Człowiek Ziobry, ale też wiarygodne źródło TVN24, bohater Iustitii i „Silnych Razem”

4 miesięcy temu

Takiej sensacji jeszcze w polskim sądownictwie nie widzieliśmy nigdy, chociaż sensacji w tym środowisku nie brakuje. Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt pojawił się na konferencji prasowej w Mińsku, co samo w sobie jest rzeczą niebywałą, ale to dopiero początek nieprawdopodobnej historii. Najbardziej zadziwiające jest to, iż sędzia zwrócił się z prośbą do władz Białorusi o udzielenie azylu politycznego.

Wiele wskazuje na to, iż pan sędzia od dawna współpracował ze służbami Białorusi, a może i Rosji, bo takich konferencji przypadkowym ludziom prezydent Łukaszenka nie organizuje. Znamienny jest też komentarz, jaki uciekinier zamieścił na rosyjskim Telegramie:

Z powodu niezgody na politykę i działania władz zostałem zmuszony do opuszczenia rodzinnego kraju i w tej chwili przebywam na Białorusi. Byłem prześladowany i zastraszany za swoją niezależną postawę polityczną. Wyrażam swój protest władzom Polski, które pod wpływem USA i Wielkiej Brytanii prowadzą kraj do wojny. Naród Polski opowiada się za pokojem i dobrosąsiedzkimi stosunkami z Białorusią i Rosją. Dlatego jestem w Mińsku i jestem gotów powiedzieć prawdę.

Oczywiście cała sprawa wołowa wiele konsternacji i jest problemem dla wszystkich, którzy sędziego promowali i uznawali za autorytet. Niemal natychmiast ruszyła propagandowa machina produkująca półprawdy i retuszująca rzeczywistość. Dlatego też warto zadać podstawowe pytanie! Kim jest Tomasz Szmydt? Okazuje się, iż to zależy kto i kiedy pyta! Kiedyś sędzia był „nasz”, potem „ich”, teraz jest niczyj i robi za gorącego kartofla, który sobie podrzucają strony politycznego konfliktu.

Na szczęście „w Internecie nic nie ginie” i z łatwością można ustalić jak było i jest naprawdę. Tomasz Szmydt to sędzia uniwersalny i mają rację wrogowie PiS, iż był nie tylko faworytem Ministerstwa Sprawiedliwości, ale też pełnił funkcję dyrektora Biura Prawnego Krajowej Rady Sądownictwa (KRS). Prawdą jest też, iż Tomasz Szmydt to były mąż niejakiej “Małej Emi”, czyli Emilii Szmydt, która odpaliła tak zwaną „aferę hejterską” w Ministerstwie Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry.

Rzecz w tym, iż przywołane powyżej fakty stanowią jedynie część prawdy, wygodną dla przeciwników PiS i niewygodną dla samego PiS, natomiast cała prawda wygląda zupełnie inaczej. Tomasz Szmydt był jednym z pierwszych sędziów wyrażających skruchę za popełnione błędy i powiązania polityczne ze „Zjednoczoną Prawicą”. W takich przypadkach delikwent natychmiast zostaje męczennikiem i autorytetem TVN24. Tak też się stało i tym razem, sędzia Szmydt wielokrotnie występował na antenie stacji z Wiertniczej i co więcej został bohaterem reportażu serii „Czarno na białym”.

Marta Gordziewicz, autorka reportażu pod tytułem „Kasta niezłomnych”, za autorytet sędziowski opowiadający „prawdę o PiS”, uznała nie tylko Tomasza Szmydta, ale i sędziego Arkadiusza Cichockiego, który próbował romansować z Ewą Szmydt w dość osobliwy sposób, między innymi wysyłał jej zdjęcia z obnażonym „organem męskim”. Dziś w TVN24 nie ma powtórek z tego materiału i w ogóle żaden dziennikarz tej amerykańskiej telewizji nie wspomina, iż Tomasz Szmydt to „świadek koronny pisowskiego reżimu”.

Równie ciekawie i zabawnie wygląda milczenie Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, gdzie Szmydt uchodził za wiarygodne źródło informacji. Można by też stworzyć listę osób publicznych, dziennikarzy, prawników, sędziów i polityków z zespołem „nie odnajduję w pamięci”, ale to już robota na wiele miesięcy dla wyspecjalizowanej grupy archiwistów.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału