Kaczyński używa obrzydliwych putinowskich wzorców dla swojej propagandy. W tym kontekście decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o cofnięciu koncesji dla Telewizji Republika i wPolsce24 nie jest jedynie kwestią proceduralną. To także punkt wyjścia do poważniejszej dyskusji: czy w polskiej przestrzeni medialnej powinno być miejsce dla podmiotów, którym zdarza się powielać narracje zgodne z interesami Kremla oraz posługujące się bejtem i nienawiścią.
Nietrudno zaobserwować, iż zarówno Republika, jak i wPolsce24 posługują się kalkami rosyjskiej propagandy. Konstytucja gwarantuje oczywiście wolność słowa i pluralizm mediów, jednak te wolności nie oznaczają prawa do rozpowszechniania treści, które destrukcyjnie działają na społeczeństwo i mogą służyć obcemu państwu co podważa bezpieczeństwo narodowe. W sytuacji wojny toczącej się tuż za wschodnią granicą, Polska – jako kraj frontowy – powinna szczególnie chronić swoją infosferę przed działaniami dezinformacyjnymi.
Wyrok WSA w sprawie koncesji pokazuje, iż nadawcy nie stoją ponad prawem. jeżeli dodatkowo potwierdzi się, iż stacje te świadomie i konsekwentnie kolportowały narracje zgodne z interesami Kremla, istnieje solidna podstawa prawna i polityczna, by odebrać im nie tylko koncesje na nadawanie w eterze, ale także zakazać działalności medialnej.
Polska nie jest w tym zakresie wyjątkiem. W wielu krajach europejskich po agresji Rosji na Ukrainę zablokowano działalność RT czy Sputnika. Wskazywano, iż nie są to media w klasycznym znaczeniu, ale narzędzia wojny informacyjnej. Podobne podejście powinno zostać zastosowane wobec nadawców w Polsce, którzy zamiast służyć społeczeństwu, stali się tubą propagandową wrogiego mocarstwa i wrogiej państwu ideologii.
Czas na zdecydowane działania służb i rządu. Szczególnie interesująca jest kwestia finansowania obu stacji.