Czemu znicz olimpijski nie zapłonął, czyli kilka słów o lewackich igrzyskach

1 miesiąc temu

Nie, to nie żadna przenośnia ani teoria spiskowa. W tym roku znicz olimpijski, po raz pierwszy w historii, nie
zapłonął. A to dopiero początek. Mimo iż jesteśmy przyzwyczajeni do gorszącego mieszania polityki z
organizacją wielkich imprez, a igrzysk olimpijskich w szczególności, tym razem zabrakło choćby subtelnego
zachowywania pozorów, iż tak nie jest. A więc od początku.

O co chodzi z tym zniczem? Widok buchających płomieni był jedynie złudzeniem, wywołanym efektownym
połączeniem 40 zapalonych LED-owych reflektorów i pary wodnej. W taki oto sposób już na dzień dobry
zrobiono z widzów durniów. Uzasadnienie? Ano takie, iż celem jest przeprowadzenie Igrzysk w taki sposób,
by wyemitować możliwie najmniejszy ślad węglowy. To były jednak tylko złe gorszego początki.
W samej ceremonii wystąpiły znane już dobrze obrazy, które choćby u sporej części osób kibicujących lewej
stronie sceny politycznej wywołały konsternację. Mogliśmy zatem zaobserwować sceny kojarzące się z
okultyzmem, promujące multi-kulti czy będące zamaskowaną parodią chrześcijaństwa. Choć to tylko
wstawki, mające stwarzać pozory oryginalności, trudno zaprzeczyć, iż idealnie współgrają z odgórnie
forsowanymi, modnymi ostatnio tendencjami politycznymi.

Zbiegiem okoliczności nie było z pewnością pojawienie się piosenki pt. "Imagine" Johna Lennona. Wiele
zamieszania wywołały wypowiedziane w przypływie szczerości słowa znanego komentatora sportowego
TVP Przemysława Babiarza, który w trakcie transmisji powiedział: "„Imagine”, czyli świat bez nieba, bez
narodów, religii. I to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu,
niestety". Oczywiście został zwolniony.

Część odbiorców z oburzeniem zaczęła doszukiwać się w tym nadinterpretacji, tym bardziej, iż utwór
powstał 1971 roku. Okazuje się jednak, iż to właśnie komunizm był inspiracją dla Lennona. Lennon w
wywiadzie dla "Playboya" w 1980 roku przyznał, iż komunistą nie jest, jednocześnie jednak otwarcie
powiedział, iż tekst utworu jest "manifestem komunistycznym". I prawdopodobnie nieprzypadkowo ten królik
właśnie teraz został wyciągnięty z kapelusza.

Kolejna kwestia to algierska bokserka Imane Khelif. Zwróciła na siebie uwagę w czasie walki z Włoszką
Angelą Carini, która prewencyjnie wycofała się po przyjęciu kilku mocniejszych ciosów, tłumacząc później
swoją decyzję i bezradność ze łzami w oczach. Kontrowersje budzi fakt, iż Khelif jest obojnakiem, w związku
z czym została zdyskwalifikowana w ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Ale cóż, karawana jedzie dalej.
A więc co, apokalipsa? Niekoniecznie. Paradoksalnie sytuacja może zadziałać na naszą korzyść. Dopóki
lewacka ideologia nie wdzierała się w każdy zakamarek naszego życia, o tyle pewne rzeczy przechodziły bez
większego echa. Pociąg jednak gwałtownie przyspiesza, a igrzyska w Paryżu miały prawdopodobnie być – w
mniemaniu tzw. globalistów i pseudoelit politycznych – demonstracją siły i zwycięstwem nowego. Efekt
może być jednak odwrotny od zamierzonego, bo nachalność przedsięwzięcia jest namacalnie odpychająca.
Jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy. Oby jednak tym razem diabeł złapał się za głowę.

Źródła:
wolnemedia.net
rozrywka.radiozet.pl
well.pl
money.pl
bokser.org

Przeczytaj także:

R. Wicherek: 15-minutowe miasta. Miasta przyszłości czy współczesne getta?

Idź do oryginalnego materiału