Przemysław Czarnek lubi pozować na jednego z liderów PiS. Tyle tylko, iż kilka ma to wspólnego z rzeczywistością.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Na przykład nie ma pojęcia, kto będzie startował w wyborach prezydenckich. I dość nieudolnie próbował ukryć fakt, iż nie jest dopuszczany do grona osób, które podejmą ostateczną decyzję.
– W tym kociołku, który jest w prasie jest parę nazwisk – mówił Czarnek w rozmowie z Martą Piasecką na antenie Telewizji wPolsce24.
– Gdybyśmy mieli wybierać między tymi, których wskazuje prasa, to bym wybierał między Mariuszem Błaszczakiem a Karolem Nawrockim. To bezwzględnie. Ale nie wiem, kto będzie ostatecznie kandydatem. I nie wiem, czy będą prawybory – dodał.
Czarnek jest trochę jak filmowy agent Johnny English. „Nie wie, co to strach. Nie wie, co to ryzyko. Nic nie wie” – ten opis komediowej postaci pasuje jak ulał do byłego ministra edukacji.