Cyfrowa heroina. Cyfrowa higiena. Cyfrowe szaleństwo

3 godzin temu

„Kiedy w 2016 roku napisałem »Dzieci ekranu«, była to wówczas pionierska praca o uzależnieniu od technologii. Pomysł, iż urządzenia cyfrowe nie tylko kształtują nawyki – co nazwałem »cyfrową heroiną«, wydawał się wszystkim niezwykle kontrowersyjny. Atakowano mnie w mediach: »Naprawdę? Cyfrowe narkotyki?« – pytało CNN, NPR, FOX i GAMA. Ale »Dzieci ekranu« uderzyły w czuły punkt, a mój artykuł pt. »Cyfrowa heroina« opublikowany w New York Post, miał ponad siedem milionów wyświetleń, zyskując status najczęściej czytanego artykułu w tej gazecie w 2016 roku”.

Autorem tych słów jest Nicholas Kardaras – psycholog kliniczny, jeden z czołowych specjalistów ds. uzależnień cyfrowych w Stanach Zjednoczonych. Cytat pochodzi z jego książki pt. „Cyfrowe szaleństwo. Jak media społecznościowe napędzają kryzys zdrowia psychicznego i jak odzyskać równowagę” wydanej w 2022 roku.

Kardaras walczy od lat o uznanie uzależnienia od ekranów za pełnoprawną jednostkę chorobową. telefony i uzależnienia od antyspołecznościowych platform reklamowych (np. TikTok, Instagram, YouTub) nie są w tej chwili uznawane za formalne zaburzenia kliniczne w amerykańskim „Podręczniku diagnostycznym i statystycznym zaburzeń psychicznych” (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders, Fifth Edition – DSM) i w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób (International Classification of Diseases – ICD), którą zarządza Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).

Kardaras porównuje mechanizmy uzależnienia behawioralnego od cyfrowych ekranów do uzależnienia chemicznego od klasycznych narkotyków. Dla wyjaśnienia:

uzależnienie behawioralne to nałóg, w którym człowieka „wciąga” konkretne zachowanie, np. korzystanie z telefonu, TikToka czy YouTuba. Z kolei uzależnienie chemiczne jest związane z zażywaniem substancji chemicznych, np. heroiny, alkoholu czy papierosów.

Piszemy o Ludziach, a nie o władzy

Pokazujemy prawdę o przyczynach, nie o skutkach. Jesteśmy Twoim głosem. Wspieraj niezależność!

Przekaż darowiznę i stań się naszym współwydawcą

W obu przypadkach mamy do czynienia z „wstrzykiwaniem” (tradycyjną lub cyfrową strzykawką) dopaminy do mózgu. Wyrzut daje przyjemność i zaczyna być ważniejszy niż wszystko inne w Twoim życiu – choćby jeżeli widzisz, iż to Cię niszczy. Dorosły ma szansę widzieć, dziecko nie…

W książce „Dzieci ekranu. Jak uzależnienie od ekranu przejmuje kontrolę nad naszymi dziećmi – i jak wyrwać je z transu” Kardaras ostrzega: „Najświeższe badania techniką neuroobrazowania ponad wszelką wątpliwość pokazują, iż nadmierna styczność z ekranami może neurologicznie zniszczyć rozwijający się mózg młodej osoby w taki sam sposób jak uzależnienie od kokainy. Otóż to – mózg dziecka pod wpływem tej technologii (jarzących się ekranów) wygląda jak mózg pod wpływem narkotyków”.

Warto w tym miejscu odnotować, iż uzależnienie od gier (Gaming Disorder) zostało włączone do ICD przez WHO w 2019 roku i obowiązuje jako oficjalna jednostka chorobowa od stycznia 2022 roku. W DSM jest tylko Internet Gaming Disorder w sekcji do dalszych badań.

Skąd te różnice? „30 lat doświadczenia w publicystyce biznesowej nauczyło mnie najważniejszej zasady dziennikarskiego śledztwa: sprawdzaj, kto na tym zarobił” – pisze Rana Foroohar, dziennikarka Financial Times, w książce „Nie czyń zła. Jak Big Tech zdradziła swoje ideały i nas wszystkich”. W 2024 roku rynek gier wideo w Stanach Zjednoczonych wygenerował ponad 113 miliardów dolarów amerykańskich przychodów.

Uzależnienie od telefonów i ich zawartości przez cały czas nie są chorobą według ekspertów odpowiedzialnych za klasyfikacje ICD i DSM. Dlaczego? Pójdźmy ponownie tropem pieniędzy.

Sprawdźmy, jak wygląda sytuacja w USA. Rynek telefonów generuje około 70 miliardów dolarów przychodów rocznie (sprzedaż samych urządzeń). Rynek usług telekomunikacyjnych osiąga około 450–500 miliardów dolarów przychodów rocznie, z czego około 200 miliardów to same usługi mobilne. Big Techy (Google/Alphabet, Apple, Facebook/Meta, Amazon, Microsoft) razem generują około 2 biliony dolarów przychodu rocznie. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o…

Uzależniony dorosły, rys. Paweł Kuczyński

Niewolnicy dopaminy

Anna Lembke, psychiatra z Uniwersytetu Stanforda, specjalistka od uzależnień, podobnie jak Kardaras uważa, iż ekrany powinny być wpisane na listę chorób uzależniających. Mówi o tym od 2017 roku.

„Smartfon działa jak kroplówka, która dwadzieścia cztery godziny na dobę dostarcza pokoleniu stale podłączonemu do internetu cyfrową dopaminę (*). choćby jeżeli ktoś jeszcze nie znalazł w tej cyfrowej mieszance swojego ulubionego narkotyku, niedługo pewnie natknie się na coś na najbliższej stronie internetowej. Naukowcy wykorzystują dopaminę jako rodzaj uniwersalnego miernika, dzięki którego da się określić uzależniający potencjał każdego doświadczenia. Im więcej dopaminy pojawia się w układzie nagrody w naszym mózgu, tym bardziej uzależniająco działa na nas wywołujące tę reakcję doświadczenie”, pisze w książce „Niewolnicy dopaminy”.

„Od 15 lat mówię, iż trzeba usunąć telefony ze szkół”, Lembke dadaje w wywiadzie dla Onet.pl. Przypomnę, iż Instytut Spraw Obywatelskich mówi to samo prowadząc kampanię „Ratuj dzieci” od 2020 roku. Pamiętam, jakie emocje i opór wzbudzał zakaz, który wprowadziłem na kursie „Kuźnia Kampanierów” w 2013 roku. Uczestnicy zdawali swoje telefony do worka depozytowego pierwszego dnia i odbierali go po siedmiu dniach zajęć. Dziś emocji jest mniej.

Książka Anny Lembke przypomniała mi esej „Wykład na temat rozwoju potrzeb (u obywatela siedzącego w wannie z ciepłą wodą)” Marka Głogoczowskiego. Tekst został opublikowany w 1980 roku w zbiorze „Etos bezmyślności. Wybór esejów naukowych i satyrycznych z paryskiej Kultury, »Aneksu«, Twórczości, Polityki, oraz innych, szkodliwych dla »dobrze myślących« obywateli…”. Autor przedstawił w nim mechanizm uzależnienia człowieka, który jest dziś masowy.

Głogoczowski opisuje ciepłą wannę cywilizacyjną, w której człowiek powoli się gotuje, stale dolewając więcej komfortu i technologii. Lembke opisuje dokładnie ten sam mechanizm, tylko na poziomie neurobiologicznym – wanną jest ścieżka dopaminowa, a dolewaną wodą jest coraz silniejsza i częstsza stymulacja przyjemności z ekranów. Konkluzja jest podobna: w epoce obfitości, z którą mamy dziś do czynienia, największym zagrożeniem nie jest brak, tylko nadmiar przyjemności, który tworzy uzależniającą pętlę na naszej szyi. Pętlę cyfrową, która zaciska się z każdym dniem coraz mocniej.

Dzieciństwo w oblężeniu

„(…) dzieci i dzieciństwo potrzebują takich rodzajów publicznej ochrony i wsparcia, jakie może im zapewnić tylko społeczeństwo. Około 1980 roku zaczęliśmy jednak odchodzić od tej idei. Dzieciństwo uznano za sprawę głównie prywatną, będącą w gestii rodziców, rodzin i rynku, a nie władz. Publiczne regulacje mające chronić dzieci zaczęto uważać za bezprawną ingerencję w swobodę sprawowania władzy rodzicielskiej przez rodziców i wolność korporacji w dążeniu do zarabianie. Nowym paradygmatem i praktyką stałą się deregulacja. Skutek jest taki, iż dzisiaj (a doszło do tego w trybie przyspieszonym) specjaliści od marketingu dziecięcego mogą swobodnie manipulować emocjami, łatwowiernością i niedoświadczeniem dzieci i wciskać im niezdrowe idee i produkty”, pisał Joel Bakan w książce „Dzieciństwo w oblężeniu. Łatwy cel dla wielkiego biznesu” w 2011 roku.

Instytut Spraw Obywatelskich apeluje do rządu o wprowadzenie podatku cyfrowego na m.in. Cyfrowy Fundusz Korkowy. Pieniądze pochodzące od korporacji zarabiających na cyfrowych narkotykach powinny finansować działania chroniąc dzieci przed cyfrowymi uzależnieniami.

Cyfrowy Fundusz Korkowy wzorowany jest na Funduszu Korkowym. Fundusz Korkowy (zwany też kapslowym) to wyodrębnione w gminnym budżecie środki, pozyskiwane od przedsiębiorców sprzedających alkohol. Przepisy nakazują samorządom w całości wydawać je na przeciwdziałanie problemom wynikającym z uzależnień od alkoholu i narkotyków, łagodzenie ich następstw oraz zapobieganie obu zjawiskom. Z danych Ministerstwa Rozwoju wynika, iż w 2020 roku Fundusz Korkowy w skali kraju wyniósł około 880 mln złotych.

Punktem wyjścia dla prac nad podatkiem cyfrowym może być poselski projekt ustawy o podatku od niektórych usług cyfrowych i Funduszu Technologii Cyfrowych (nr druku sejmowego 1376). Projekt został opracowany na podstawie ekspertyzy „Podatek cyfrowy od gigantów. Ekspertyza w zakresie wprowadzenia w Polsce podatku cyfrowego (DST)” Fundacji Instrat. Jak szacują eksperci podatek cyfrowy w modelu DST (podatek obrotowy od dużych firm) umożliwi pozyskiwanie około miliarda złotych rocznie.

Podatek cyfrowy powinien być płacony przez wielki biznes, który najwięcej zyskuje na uzależnianiu dzieci i młodzieży od ekranów.

Mam tutaj na myśli: korporacje technologiczne, np.: TikTok, Meta (Facebook, WhatsApp, Instagram), Google (YouTube); producentów telefonów, np.: Apple, Samsung, Xiaomi; firmy telekomunikacyjne, np.: Play, Orange, Plus, T-Mobile.

Pieniądze pochodzące z Cyfrowego Funduszu Korkowego powinny być w całości przeznaczane m.in. na programy przeciwdziałające cyfrowym uzależnieniom, kampanie społeczne promujące higienę cyfrową oraz na edukację technologiczną.

Szeroko rozumiany biznes technologiczny musi w końcu wziąć czynną odpowiedzialność za towary i usługi, z których czerpie ogromne zyski, wprowadzając je na rynek. A poprzez uporczywe i agresywne kampanie marketingowe wymusza ich kupowanie i użytkowanie.

Dlaczego tyle piszę o pociągnięciu do odpowiedzialności wielkiego biznesu? Bo jak słusznie zauważa Joel Bakan: „(…) zapewnienie dzieciom dobrego i zdrowego dzieciństwa zależy nie tylko od indywidualnych wyborów i decyzji rodziców. Istotne są też warunki społeczne, w których te decyzje zapadają. A warunki te, jak dowodzę, są dziś w większym stopniu niż kiedykolwiek kształtowane przez egoistyczne manewry korporacji oraz niechęć rządów do regulowania obszarów, w których dzieci są szczególnie narażone na krzywdy”.

Higiena cyfrowa?

Raport Krajowego Biura Do Spraw Przeciwdziałania Narkomanii przygotowany na zlecenie Ministerstwa Zdrowia pokazuje, jaka jest skala zjawiska problematycznego używania telefonu komórkowego przez dzieci i młodzież w Polsce. Polecam jego lekturę.

Już w 2005 roku pojawiły się pierwsze badania naukowe dowodzące, iż coś jest nie tak. Od 5 lat wiadomo, iż smartfony niszczą mózg podobnie jak heroina.

Ile to jeszcze czasu nasze polskie „elity” – politycy, lekarze, naukowcy i dziennikarze – potrzebują, żeby zmienić swoją „narrację” i zacząć opowiadać, iż dzieci do 16 roku życia nie powinny dostawać do ręki telefonów? 20, 30, a może 40 lat? A w tym czasie, niech kolejne pokolenia dają sobie w żyłę cyfrowymi strzykawkami. Niech ćpają po 7 godzinni dziennie.

Co możemy zrobić? Na to pytanie odpowiadał prof. Wojciech Kulesza, w ramach panelu „Platformy (anty)społecznościowe. Naprawiać czy zamykać?”, którego słuchałem podczas X kongresu ekonomii wartości Open Eyes Economy Summit w Krakowie. Psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS dokonał podziału na działania faktyczne i działania udawane. „Media plan, jakieś tworzenie społeczności, higiena cyfrowa, digital literacy to są działania pozorne. Problemem jest produkt, a nie korzystanie z niego”, podkreślał Kulesza. Zauważył, iż dilerzy alkoholu, tytoniu, hazardu, zrobią wszystko, żeby ich produkty były dostępne. Zgodzą się na wprowadzenie higieny korzystania z papierosów czy alkoholu. To tak jakby dziś powiedzieć: nauczmy dzieci dobrze palić papierosy – tylko pięć dziennie, a nie dziesięć, czy dwadzieścia. Podobnie z alkoholem: jak chcesz pić, to pij, tylko z umiarem. Ekspert zaliczył do działań nieudawanych m.in. wzrost pieniędzy na badania platform cyfrowych, testowanie produktów korporacji technologicznych i zgłaszanie, jaki jest ich wpływ na użytkowników. Tak jak ma to miejsce w przypadków leków czy żywności. „Trzeba wrócić do epoki VHS i Facebooka. Gdzie nie ma liczby lajków, nie mam liczby porównań społecznych, nie mam podbijanych treści. Tylko coś w rodzaju forum”, apelował Wojciech Kulesza.

Korczak: List do rodziców

Zbliża się nowy rok. Mamy dla Ciebie trzy prezenty związane z cyfrową heroiną:

(1) 10-cio minutowy reportaż „Reset – odzyskane życie” – zachęcam do jego obejrzenia w rodzinnym gronie;

(2) Scenariusz lekcji „Bądź bezpieczny w sieci i poza nią: jak rozpoznać ryzykowne zachowania i mądrze podejmować decyzje?”. Zachęcamy do jej przeprowadzenia nie tylko szkoły – również Ty, Rodzicu, możesz ją zrobić. To 45 minut, które możemy świetnie wykorzystać wspólnie z rodziną;

(3) 27-28 września na VII Forum Technopolitycznym poruszyliśmy temat: „Pandemia telefonów. W jaki sposób pozbawiamy siebie i dzieci empatii?”. Zachęcam do obejrzenia rozmowy.

A na koniec niespodzianka: „List do rodziców”, którego autorem jest Janusz Korczak. List, który mimo upływu czasu przez cały czas jest aktualny. Napiszę więcej, dużo bardziej aktualny jest dziś, w erze cyfrowego szaleństwa.

„Nie psuj mnie, dając mi wszystko, o co Cię proszę. Niektórymi prośbami jedynie wystawiam Cię na próbę. Nie obawiaj się postępować wobec mnie zdecydowanie. Daje mi to poczucie bezpieczeństwa.

  1. Nie pozwól mi utrwalić złych nawyków. Ufam, iż Ty pomożesz mi się z nimi uporać.
  2. Nie postępuj tak, abym czuł się mniejszy, niż jestem. To sprawia, iż postępuję głupio, żeby udowodnić, iż jestem duży.
  3. Nie karć mnie w obecności innych. Najbardziej mnie przekonujesz, gdy mówisz do mnie spokojnie i dyskretnie.
  4. Nie ochraniaj mnie przed konsekwencjami tego, co zrobiłem. Potrzebne mi są również bolesne doświadczenia.
  5. Nie przejmuj się zbytnio, gdy mówię »Nienawidzę Cię«. To nie Ciebie nienawidzę, ale ograniczeń, które stawiasz przede mną.
  6. Nie przejmuj się zbytnio moimi dolegliwościami. Pomyśl jednak, czy nie staram się przy ich pomocy przyciągnąć Twoją uwagę, której tak bardzo potrzebuję.
  7. Nie gderaj. Będę się bronił, udając głuchego.
  8. Nie dawaj mi pochopnych obietnic, bo czuję się bardzo zawiedziony, gdy ich później nie dotrzymujesz.
  9. Nie przeceniaj mnie. To mnie krępuje i niekiedy zmusza do kłamstwa, aby nie sprawić Ci zawodu.
  10. Nie zmieniaj swoich zasad postępowania w zależności od układów. Czuję się wtedy zagubiony i tracę wiarę w Ciebie.
  11. Nie zbywaj mnie, gdy stawiam Ci pytania. Znajdę informacje gdzie indziej, ale chciałbym, żebyś Ty był moim przewodnikiem po świecie.
  12. Nie mów, iż mój strach i moje obawy są głupie. Dla mnie są bardzo realne.
  13. Nie sugeruj, iż Ty jesteś doskonały i nieomylny. Przeżywam bowiem zbyt wielki wstrząs, gdy widzę, iż nie jesteś taki.
  14. Nigdy nie myśl, iż usprawiedliwianie się przede mną jest poniżej Twojej godności. Wzbudza ono we mnie prawdziwą serdeczność.
  15. Nie zabraniaj mi eksperymentowania i popełniania błędów. Bez tego nie mogę się rozwijać.
  16. Nie zapomnij, jak gwałtownie dorastam. Jest Ci prawdopodobnie trudno dotrzymać mi kroku, ale proszę Cię – postaraj się!

Wasze dziecko”.

(*) Warto odnotować, iż pierwsze zdanie w cytowanym fragmencie książki „Niewolnicy dopaminy” w języku angielskim brzmi tak „The smartphone is the modern-day hypodermic needle, delivering digital dopamine 24/7 for a wired generation”. Czyli autor polskiego tłumaczenia zastąpił słowo „strzykawka” słowem „kroplówka”.

Idź do oryginalnego materiału