Wojna plemienna w Polsce przybierała rozmaite groteskowe formy, ale niektóre scenariusze całkowicie wymykają się spod kontroli. Jeszcze pół roku temu wśród największych i najdroższych scenarzystów Hollywood z pewnością nie znalazłby się taki, który wymyśliłby pełną zwrotów historię męczeństwa Marcina Romanowskiego. Co prawda od kilku dni mówiło się, iż finałem tej politycznej opery mydlanej może być azyl polityczny na Węgrzech, ale to już był efekt przecieków, a nie kreślenia planów.
No i stało się, a zanim się stało, to Victor Orban osobiście poinformował Donalda Tuska, jaki numer mu wywinął. Tusk swoim zwyczajem na przemian zaczął udawać „wściekłego” i rozbawionego, ale fakt pozostaje faktem. Decyzja Orbana upokarza Tuska, jednak nie tak bardzo i mocno, jakoby sobie tego życzyli zwolennicy PiS. W ciągu kilka godzin powstała cała masa teorii, w tym ta najbardziej absurdalna wskazująca na wspólne działanie Donalda Trumpa i Victora Orbana. Trudno w to uwierzyć, ale naprawdę spora grupa polityków, komentatorów, dziennikarzy i wyborców PiS uwierzyła w to, iż prezydent USA z premierem Węgier postanowili zaprowadzić porządek w Polsce.
Z jednej strony trudno się tak odrealnionym reakcjom dziwić, gdy się popatrzy na skalę bezprawia nazywanego przywracaniem praworządności i wręcz kroczącego zamachu stanu, co się objawiania podważaniem prawnego i ustrojowego porządku państwa. Donald Tusk wraz z „koalicją 13 grudnia” robią wiele, aby część społeczeństwa rozgrzana do czerwoności nie baczyła na koszty i biła brawa każdemu, kto sponiewiera znienawidzoną władzę. Z drugiej strony w takim zachowaniu tkwi pułapka i to bardzo niebezpieczna, żeby nie powiedzieć śmiertelna. Emocje są paliwem politycznym, jednak tankujący powinni działać z chłodną głową, bo inaczej sami wylecą w powietrze.
Przyjemnie się patrzy na Donalda Tuska, który zebrał baty od Victora Orbana i to w czasie szczytu UE, a więc na oczach wielu prominentnych polityków, ale wypadałoby też zadać sobie pytanie, co dalej? Wiadomo, iż zwolennicy PiS, choć nie wszyscy, są w szale satysfakcji, co wcale nie oznacza, iż większość Polaków zareaguje tak samo. Przeciętny Kowalski myśli, jak przeciętny Kowalski i dla niego każdy polityk to złodziej, a taki polityk, który ucieka przed odpowiedzialnością, to jeszcze większy cwaniak. Kowalski na azyl od Orbana liczyć nie może i dzieci tym też nie nakarmi, natomiast widzi, iż lepsze towarzystwo znów się zajmuje sobą. Nie udało się zrobić męczenników z Kamińskiego i Wąsika, to tym bardziej nie uda się to z Romanowskim i to nie koniec problemów.
Tylko w ostatnich dniach immunitet stracił Jarosław Kaczyński i do tego wpłynęła cała seria innych wniosków. Na liście są między innymi: Daniel Obajtek, Karol Nawrocki, Krzysztof Szczucki, Jan Krzysztof Ardanowski, czy wspomniani Kamiński z Wąsikiem? Skoro Marcin Romanowski nagle stał się wielkim bohaterem i w takim samym tempie Victor Orban przestał być „ruską onucą”, to należy się spodziewać, iż o azyl na Węgrzech poprosi Jarosław Kaczyński i Karol Nawrocki?
Politycy i zwolennicy PiS będą musieli uczciwie odpowiedzieć sobie na to pytanie, jak już wyjdą z emocjonalnych zachwytów i bredni. Ucieczka Romanowskiego nie rozwiązała żadnego problemu, za to może przynieść następne, jeżeli konkretne działania i pełna determinacja zostaną zastąpione płonnymi nadziejami, iż Donald Trump i Victor Orban zrobią w Polsce porządek.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!