CZY PROF. JERZY DOERFFER DOCZEKA SWOJEJ ULICY?

polskawolna.pl 1 tydzień temu

Nawet dla osób średnio zorientowanych w przemyśle okrętowym, powyższe pytanie wydaje się wręcz prowokacyjne. Co to znaczy „doczeka się”? Czyżby, po blisko dwudziestu latach od swojej śmierci, jeszcze nie doczekał? A o ile tak jest, to któż w mieście zasadnie uchodzącym za czołowy ośrodek stoczniowy okazuje się godniejszy takiego wyróżnienia? Na ostatnie pytanie odpowiadał nie będę, gdyż wykracza poza formułę felietonu, a i miejsca najzwyczajniej szkoda. Odpowiedź na pytanie poprzedzające jest krótka; niestety, jeszcze nie doczekał.

Przyznaję, iż początkowo powyższy fakt złożyłem na karb defensywności gdańskiego środowiska technicznego, wymuszonej z jednej strony postępującym regresem branży okrętowej, z drugiej – koniecznością codziennego i absorbującego zabiegania o utrzymanie tego, co jeszcze ze stoczni i setek zakładów kooperujących zostało. Mogło najzwyczajniej nie starczyć czasu i motywacji, aby uhonorować wybitnego inżyniera, zwłaszcza iż nastały inne realia i teraz prym w uznaniu zasług godnych umieszczenia w nazwie ulicy, placu bądź ronda wiodą np. bojownicy o „wolność i demokrację”. Przykład gdański to ronda Jacka Kuronia i Tadeusza Mazowieckiego – czołowych przedstawicieli internacjonalistycznej komuny, zaproszonych przez gen. Czesława Kiszczaka – komunistycznego zbrodniarza i agenta niemieckiej bezpieki, do tzw. Okrągłego Stołu.

Uznałem zatem za wskazane, aby wykorzystać swój status „stypendysty ZUS”, zwolnionego od codziennych obowiązków zawodowych i zaproponować władzom Pomorskiej Rady Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych Naczelnej Organizacji Technicznej (dalej będzie PR FSNT-NOT) rozpoczęcie własnych działań mających na celu naprawienie oczywistego nietaktu wobec osoby, która swoimi dokonaniami mogłaby obdzielić nie kilku ale kilkunastu dotychczasowych patronów gdańskich ulic.

Mnie jako inżynierowi elektronikowi prof. dr hab. inż. Jerzy Doerffer kojarzył się przede wszystkim z opracowaniem nowatorskiej technologii połówkowego łączenia statków, dzięki której nasze stocznie mogły budować i sprzedawać jednostki o zdecydowanie większym tonażu. Podobny charakter – zastosowany przy budowie doków pływających – miała metoda łączenia segmentowego, realizowana z powodzeniem w Gdańskiej Stoczni Remontowej. Okrętowcy przypominają także istotny udział prof. Doerffera w opracowaniu produkcji jednostek pływających z tworzyw sztucznych wzmacnianych włóknem szklanym dla ratownictwa morskiego, rybołówstwa i Marynarki Wojennej oraz wdrożeniu nowych technologii remontów statków, polegających na całkowitej wymianie poszycia dna czy przedłużaniu kadłubów.

Po przejściu na emeryturę w 1988 roku, już jako były pracownik Politechniki Gdańskiej – w tym na stanowisku jej rektora w latach 1981-85 – ani na moment nie osłabił swojej naukowej i organizacyjnej aktywności. W 1993 roku założył tzw. Forum Okrętowe, którym kierował do 2003 roku. Został m.in. członkiem honorowym Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich, doktorem honoris causa Politechniki Gdańskiej oraz pięciu innych uczelni, a wśród licznych wyróżnień nie sposób pominąć tak znaczących jak Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Nagroda Państwowa I stopnia, odznaczenie „Za zasługi dla obronności kraju” oraz Złoty Medal Williama Froude’a za wybitne osiągnięcia w technologii okrętowej. Jak zatem widać, powodów do wizyty w gdańskiej siedzibie NOT i zobowiązania się do dziennikarskiej batalii o ulicę zasłużonego profesora było aż nadto.

Na miejscu okazało się, iż byłem w błędzie. Organizacja bynajmniej nie zapomniała o swoim wybitnym członku. PR FSNT-NOT z wnioskiem o nadanie ówczesnej ulicy „Nowa Wałowa” imienia Profesora Jerzego Wojciecha Doerffera wystąpiła prawie 11 (słownie: jedenaście!) lat temu. Niestety, do dzisiaj bezskutecznie. Poprosiłem zatem o kopie wszystkich dokumentów i zmieniłem scenariusz działania; z pierwotnej inicjatywy podjęcia starań o nadanie nazwy ulicy „od zera” na prześledzenie dalszych losów przedsięwzięcia, które inni zainicjowali znacznie wcześniej.

Lektura korespondencji między NOT-em, a Urzędem Miasta Gdańska i Radą Miasta sprawia, iż – mówiąc potocznie – ręce opadają, a moje przekonanie, iż nie ma tak prostej sprawy, której urzędnik nie jest w stanie doprowadzić do absurdu, zyskuje dodatkowe potwierdzenie. Pierwsze pismo do Rady Miasta z 14 lipca 2014 roku pozostaje bez jakiejkolwiek odpowiedzi przez trzy miesiące. 27 października tego samego roku Prezes PR FSNT-NOT, dr inż. Jan Bogusławski kieruje zatem imienne pismo do Przewodniczącego Rady, Bogdana Oleszka wyrażające zaniepokojenie brakiem odzewu i ponawiające prośbę o poparcie wniosku. Przewodniczący niemal rok (!) później, dokładnie 11 sierpnia 2015 roku odpowiada, iż Rada Miasta Gdańska „w możliwie najszybszym terminie podejmie działania związane z przedstawieniem propozycji nadania imienia ulicy bądź ronda w celu upamiętnienia Profesora Jerzego Doerffera”. Można by rzec – lepiej późno niż wcale.

Podbudowany takim zapewnieniem prezes J. Bogusławski w piśmie z 21 września 2015 roku sugeruje, iż prof. Doerffer jako m.in. ikona polskiego okrętownictwa, współautor sukcesów naszych stoczni oraz budowniczy masowca ss. „Sołdek” w pełni zasługuje, by jego imieniem nazwać nie tylko ulicę czy rondo, ale również nabrzeże. Tu pada konkretne wskazanie: nabrzeże Wyspy Ołowianka, przy którym cumuje, teraz jako statek-muzeum, wspomniany „Sołdek”.

Mija kolejnych pięć miesięcy. 1 marca 2016 roku prezesowi J. Bogusławskiemu odpowiada Marek Bumblis, przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta. Wskazuje, iż w obrębie najstarszych części Gdańska, w tym Wyspy Ołowianka stosowana jest zasada zachowania, a co najwyżej przywracania historycznych nazw ulic. Stąd wskazanie na jedno z dwóch rond w Gdańsku-Osowej, gdzie ulic z morskimi akcentami jest sporo, począwszy od Zaruskiego, Kwiatkowskiego, Wendy i Teligi, a skończywszy na Okrętowej, Cumowników, Zatokowej czy Szalupowej.

W tej samej sprawie 12 września 2016 roku wypowiada się mgr inż. Anna Stelmaszyk – Świerczyńska, zastępczyni dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni. Jak przystało na inżynier z wykształcenia, znającą i szanującą dokonania prof. Doerffera, pani dyrektor w pełni popiera i akceptuje wniosek PR FSNT-NOT oraz zaproponowaną lokalizację na „Ołowiance” ale – niestety – informuje, iż jedynym organem uprawnionym do nadawania nazw nabrzeżom w Gdańsku jest Rada Miasta.

Wracamy zatem do początku, czyli praktycznie do… zera. 22 listopada 2016 roku prezes PR FSNT-NOT, tym razem w osobie prof. dr hab. inż. Bożenny Kawalec – Pietrenko w liście do przewodniczącego Rady Miasta Gdańska B. Oleszka potwierdza konsekwentne stanowisko gdańskich stowarzyszeń zrzeszonych w Federacji w kwestii podtrzymania pierwotnej propozycji z nabrzeżem i „Sołdkiem” na Ołowiance jako optymalnym miejscem dla uhonorowania prof. Doerffera. Pada także dodatkowy argument w postaci przychylnej opinii Urzędu Morskiego w Gdyni i wiara, iż Rada Miasta „z całą mocą poprze nasze starania”.

Prezes PR FSNT NOT nie doczekała się jednak odpowiedzi od przewodniczącego Rady Miasta. Wyręczył go wiceprezydent Gdańska Wiesław Bielawski z wykształcenia – uwaga! – inżynier architekt po Politechnice Gdańskiej. W piśmie z 10 lutego 2017 roku wspomniał wprawdzie o ograniczeniach z nazewnictwem ulic na obszarze Głównego i Starego Miasta ale uwzględniając wybitne zasługi prof. Jerzego Doerffera dla przemysłu stoczniowego zaproponował nadanie nazwy projektowanej ulicy na terenie Portu Północnego, położonej na północny-wschód od istniejącej ul. prof. Witolda Andruszkiewicza, międzynarodowego eksperta w dziedzinie ekonomiki portów morskich i żeglugi, autora m.in. koncepcji budowy Portu Północnego dla statków o nośności 150 tys. ton. Można rzec – nie dość, iż sąsiedztwo zacne, to i wody morskiej w pobliżu zdecydowanie więcej niż na Osowej.

Jak łatwo się domyślić ta propozycja została przyjęta z niekłamaną euforią i uznaniem. PR FSNT-NOT wyraziła obydwa uczucia w piśmie z 17 marca 2017 roku zapewniając, iż tę propozycję zarekomenduje Radzie Miasta. Przy okazji wiceprezydent Bielawski został poproszony o wsparcie w staraniach o nazwanie jednego z gdańskich tramwajów imieniem prof. Doerffera. Kilkukrotnie widziałem taki tramwaj „na mieście” toteż należy przyjąć, iż ta prośba została zrealizowana.

Zgodnie z obietnicą, już 23 marca 2017 roku prof. Bożenna Kawalec – Pietrenko wystosowała ponowne pismo do przewodniczącego Rady Miasta, w którym akceptuje lokalizację wskazaną przez wiceprezydenta Bielawskiego i liczy na życzliwość w finalizacji zgłoszonej inicjatywy. To pismo pozostało jednak bez jakiejkolwiek reakcji pana Oleszka. Podobnie zresztą, jak pismo w tej samej sprawie wystosowane… półtora roku później, dokładnie 12 października 2018 roku. Następnych już nie było, gdyż dotychczasowy adresat dwa miesiące później pożegnał się ze swoją funkcją i aktualnie robi – jeżeli można to tak określić – tylko za szeregowego radnego.

Casus Oleszek potwierdza moją prywatną ale w pełni sprawdzalną teorię o posiadaczach dyplomów licencjata lub magistra tzw. nauk społecznych opartych na solidnej podbudowie marksizmu i leninizmu. Świadomi ułomności swojego wykształcenia, a zwłaszcza jego – nomen omen – społecznej przydatności, prą do kariery w działalności publicznej, a gdy tutaj osiągną jakiś szczebel władzy, wówczas odreagowują nagromadzone kompleksy m.in. poprzez ignorowanie obiektywnych dokonań i zasług ludzi lepiej wykształconych i bardziej uzdolnionych.

Eks-przewodniczący Rady Miasta Gdańska przez pięć kolejnych kadencji (lata 2001 – 2018) może robić za wzorzec w tym względzie. Dopiero w wieku 61 lat, w ósmym roku kierowania Radą mógł pochwalić się dyplomem ukończenia studiów na kierunku „europeistyka” w gdańskim Ateneum Szkole Wyższej, uczelni którą – ujmijmy to delikatnie – trudno zaliczyć do renomowanych. Niewykluczone zatem, iż próba uczynienia patronem jednej z gdańskich ulic profesora doktora habilitowanego inżyniera, w dodatku rekomendowanego przez osobę równie utytułowaną, mogła zadziałać na licencjata względnie magistra od europeistyki niczym czerwona płachta na byka.

Po Oleszku na czele Rady Miasta stanęła Agnieszka Owczarczak, magister ekonomii i zarządzania po Uniwersytecie Gdańskim. Wydawałoby się, iż specjalistce od zarządzania porządkowanie zaległości pozostawionych przez poprzednika nie zajmie wiele czasu. Niestety, zajęło i zajmuje nadal, w dodatku mało skutecznie. Dokładnie 11 lutego br. zwróciłem się do Rady Miasta z pisemną prośbą o informację na temat aktualnych losów wniosku o uhonorowanie prof. Jerzego Doerffera. Odpowiedzi nie było toteż zadzwoniłem do pani przewodniczącej. Rozmowę wzięła na siebie jej sekretarka Małgorzata Soja ale konkretów zabrakło. Dowiedziałem się tylko, iż odszukanie interesującego mnie wniosku wymaga dalszego oczekiwania, które potrwało aż do 4 marca br. Wówczas zostałem poinformowany, iż wniosek trafił do Wydziału Geodezji Urzędu Miejskiego. Tu nie kazali tak długo czekać. Tego samego dnia potwierdzili, iż zarówno interesujące mnie wniosek, jak i inne dotyczące nazw nowych ulic zostały skierowane do gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, który sprawdza kandydatów na patronów głównie pod kątem ich ewentualnej współpracy ze służbami specjalnymi PRL.

Po kilku dniach oczekiwania dowiedziałem się, iż wszystkie „patronackie” wnioski przesłane zostały do centrali IPN w Warszawie, konkretnie – do Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa. Kolejne tygodnie wydzwaniania i wreszcie w poniedziałek, 24 marca br. Artur Zawadka, naczelnik ww. Biura informuje, iż wniosek dotyczący prof. Doerffera został zaopiniowany pozytywnie i niebawem wraz z innymi zostanie odesłany do Wydziału Geodezji UM w Gdańsku. Dalsza procedura to przekazanie dokumentów Radzie Miasta i czekanie na wprowadzenie głosowania nad wnioskiem do porządku obrad podczas sesji, na pewno nie najbliższej. Czyli mówiąc krótko – nic jeszcze nie jest ostatecznie przesądzone.

Zapewniam, iż poczekam. W latach 80-ych i 90-ych ubiegłego wieku byłem o ponad dwadzieścia kilogramów młodszy i fizjonomię miałem raczej pociągłą, na podobieństwo jakiegoś charta lub dobermana. A jednak w wybrzeżowym środowisku prasowym nazywano mnie „Buldogiem”. Wspomniana ksywa wzięła się z tego, iż tematy raz podjęte doprowadzałem do końca, bez względu na ich finał lub tzw. naciski. Zapewniam, iż tym razem będzie podobnie.

Henryk Jezierski
Fot. domena publiczna
(05.05.2025)

P.S.

Jakże wymowna puenta do ww. tekstu; w 2005 roku prof. Jerzy Doerffer otrzymał Medal Św. Wojciecha – honorowe wyróżnienie nadawane za wybitne osiągnięcia i zasługi przekraczające granice regionu i państwa. Przyznaje je… Rada Miasta Gdańska.

H. Jez.

Idź do oryginalnego materiału