
Rozpoczęła się rozbiórka budynków, w których kiedyś mieściła się Cukrownia Krasiniec. Na ten moment wyburzana jest m.in. tzw. portiernia, znajdująca się przy głównym wejściu.
Opustoszałe budynki Cukrowni Krasiniec to znak charakterystyczny dla Krasińca i Szczuk. Znajdujące się przy drodze krajowej zabudowania doskonale rozpoznawalne są nie tylko przez mieszkańców regionu, ale też przez przejeżdżających tą drogą kierowców.
Teraz rozpoczęła się rozbiórka części budynków. Ta na ten moment, obejmuje choćby budynek tzw. portierni, znajdującej się przy głównym wejściu do Cukrowni, ale też kilka innych. Dziś nie wiemy, jak dużym zasięgiem objęte zostanie działanie – nieoficjalnie mówi się o wyburzeniu tylko części zabudowań. Z zapytaniem w tej sprawie zwróciliśmy się do Starostwa Powiatowego w Makowie Mazowieckim, które jak możemy przeczytać na tablicy informacyjnej, wydało zezwolenie na rozbiórkę oraz do Mazowieckiego Konserwatora Zabytków. Czekamy na odpowiedź.
Ciężki sprzęt który pojawił się w Cukrowni i rozpoczęcie wyburzania jej części, spotkało się z reakcję internautów skupionych wokół założonej przez Annę Muchę grupy „Krasineic/Szczuki dawniej i dziś”, i mieszkańców. „Oby chociaż komin pozostał, to był taki symbol tego miejsca, jak zburzą komin, to tak jakby wyrwali serce Krasińca” – napisała pani Karolina. „Wielka szkoda… to kawał historii i nasza mała ojczyzna” – skomentowała z kolei pani Anna. „Smutno, dobrze, iż nie widzę tego na żywo” – dodała inna pani dokładając do wypowiedzi emotkę złamanego serca. „Już teraz to nic nie pozostanie po naszej Matce, która kiedyś utrzymywała tyle ludzi i dawała euforia ze swojego istnienia” – skomentował z kolei pan Grzegorz.
Mieszkańcy przychodzą pod budynki, niektórym z oczu płyną łzy. I trudno im się dziwić. Cukrownia Krasiniec Cukrownia przetrwała zaborcę, kilku okupantów i PRL-owski socjalizm. Nie przetrwała prywatyzacji z 2000 roku. Zamknięcie Cukrowni spowodowało, iż tętniąca życiem wieś, nagle pogrążyła się w szarościach, smutku i beznadziei.
Sposób prywatyzacji i zamknięcie Cukrowni Krasiniec budziło i do tej pory budzi wiele emocji. Tuż przed zamknięciem Cukrownia zatrudniała ok. 150 osób. Zachodni inwestorzy kupując polskie cukrownie kupowali przede wszystkim obowiązujące w Unii Europejskiej kwoty cukrowe, które przypisane były do każdej z nich. Nie brakowało więc głosów, iż Cukrownia Krasiniec i zatrudnieni w niej ludzie zapłacili cenę za wejście Polski do Unii Europejskiej. Władze krajowe niestety nie ochroniły pracowników i ich rodzin przed skutkami tej operacji.
Cukrownia „Krasiniec” miała swoją bogatą historię. Pisała o niej m.in. regionalistka, nauczycielka i dziennikarka Katarzyna Olzacka. „Powstała w latach 1866 – 1867 we wsi Szczuki stanowiącej własność rodu Krasińskich. Jej założycielem był hrabia Ludwik Józef Adam Krasiński, jeden z najbogatszych ludzi w Królestwie Polskim. Cukrownia „Krasiniec” stała się zaczątkiem wsi o tej samej nazwie. Jednym z udziałowców spółki był Juliusz Żurawski dzierżawca majątku Szczuki, wybitny rolnik i plantator buraków cukrowych. Nasiona zbóż wyhodowane w jego majątku zdobyły pierwsze miejsce na wystawie w Chicago. Syn Juliusza, Kazimierz Żurawski, był jednym z najwybitniejszych matematyków polskich, zaś wnuk, należał do najlepszych polskich architektów, a prawnuk Andrzej konstruował m.in. katowicki „Spodek” i Halę Oliwia w Gdańsku. Guwernantką w domu Żurawskich była Maria Skłodowska, przez krótki czas Kazimierz był jej narzeczonym”.
Cukrownia została sprywatyzowana w 2000 roku. Nabywcą większościowego pakietu akcji został niemiecki koncern Nordzucker AG, który w tym czasie kupił jeszcze akcje pięciu innych polskich cukrowni. W 2001 roku Nordzucker zamknął jedną z trzech swoich cukrowni, skupionych w grupie pomorskiej, cukrownię w Mełnie k. Grudziądza. W 2003 roku koncern postanowił zamknąć kolejną cukrownię, właśnie Krasiniec.
ren