrami wody widzimy zdecydowaną potrzebę ścisłej współpracy pomiędzy samorządami a Ministerstwem Cyfryzacji nie tylko w tym zakresie.

Mateusz Rostkowski, członek Rady Krajowej Partii RAZEM

Idź do oryginalnego materiału