Córka prezydenta Dudy, sprzedaż Lotosu i transakcja, która śmierdzi z kilometra

2 dni temu
Zdjęcie: Córka prezydenta Dudy, sprzedaż Lotosu i transakcja, która śmierdzi z kilometra


To już przestaje być polityką. To zaczyna być patologią, w której wszystko łączy się w jedno: władza, pieniądze, rodzina i zero odpowiedzialności. Najnowsze doniesienia o tym, iż kilkadziesiąt milionów złotych z transakcji sprzedaży Lotosu trafiło do firmy, w której pracowała córka prezydenta Andrzeja Dudy, są szokujące. Kancelaria, która skorzystała finansowo na prywatyzacji jednej z najważniejszych polskich firm paliwowych, zatrudniała Kingę Dudę.

Według raportu NIK Lotos został sprzedany za bezcen, pod osłoną pandemicznego chaosu i propagandowej mgły sukcesu. Arabski koncern kupił aktywa, które powinny być pod ścisłą ochroną państwa, a Polacy zostali z niczym – z drożejącym paliwem (pamiętacie jak za Obajtka litr benzyny kosztował ponad 8 zł?) i zapewnieniami, iż wszystko „odbyło się zgodnie z procedurą”. A teraz? Okazuje się, iż grube miliony z tej transakcji popłynęły do firmy, w której zatrudniona była prezydencka córka.

Kinga Duda nie ma mandatu społecznego, nie była wybrana, ale za to dysponuje bliskim rodzinnym dostępem do głowy państwa i politycznych tajemnic. Teraz okazuje się, iż była też blisko dużych pieniędzy. Bardzo dużych. To jest skandal w czystej postaci. I nie da się go przykryć żadnym uśmiechem, żadnym tweetem, żadną medialną zasłoną dymną. Polityka rodzinna w stylu bananowej republiki – tylko iż tu chodzi o polski przemysł naftowy i interes narodowy.

Gdzie są teraz ci wszyscy „obrońcy suwerenności”? Gdzie ci, którzy krzyczeli o zagranicznych wpływach? Gdzie ci, którzy chcieli sądzić Tuska za rzekomą zdradę stanu? PiS sprzedał Lotos Arabom, przepchnęli transakcję bez konsultacji z obywatelami, a pieniądze z tej operacji wylądowały dziwnie blisko Pałacu Prezydenckiego. To nie tylko konflikt interesów. To podejrzenie korupcji politycznej na najwyższym szczeblu.

I niech nikt nie próbuje tłumaczyć, iż „przypadek”, iż „prywatna ścieżka kariery”, iż „nie miała wpływu”. Przypadków w polityce nie ma. Zwłaszcza gdy mówimy o kilkudziesięciu milionach złotych publicznych pieniędzy i rodzinie głowy państwa.

Jeśli ta sprawa nie zostanie wyjaśniona do spodu – z nazwiskami, dokumentami i konsekwencjami – to każdy obywatel ma prawo czuć się oszukany, okradziony i wystawiony na pośmiewisko. Bo jeżeli można sprzedać Lotos, zarobić na tym krocie, a potem wszystko zamieść pod dywan tylko dlatego, iż w grze jest nazwisko „Duda” – to znaczy, iż państwo już nie działa. A jedyne, co działa, to układ.

I ten układ musi w końcu pęknąć.

Idź do oryginalnego materiału