Poseł Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Czarnek, typowany przez media na szefa Kancelarii Prezydenta elekta Karola Nawrockiego, nie ukrywa swojego entuzjazmu wobec potencjalnej nominacji.
Jego wypowiedzi w Polsat News, w których podkreśla „wielki zaszczyt i honor” bycia na liście kandydatów oraz niezachwianą lojalność wobec PiS, zdradzają nie tylko ambicję, ale i polityczną niecierpliwość. Czarnek zdaje się już nie móc doczekać wejścia do Pałacu Prezydenckiego, co budzi pytania o jego intencje i zdolność do pełnienia funkcji wymagającej ponadpartyjnej postawy. Czy jego zachowanie nie jest przedwczesnym manifestem partyjnej lojalności kosztem interesu państwa?
Po pierwsze, Czarnek w swoich publicznych wypowiedziach zdaje się bardziej skupiać na podkreślaniu związków z Prawem i Sprawiedliwością niż na obowiązkach, jakie wiążą się z potencjalnym stanowiskiem szefa Kancelarii Prezydenta. Deklaracja, iż „na pewno nie zrezygnuje” z funkcji partyjnych, choćby jeżeli oznaczałoby to rezygnację z mandatu poselskiego, jest niepokojąca. Kancelaria Prezydenta to instytucja, która powinna służyć całemu narodowi, a nie być przedłużeniem partyjnych struktur. Czarnek, otwarcie przyznając, iż pozostanie „lojalnym członkiem Prawa i Sprawiedliwości także w Pałacu Prezydenckim”, sugeruje, iż jego priorytetem może być interes partii, a nie niezależna służba prezydentowi i państwu. Taki brak dystansu do partyjnej polityki podważa jego zdolność do pełnienia roli wymagającej neutralności.
Po drugie, entuzjazm Czarnka wobec „przymiarek” do nominacji budzi wrażenie, iż poseł już celebruje stanowisko, które formalnie jeszcze nie zostało mu zaproponowane. Jego słowa o „wielkim zaszczycie” i gotowości do służby prezydentowi brzmią jak przedwczesna kampania wizerunkowa, mająca na celu przypodobanie się zarówno Nawrockiemu, jak i Jarosławowi Kaczyńskiemu. Taka postawa rodzi pytanie, czy Czarnek bardziej zabiega o stanowisko dla osobistych ambicji, czy rzeczywiście jest gotów podjąć się odpowiedzialności za sprawne funkcjonowanie Kancelarii Prezydenta. Jego deklaracje lojalności wobec PiS, zamiast skupienia na merytorycznych przygotowaniach do roli, wskazują na polityczną kalkulację, a nie na odpowiedzialność.
Krytyka Czarnka nabiera dodatkowego znaczenia w kontekście słów prezydenta elekta Karola Nawrockiego, który w „Dzienniku Gazecie Prawnej” zapowiedział otwartość Pałacu Prezydenckiego na różne środowiska. Czarnek, komentując tę deklarację, nie omieszkał przypomnieć, iż „to PiS poparło pana prezydenta Karola Nawrockiego i bez PiS pan Nawrocki prezydentem by nie został”. Taka wypowiedź nie tylko umniejsza autonomię prezydenta elekta, ale także sugeruje, iż Czarnek postrzega urząd prezydenta jako zależny od partyjnych układów. To podejście stoi w sprzeczności z ideą prezydentury jako instytucji łączącej Polaków ponad podziałami. Zamiast wspierać wizję Nawrockiego, Czarnek zdaje się podkreślać, iż Pałac Prezydencki pozostanie bastionem PiS, co może odstraszyć przedstawicieli innych środowisk politycznych.
Nie można też pominąć kontrowersyjnego wizerunku Czarnka, który jako były minister edukacji budził liczne emocje swoimi wypowiedziami i decyzjami. Jego kandydatura na szefa Kancelarii Prezydenta, w połączeniu z nominacją Pawła Szefernakera na szefa gabinetu, wskazuje na wyraźną dominację ludzi związanych z PiS w otoczeniu Nawrockiego. Taki układ budzi obawy o upartyjnienie urzędu prezydenta, co może zaszkodzić jego autorytetowi. Czarnek, zamiast tonować te obawy, dolewa oliwy do ognia, otwarcie deklarując swoją partyjną lojalność. To zachowanie świadczy o braku politycznej subtelności i zrozumienia, iż rola szefa Kancelarii wymaga dyskrecji i ponadpartyjnego podejścia.
Zwolennicy Czarnka mogą argumentować, iż jego doświadczenie polityczne i organizacyjne czynią go dobrym kandydatem na to stanowisko. Jednak sposób, w jaki publicznie manifestuje swoją gotowość do objęcia funkcji, budzi wątpliwości co do jego intencji. Zamiast skupić się na merytorycznych przygotowaniach, Czarnek zdaje się bardziej zainteresowany podkreślaniem swojej pozycji w strukturach PiS i przypodobaniem się Kaczyńskiemu. Taki brak powściągliwości może zaszkodzić nie tylko jemu, ale i prezydenturze Nawrockiego, która już na starcie walczy z zarzutami o zbyt bliskie związki z jedną partią.
Podsumowując, postawa Przemysława Czarnka wobec potencjalnej nominacji na szefa Kancelarii Prezydenta zasługuje na krytykę za przedwczesny entuzjazm i nadmierne akcentowanie partyjnej lojalności. Zamiast budować wizerunek odpowiedzialnego kandydata, gotowego służyć całemu narodowi, Czarnek zdaje się nie móc doczekać wejścia do Pałacu Prezydenckiego jako przedstawiciel PiS. Taki gest podważa ideę prezydentury jako instytucji ponadpartyjnej i rodzi pytania o to, czy Czarnek jest w stanie wznieść się ponad partyjne interesy. Polska polityka potrzebuje więcej powściągliwości i odpowiedzialności, szczególnie w tak kluczowych instytucjach jak Kancelaria Prezydenta.