Wypowiedź minister Barbary Nowackiej, dotycząca konieczności intensyfikacji procesu rozliczeń politycznych i możliwej odpowiedzialności konstytucyjnej prezydenta Andrzeja Dudy, nie powinna być zaskoczeniem.
W istocie wyraża ona rosnące społeczne i polityczne przekonanie, iż działania głowy państwa – w szczególności w ostatnich latach kadencji – nie mogą pozostać poza oceną instytucjonalną. Z punktu widzenia porządku konstytucyjnego i demokratycznego, stwierdzenie to nie jest radykalne, ale elementarne.
Wbrew alarmistycznym głosom części opozycji, postulaty postawienia Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu nie są aktem zemsty politycznej, ale wyrazem próby przywrócenia normatywnego ładu, w którym każdy organ państwa odpowiada za własne decyzje. Trwająca dekadę prezydentura Dudy była okresem pogłębiania nierównowagi między władzą wykonawczą a sądowniczą, a także świadomego uchylania się od roli arbitra konstytucyjnego. Prezydent, dysponując prerogatywami o fundamentalnym znaczeniu – jak podpisywanie ustaw, inicjatywa ustawodawcza, prawo łaski czy udział w procedurze powoływania sędziów – w wielu przypadkach nadużywał ich w sposób budzący poważne wątpliwości co do konstytucyjności.
Szczególne kontrowersje budziły decyzje Dudy w zakresie tzw. reformy sądownictwa. Podpisywanie ustaw, które zostały jednoznacznie skrytykowane przez Komisję Wenecką, Komisję Europejską i Trybunał Sprawiedliwości UE, było aktem politycznego posłuszeństwa wobec PiS, nie zaś realizacją roli prezydenta jako strażnika Konstytucji. Duda legitymizował zmiany, które – jak dziś pokazują raporty NIK, stanowiska sądów oraz ustalenia komisji śledczych – miały na celu podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości władzy wykonawczej.
Nie bez znaczenia jest także jego rola w kryzysie wokół TK oraz KRS. Duda dokonał zaprzysiężenia tzw. sędziów-dublerów, co było jednoznacznym złamaniem orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego z 2015 roku. Odmówił też przyjęcia ślubowania od prawidłowo wybranych sędziów. To nie były jedynie decyzje symboliczne – miały one daleko idące skutki ustrojowe i doprowadziły do podważenia legitymacji całego systemu wymiaru sprawiedliwości. Dziś rozliczenie tego momentu jest najważniejsze – nie po to, by karać politycznie ustępującego prezydenta, ale by ustalić granice odpowiedzialności głowy państwa w sytuacjach kryzysu konstytucyjnego.
Barbara Nowacka, komentując dymisję Adama Bodnara i powołanie Waldemara Żurka na stanowisko ministra spraw zagranicznych, wyraziła pogląd, iż „niektórymi procesami trzeba wstrząsnąć”. Jej słowa są symptomatyczne: elity polityczne coraz częściej uznają, iż miękkie podejście do rozliczeń, choć atrakcyjne retorycznie, nie wystarcza. Brak wyraźnej odpowiedzialności skutkuje poczuciem bezkarności i osłabieniem autorytetu instytucji państwowych.
Żurek, jako sędzia i symboliczna postać oporu wobec upolitycznienia sądów, może odegrać kluczową rolę w nadaniu rozliczeniom realnego wymiaru. Jego powołanie do rządu może oznaczać nie tylko przyspieszenie prac śledczych, ale także uporządkowanie materiału dowodowego dotyczącego roli prezydenta w procesie demontażu państwa prawa. Zwrócenie się ku odpowiedzialności Andrzeja Dudy nie jest wyborem politycznym, ale prawnym testem dojrzałości państwa. o ile istnieją przesłanki prawne do skierowania wniosku o Trybunał Stanu, powinny one zostać rzetelnie zbadane.
Nie ulega wątpliwości, iż postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu jest procedurą obwarowaną wysokim progiem konstytucyjnym. Nie ma mowy o instrumentalnym wykorzystywaniu tej ścieżki. Natomiast równie poważnym zagrożeniem dla demokracji byłoby jej aprioryczne wykluczanie z obawy przed reakcją opinii publicznej lub kontekstem politycznym.
Duda nie jest postacią tragiczną – był politykiem, który podjął szereg konsekwentnych, świadomych decyzji, uznając, iż jego lojalność wobec partii stoi ponad zobowiązaniem wobec Konstytucji. jeżeli za te decyzje grozi mu odpowiedzialność konstytucyjna, należy ją rozważyć bez emocji, ale i bez kunktatorstwa.
Rozliczenia mają sens tylko wtedy, gdy obejmują wszystkich aktorów procesu politycznego, niezależnie od funkcji, jaką pełnili. Prezydent nie może być wyjątkiem. jeżeli Polska ma na powrót stać się państwem, w którym prawo stoi ponad polityką, a nie odwrotnie, to sprawa odpowiedzialności Andrzeja Dudy jest nie tylko symboliczna – jest kluczowa.