W miniony weekend wiceprzewodniczący słowackiego parlamentu Tibor Gašpar, wywołał w swoim kraju duże zamieszanie wypowiedzią sugerującą, iż w przyszłości Słowacja może rozważyć opuszczenie Unii Europejskiej i NATO. Gašpar stwierdził, iż „aktualnie” partia SMER-SD (ugrupowanie premiera Roberta Ficy) nie ma w swoich celach takiego kroku. Jednakże jego zdaniem, obydwie organizacje rozwijają się w kierunku, który może spowodować, iż w przyszłości ich podstawowe zasady funkcjonowania będą inne, niż w czasie, kiedy Słowacja do nich wstępowała i zmiany te niekoniecznie będą zgodne z interesami kraju. Wypowiedź Gašpara była reakcją na propozycję opozycyjnej SaS, która postulowała wpisanie członkostwa w Unii do konstytucji.
Z polskiej perspektywy wypowiedź Gašpara może nie wydaje się przesadnie rewolucyjna, ponieważ przez ostatnie lata podobne rozważania prowadzili już niektórzy ważni polscy politycy. Na Słowacji jest to jednak pierwsza wypowiedź tak liczącego się polityka, która podważa przyszłość Słowacji w Unii i w NATO.
Od poglądów Gašpara odciął się koalicyjny HLAS (jedna z trzech partii tworzących koalicję rządzącą), a także prezydent Peter Pellegrini. Nie zmienia to jednak wyraźnej zmiany kierunku polityki Słowacji w ostatnim roku. Premier Robert Fico spotkał się w grudniu zeszłego roku w Moskwie z Putinem. Do Rosji niedawno podróżowała także delegacja słowackiego parlamentu, z udziałem m.in. właśnie Gašpara oraz innego wiceprzewodniczącego Andreja Danko, z trzeciej koalicyjnej partii SNS. W swoich relacjach na social mediach, transmitowanych w trakcie tej wizyty, pozytywnie wyrażali się oni o sytuacji w Rosji i możliwościach współpracy z nią. Celem tych wizyt było zapewnienie przerwanych (z powodu wygaśnięcia umowy tranzytu przez Ukrainę) dostaw gazu z Rosji. Póki co działania słowackiego rządu w tej sprawie okazały się jednak zupełnie bezskuteczne. Jednocześnie bardzo ochłodziły się relacje z Ukrainą. Fico w ostatnich tygodniach obwiniał Ukraińców o celowe szkodzenie Słowakom oraz wdawał się w słowne przepychanki z prezydentem Zełeńskim.
Partie opozycyjne oraz wielu komentatorów zwracają uwagę, iż swoją agresywną polityką i próbą polaryzacji społeczeństwa rząd próbuje odciągnąć uwagę Słowaków od realnych, codziennych problemów. A tych rzeczywiście w ostatnim czasie jest sporo:
Kilka tygodni temu Słowacji groził zupełny paraliż służby zdrowia z powodu masowych wypowiedzi ze strony lekarzy, którzy uważali, iż rząd nie dotrzymuje wcześniejszych umów. Konflikt został tylko chwilowo zażegnany.
W ostatnich dniach, z powodu ataku hakerskiego zablokowano zupełnie działalność państwowych archiwów hipotecznych, co uniemożliwiło wszelkie transakcje związane z nieruchomościami.
Do tragedii doszło też w szkole w Spiskiej Starej Wsi przy granicy z Polską – jeden z uczniów śmiertelnie zranił nauczycielkę oraz uczennicę. Była to trzecia tego typu sytuacja w słowackich szkołach w ciągu ostatnich lat.
Przeciwko wdrażanym przez rząd brutalnym zmianom w instytucjach kultury masowo protestują słowaccy artyści. Rząd przejął kontrolę nad mediami publicznymi, konsekwentnie debatuje się także o dokręceniu śruby organizacjom obywatelskim.
Budżet państwa jest w kiepskiej kondycji, w związku z czym rząd zdecydował o podniesieniu, od 1 stycznia, stawki VAT na większość towarów. Stawkę podstawową podniesiono z 20 do 23%, a obniżoną z 10 do 19% (wprowadzono jednocześnie nową stawkę 5% na podstawowe artykuły). Sytuacja ekonomiczna wielu rodzin pogorszyła się.
Jednocześnie władza ma problemy wewnętrzne. Z koalicyjnego SNS odeszło 3 posłów, w wyniku czego koalicja ma teraz oficjalnie tylko 76 głosów w 150-osobowym parlamencie (choć wspomniana trójka często głosuje cały czas razem z rządem). Czasem z dyscypliny wyłamuje się czwórka posłów HLASu. W efekcie wewnętrznych sporów od lata poprzedniego roku koalicja nie jest m.in. w stanie wybrać przewodniczącego parlamentu (poprzedni – Peter Pellegrini, został wtedy prezydentem Słowacji). Parlamentowi brakuje cały czas także jednego z wiceprzewodniczących, ponieważ jedyny przedstawiciel opozycji został odwołany jakiś czas temu z prezydium.
Opozycja zarzuca rządowi Ficy nieudolność, naruszanie podstawowych interesów Słowacji oraz utratę umiejętności sprawnego rządzenia. Żąda przyspieszonych wyborów. Według obecnych sondaży te, choćby gdyby się teraz odbyły, nie musiałyby jednak radykalnie zmienić krajobrazu politycznego w kraju. Żadna ze stron nie może raczej liczyć na stabilną większość i prawdopodobnie konieczne byłoby tworzenie wielopartyjnej koalicji lub mielibyśmy powyborczy pat.
Rafał Dymek
Ekspert Fundacji Schumana
foto: AK / Kremlin Pool / Zuma Press / Forum
***