CZEŚĆ BOHATEROM!

solidarni2010.pl 1 rok temu
Felietony
CZEŚĆ BOHATEROM!
data:30 września 2023 Redaktor: GKut

z daleka lepiej widać,,,

Powstanie dogorywało. 30 września broniło się jeszcze Śródmieście, a jedynym pożywieniem była rozgotowana pszenica i jęczmień! Zatem 2 października – po 63 dniach heroicznej walki – Komenda Główna Armii Krajowej podpisała akt kapitulacji. Uzyskano choć tyle, iż powstańcy jako wojsko alianckie mili trafić do obozów jenieckich. Straty polskie były znaczne, bo zginęło 17,2 tys. żołnierzy AK i 3,5 tys. kościuszkowców, a 5 tysięcy żołnierzy uznano za zaginionych. A jak podaje dalej prof. Roszkowski w masowych egzekucjach, w zawalonych kamienicach i pożarach poległo około 180 tys. osób cywilnych.

Rację miał zatem gen. Anders, przypominając, iż w warunkach miast nie wywołuje się akcji zbrojnej. Niestety, uznając choćby całą powagę tego ostrzeżenia trzeba przyznać, iż wybuchu powstania prawdopodobnie nie dało się uniknąć, albowiem nie tylko młodzież rwała się do walki, a bezczynność AK, gdy nadchodziła Armia Czerwona, wzmocniłaby fałszywą propagandę Stalina o rzekomej współpracy polskich sił podziemnych z okupantem. Niemcy nakazali też stawienie się stu tysięcy mężczyzn do prac fortyfikacyjnych, co groziło branką lub represjami, a także wskazywało, iż hitlerowcy zamierzają uczynić z Warszawy twierdzę.

Oczywiście Polacy nie mogli i nie chcieli pomagać im w takim zadaniu! Groziło też, iż powstanie i tak wybuchnie - polskie audycje z Moskwy wzywały do broni, a na Warszawę zrzucano agitujące ulotki podpisane przez gen. Żymierskiego. Istniała więc obawa, iż w razie wybuchu powstania na jego czele staną komuniści. Na nic zdały się też nasze złe i bolesne doświadczenia w zetknięciu z Sowietami podczas akcji „Burza” na kresach, od lutego do lipca 1944, kiedy po pomocy wojskowej okazanej Rosjanom, Armia Czerwona rozbrajało i deportowało na wschód oddziały AK. Sytuacja była zatem bez wyjścia, powstanie wybuchnąć musiało. A wtedy natychmiast Stalin wstrzymał ofensywę i nie udzielił pomocy powstańcom, mimo obietnicy danej przedtem premierowi Mikołajczykowi. a czołgi radzieckie - widziane na Pradze już 31 lipca, co skłoniło ostatecznie dowództwo AK do ogłoszenia Powstania - wycofały się potem poza front.

Ta cyniczna gra Sowietów została potępiona choćby przez Aleksandra Sołżenicyna, który przecież był rosyjskim nacjonalistą i przeinaczał historię jak mu się żywnie podobało, pod tym względem był niestety antypolskim „łotrzykiem”, np. pisał, iż Stefan Batory ruszył na Ruś (?), a więc Sołżenicyn pomijał tu uprzednią napaść Iwana Groźnego na Rzeczypospolitą! Ale o Powstaniu stać go było na słowa prawdy: „...cios w plecy zadany ginącej Polsce 17 września 1939, wymordowanie kwiatu polskiej ludności w łagrach, niezależnie od tego Katyń; złośliwe, bezlitosne oczekiwanie nasze na brzegu Wisły w sierpniu 1944, obserwowanie przez lornetki jak na drugim brzegu Hitler miażdży warszawski zryw sił narodowych – niech się już nie podźwigną, my sami już wynajdziemy tego, kogo trzeba postawić na czele władz. Byłem w pobliżu tego wszystkiego i mówię z przekonaniem : uwzględniając tempo naszej ofensywy sforsowanie Wisły nie stanowiłoby dla nas trudności, a los Warszawy byłby inny...” ( koniec cytatu).

Wiemy jak bardzo poirytował Putina prezydent Lech Kaczyński mówiąc światu o tym złośliwym, bezlitosnym oczekiwaniu Armii Czerwonej pod Warszawą. I było to jednym z motywów smoleńskiej zemsty...Dzisiaj na jednym brzegu Wisły też stoją wrogowie Polski, jak dywizja resortowych dzieci, hordy Tuska i Trzaskowskiego z obcym kapitałem, Obywatele RP i gromady peerelczyków z partii Hołowni, nowi „patrioci” z partyjki Polska jest jedna, zbałamuceni konfederaci czy dalej zaślepieni działacze PSL-u i zawsze antypolscy politycy lewicy. Czekają na wynik wyborów, by rzucić się na Polskę i demolować polskie państwo... W tej dżungli dziwnych drapieżników wybierzmy tych, którzy naprawdę troszczą się o Polskę i Polaków, a są to ludzie sumienia z Prawa i Solidarności, co udowodnili przez lata służby Ojczyźnie. Głosujmy na nich, bo to będzie głos na niepodległą Polskę, taką Polskę, za jaką ginęli warszawscy Powstańcy! Ginęli za Niepodległą, oszukani przez Stalina, ale godni pamięci, a szli kanałami, konali w gruzach... Niechaj pamięć o tych bohaterach doda nam sił do budowy prawdziwej III Rzeczypospolitej i to wbrew dywizjom wrogów czyhających na upadek naszych słusznych postulatów reformy Temidy, zahamowanej nieodpowiedzialnym wetem prezydenta. Oddajmy dziś głos na tych, co także walczą o Polskę niepodległą i powoli odzyskują to, na co komuniści nie zgodzili się przy okrągłym stole! Cześć bohaterom Powstania, oni idą nieustannie przodem, nie możemy zdradzić ich marzeń! Na tym polega solidarność pokoleń, jest spoiwem wspólnoty.

Marek Baterowicz

Marek Baterowicz (ur. 1944) jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (1971). Debiut książkowy - „Wersety do świtu” (W-wa,1976); tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W 1981 r. wydał poza cenzurą zbiór wierszy pt. „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, od 1987 w Australii. Autor kilku tytulów prozy(M.in "Ziarno wschodzi w ranie"-1992 i 2017) oraz wielu zbiorów poezji, jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień” (Sydney,2003), „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór wierszy - „Canti del pianeta”, następnie "Status quo" (Toronto, 2014), zbiór opowiadań – „Jeu de masques” (Nantes,2014),"Nad wielką wodą" (Sydney,2015) oraz e-book jego powieści marynistycznej, osadzonej w XVI wieku „Aux vents conjurés”.
Idź do oryginalnego materiału