Zawirowania na polskiej giełdzie, tąpnięcia na giełdach w USA, Azji i Europie mogą niepokoić wielu ludzi. Ale nie powinny być zachętą do nerwowych ruchów, wyjmowania pieniędzy z banków (nasza redakcja dostaje takie pytania) czy kupowania złota. Owszem, jest się czym przejmować, ale nie warto reagować emocjonalnie, strachem czy paniką.
Zacznijmy od tego, iż faktycznie obecna polityka Donalda Trumpa może doprowadzić świat do kryzysu gospodarczego. Ale on zacznie się nie w Polsce, choćby nie w Europie. Zacznie się w USA. Goldman Sachs (firma zajmująca się bankowością inwestycyjną, inwestycjami i papierami wartościowymi) tydzień temu prognozował, iż prawdopodobieństwo wystąpienia recesji w USA wynosi 20 proc. Chwilę później podniósł je do 35 proc., wczoraj podbił do 45 proc.
Podobna instytucja, J.P. Morgan niedawno szacowała, iż szanse na globalną recesję do końca roku wynoszą 45 proc., teraz podniosła prognozy do 60 proc. Wszystkie karty ma w ręku Donald Trump. To on może eskalować wojnę handlową, może ją wyciszyć. Problem w tym, iż już narobił sporo szkód. Więc odpowiedź na pytanie: czy grozi nam kryzys, brzmi: "Tak, grozi i to na serio".
Drugie pytanie powinno brzmieć: czy ten kryzys grozi bezpośrednio nam w Polsce. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż przejdziemy przez niego niemal suchą stopą. Tak, niektórzy będą mieli kłopoty. Mowa o firmach handlujących z USA, osobach inwestujących pieniądze w akcjach amerykańskich spółek.
Dziś aktywa wielu z nich są o wiele tańsze, niż kilka miesięcy temu. Nie da się jednak nie zauważyć, iż spora część z nich była zdecydowanie przewartościowana. Tesla w marcu straciła połowę wyceny giełdowej, ale i tak była teoretycznie warta 800 mld dolarów. Mowa o firmie, która na całym świecie sprzedała pół miliona aut. To grubo ponad dwa razy mniej, niż Toyota sprzedała w samej Europie. A giełdowa wycena japońskiego koncernu jest 3 razy niższa.
To najlepszy dowód na to, iż inwestycje w giełdę zbyt często napędzane są abstrakcyjnymi emocjami. W tym przypadku radosne i beztroskie inwestowanie w coś, w co inwestują wszyscy, kończy się paniką i wyprzedażą.
Problem mają więc osoby, które inwestowały na amerykańskiej giełdzie. Jest to dziś dość proste, można to robić choćby w ramach IKE i IKZE. Nie odpowiem na pytanie, czy akcje amerykańskich firm warto dziś sprzedawać. Rozsądek podpowiada, iż niekoniecznie. Po bessie przychodzi hossa. jeżeli ktoś inwestuje długoterminowo, nie powinien mieć problemu.
Nie ma także zagrożenia dla polskich banków i naszych pieniędzy. Wedle szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego w najgorszym razie polskie PKB przez wojny handlowe spadnie o 0,4 proc. Tak, to są realne miliardy, ale to nie jest coś, co wstrząśnie naszą gospodarką.
Nie ma więc co się tym zbytnio przejmować. Nie ma co wyciągać pieniędzy z banków, są tam o wiele bezpieczniejsze niż w szufladzie ze skarpetami. Oczywiście warto przygotować się na jakiś lekki kryzys.
Jak? Przykręcając konsumpcję. Stara zasada brzmi, iż w dobrych czasach należy oszczędzać na gorsze momenty. Nie szalej z wydatkami, zrób sobie poduszkę finansową. Ale nie przejmuj się czymś, co na razie bezpośrednio nam nie grozi. Nie panikuj. Trump nie będzie rządził wiecznie, giełdy się odbiją.
W razie czego miej w domu trochę gotówki, ale przede wszystkim zrób przegląd wydatków i zrezygnuj z tych niepotrzebnych. Nigdy nie ma złego momentu na ograniczenie zbytków i przyjęcie bardziej odpowiedzialnej strategii wydawania własnych, ciężko zarobionych pieniędzy. Powstrzymaj się od ryzykownych inwestycji, o wiele lepsze będą obligacje i państwowe papiery skarbowe; jeżeli akcje to firm odpornych na kryzys finansowy.
A co będzie, jeżeli Trump się nie cofnie?
Cóż, istnieje taka możliwość i nie jest ona czysto teoretyczna. Największe problemy będą miały jednak USA oraz kraje mocno związane z nimi gospodarczo. W Polsce może ucierpieć silna branża motoryzacyjna, czyli firmy produkujące części do europejskich (głównie niemieckich) aut. Może ucierpieć branża metalurgiczna i handel z USA.
Widać też, iż jeżeli chodzi o ostatnie dni niezbyt dobrą inwestycją był dolar, ale i złoty stracił na wartości. Teraz znowu odzyskuje wigor. Tego typu zawirowania nie mają wpływu na przeciętnego Kowalskiego. jeżeli zaś Trump będzie eskalował wojnę handlową, pierwszą ofiarą będą jego rodacy, drugą amerykańska waluta.
Część produktów podrożeje, część stanieje. Pomyślmy: co zrobią Chiny, Bangladesz czy Wietnam, gdy eksport do USA stopnieje? Poszukają innych rynków, na przykład w Europie. Dziś trudno to przewidzieć, podobnie jak następne kroki amerykańskiego prezydenta. Ale zdecydowanie nie warto przesadnie przejmować się jego działaniami. Przynajmniej na razie...
* Powyższy tekst jest zbiorem autorskich porad i nie powinien być traktowany jako zachęta do jakichkolwiek działań finansowych.