Czarnek zjednoczy sędziów. Wystarczy, iż przestanie mówić

5 dni temu
Zdjęcie: Czarnek


Przemysław Czarnek ogłosił, iż „trzeba zakończyć chaos w sądownictwie”. Wzruszające. Zwłaszcza w ustach polityka, który przez lata uważał, iż chaos to po prostu nowa forma porządku – pod warunkiem, iż kontroluje go PiS.

Przemysław Czarnek znów poucza Polskę. Tym razem w roli samozwańczego eksperta od sądownictwa apeluje, by „przestać dzielić sędziów”. Problem w tym, iż to jego partia przez osiem lat ten podział pielęgnowała z gorliwością godną ministra duszpasterskiego, nie sprawiedliwości.

„Nigdy nam do głowy nie przyszło, żeby kwestionować sędziów powołanych przez Bronisława Komorowskiego, przez Aleksandra Kwaśniewskiego, a choćby sędziów Sądu Najwyższego powołanych przez Radę Państwa komunistyczną” – stwierdził Przemysław Czarnek, dodając z oburzeniem: „No właśnie, więc przestańmy dzielić sędziów na neo- i paleosędziów, bo to ta władza zaczęła dzielić sędziów”.

To typowy Czarnek: mentorujący ton, półprawdy w roli argumentów i całkowite odwrócenie odpowiedzialności. Polityk, który był jednym z najbardziej lojalnych żołnierzy „dobrej zmiany”, dziś z poważną miną ogłasza, iż trzeba „skończyć z chaosem w sądownictwie”. Jakby to nie jego obóz ten chaos stworzył – rękami swoich ministrów, ustaw, komisji dyscyplinarnych i propagandy o „kaście sędziowskiej”.

W ostatnich tygodniach opinia publiczna żyje reformą wymiaru sprawiedliwości przygotowywaną przez obecne Ministerstwo Sprawiedliwości. Chodzi m.in. o zmiany w systemie przydzielania spraw, powrót sędziów ze stanu spoczynku i nowe zasady funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa. w uproszczeniu – o próbę posprzątania po ośmiu latach PiS-owskich eksperymentów.

Czarnek, w typowym dla siebie stylu, reaguje oburzeniem. W jego wersji historii to nie PiS wprowadził dualizm prawny i spory o legalność sędziów, tylko obecna władza. To nie Ziobro stworzył „neo-KRS” – to Tusk, jak sugeruje Czarnek, „dzieli sędziów”. To nie partia Czarnka atakowała sędziów za wyroki niezgodne z linią polityczną – to rzekomo obecny minister „prowadzi chaos”.

Trudno o bardziej groteskową narrację. Gdy Czarnek mówi o potrzebie „zakończenia dzielenia środowiska sędziowskiego”, brzmi to jak pirat apelujący o walkę z plagą rozbojów morskich.

Poseł PiS, który lubi podkreślać, iż „jest akademikiem”, powołał się choćby na własne rozmowy z sędziami. „Mogę panu zagwarantować, iż rozmawiam z sędziami – także tymi tzw. paleosędziami – którzy mówią mi tak: chłopie, jeżeli ktoś przyjdzie i skończy z tym podziałem, to ucieszy 95 procent sędziów. Ucieszymy państwa. Ja to zrobię, jeżeli będzie mi dane to robić” – oświadczył, patrząc w kamerę z przekonaniem proroka.

To właśnie ta megalomania – w połączeniu z politycznym cynizmem – sprawia, iż Czarnek jest jednym z najbardziej charakterystycznych polityków po-PiSowskiej opozycji. Zawsze gotów do moralnego kazania, zawsze przekonany o własnej racji, zawsze gotów powiedzieć coś, co brzmi mądrze, dopóki nie zestawić tego z faktami.

A fakty są takie: to PiS zniszczył zaufanie do sądów, łamiąc konstytucję i podważając niezależność sędziów. To PiS uczynił z wymiaru sprawiedliwości front politycznej walki, w którym sędzia stawał się przeciwnikiem ideologicznym. To PiS – w imię „reformy” – wprowadził chaos prawny, przez który dziś polskie orzeczenia są kwestionowane w Europie.

Czarnek, który przez lata popierał każdy z tych kroków, dziś wzywa do „jedności środowiska”. Jakby pożar chciał gasić benzyną. Jego słowa są tak samo puste jak obietnice o „odnowie polskiej edukacji”, które kończyły się indoktrynacją i wojną z nauczycielami.

Minister w rządzie, który przez lata deptał autorytety sędziowskie, dziś próbuje przedstawiać się jako obrońca zgody. Nie wiadomo, czy to cynizm, czy zwykła utrata kontaktu z rzeczywistością. Ale jedno wiadomo na pewno – nikt nie podzielił polskiego społeczeństwa tak skutecznie, jak obóz, którego Czarnek był twarzą.

Idź do oryginalnego materiału