Jest jedno hasło, który łączy wszystkie w pełni wolne wybory w Polsce od 1991 roku: "Polacy nie dorośli do demokracji". Zawsze okazuje się, iż ktoś nie rozumie, co dla tego kraju najlepsze. Różne to były grupy. Karierę zrobiły terminy takie jak homo sovieticus, mohery albo wezwania w stylu: "zabierz babci dowód". Smutne, iż w tego typu stygmatyzację szerokich grup społeczeństwa mocno angażowała się strona, która sama siebie nazywała demokratyczną. Hasła, które wykluczały z dyskusji politycznej tych, którzy - jej zdaniem - źle korzystają ze swoich praw, nie służyły dorastaniu Polaków do demokracji. Medialny mainstream nigdy nie rozumiał i nie chciał zrozumieć, iż za wyborami, które nie mieszczą się w jego pojmowaniu świata, stoją realne problemy i realne emocje.
REKLAMA
Dziś znów przeżywamy powyborczy szok, gdy patrzymy, jak głosowali młodzi ludzie w wieku 18-29 lat. Według danych z tzw. sondażu exit poll Sławomir Mentzen zdobył w tej grupie wiekowej 36,1 proc. głosów, Adrian Zandberg 19,7 proc., Rafał Trzaskowski 12,2 proc., a Karol Nawrocki 10,5 proc., Magdalena Biejat i Grzegorz Braun po 5,1 proc. Kandydaci PO i PiS dostali w tym segmencie wiekowym czerwone kartki.
Młodzież w Polsce się zradykalizowała? Rewolucji z tego nie będzie
Wstrzymałbym się jednak z biadaniem, iż młodzież głosuje na "skrajności", bo do drugiej tury przepchnęłaby Mentzena i Zandberga. Wstrzymałbym się też od biadania, iż młodzi nie rozumieją zagrożeń dla demokracji. Albo, iż niedługo czeka nas rewolucja na scenie politycznej, która zmiecie i PiS, i PO, a po drodze też przystawki obecnej koalicji.
Zwolenników duopolu mogę natomiast cynicznie pocieszyć: spokojnie, głos młodego pokolenia waży w Polsce coraz mniej. Spójrzcie na tzw. piramidę wieku. Dwudziestolatków jest mniej niż siedemdziesięciolatków. Mediana wieku to ok. 43 lata. W wyborach nie biorą jednak udziału dzieci, więc mediana wieku wyborców w Polsce jest dużo wyższa. Na pewno 50+. Dokładniejszych danych brakuje. I ten wiek będzie cały czas rósł. Jednym zdaniem: wyborcy 50+ zawsze będą mogli przegłosować młodych. Można spać spokojnie, zwłaszcza iż poglądy polityczne w wieku 18-29 są mało ugruntowane i podlegają potem zmianom na mniej radykalne. pozostało czas, by młodych ludzi przekabacić.
Zobacz wideo Te wybory to koniec polityki, jaką znamy? Komentarz Rafała Madajczaka po wynikach exit poll
Rządząca koalicja w oczach młodych stała się PiS-em 2.0
Wolałbym jednak, żeby siły polityczne, które w Polsce mają władzę i kreują dyskusję polityczną w mediach, nie skupiały się na cynicznym przekabacaniu wyborców, ale na zrozumieniu punktu widzenia, który skłonił młodych ludzi do odrzucenia duopolu POPiS.
Rządząca koalicja musi zrozumieć, iż w oczach wyborców 18-29 stała się PiS-em 2.0. Według ich obrazu: liczą się kilometrówki, ciepłe posadki w spółkach skarbu państwa i przejęcie TVP, która w piątkowym wieczór przed ciszą wyborcza nadaje reklamówkę Rafała Trzaskowskiego w formie materiału redakcyjnego. Co z tego, iż PiS już nie rządzi, skoro perspektywy młodego pokolenia wyglądają tak samo, a może jeszcze gorzej. Najlepszym unaocznieniem tego był minister Mariusz Wieczorek, który na pytanie Bogdana Rymanowskiego, czy obietnica akademika za złotówkę, była tylko wyborczą ściemą, odpowiada z szyderczym uśmiechem: "Tak".
Wybory prezydenckie 2025. Młodzież nie chce Tuska i Kaczyńskiego
Nie zgadzam się też z tezą, iż "młodzież się zradykalizowała". Moim zdaniem wyborcy w wieku 18-29 lat wybrali po prostu z tego, co mieli na stole. Nikt im nie zaproponował kandydata centrowego, centrolewicowego czy centroprawicowego, za którym nie kryłaby się postać Donalda Tuska lub Jarosława Kaczyńskiego. jeżeli chcieli powiedzieć "nie" zarówno koalicji, jaki i PiS-owi, musieli wybrać z opcji, które dla medialnego mainstreamu są radykalne.
I nie sądzę, żeby głos młodych ludzi w tych wyborach zwiastował jakiś szybki koniec POPiS-u w polskiej polityce. To, iż w kategorii 18-29 wyborców jest zbyt mało, by coś zmienić w wyborach to jedno, ale drugie, iż jest ona zbyt zajęta własnym życiem, by jeszcze wychodzić na ulice i żądać zmian. Bezrobocie wśród młodzieży jest u nas dużo niższe (10,8 proc.) niż średnia unijna (14,5 proc.). Prawie 90. procent młodych ludzi uczy się lub pracuje. Można powiedzieć, iż jest zagospodarowana i choćby jeżeli zarabiają mało, to mogą mieć nadzieję, iż prędzej, czy później system ich dokooptuje. To nie lata osiemdziesiąte, gdy młodzi napędzali ruch Solidarności i cierpliwie znosili transformację, bo chcieli lepszego losu dla swoich dzieci. Dziś młodzi ludzie na śmieciówkach raczej dzieci nie planują.