Coraz bliżej do wiosny i coraz większe obawy rolników

reporter-ntr.pl 1 dzień temu

Sprawa sukcesywnie zalewanych łąk położonych w obrębie cieków wodnych wraca każdego roku. Niestety, tak jak wcześniejsze narady tak i ta ostatnia z 20 lutego, nie przyniosły konkretnych rozwiązań, jakich oczekiwaliby rolnicy. Większość z nich jest przekonana o tym, iż nikt nic nie zrobi ze względu na obszar Natura 2000.

Z inicjatywy radnych gminy Łęczyca i wójta Jacka Rogozińskiego w czwartek 20 lutego odbyła się kolejna narada z udziałem dyrektora Gospodarstwa Wody Polskie Zlewnia w Łowiczu, Kamila Malejki i przewodniczącego Powiatowej Izby Rolniczej, Dariusza Kowalczyka. Głównym tematem spotkania było omówienie sytuacji i wyciągnięcie wniosków dotyczących zaniedbań powstałych w obszarze dorzecza rzeki Bzury i Kanałów: Północnego i Łęka – Dobrogosty.

– W sytuacji nawalnych opadów deszczu dochodzi do zalewania i podtopień tego obszaru, co powoduje, iż rolnicy nie maja możliwości sprzątnąć siana będącego istotną paszą dla zwierząt gospodarskich. Kiedy Gospodarstwo Wody Polskie przeprowadzi najważniejszą czynność, jaką jest odmulenie koryta rzeki Bzury, jak również pozostałych dwóch cieków? – pytał radny gminy Łęczyca, Grzegorz Góra.

W odpowiedzi dyrektor Malejka stwierdził, iż dokumentacja na to zadanie była przygotowana i przedstawiona do RDOŚ.

– Niestety, otrzymaliśmy wezwanie do jej uzupełnienia, głównie ze względu na uwarunkowania związane z położeniem wskazanego obszaru w obrębie Natury 2000. Na ten rok zabezpieczyliśmy środki na sporządzenie dokumentacji, zgodnie z zaleceniami, co w tej sytuacji sprawia, iż najbardziej prawdopodobny termin rozpoczęcia prac na rzece Bzurze to rok 2027.

Informacja przedłożona przez przedstawiciela Wód Polskich wywołała duże poruszenie wśród radnych, bo to oni reprezentują interesy rolników, swoich wyborców. Wójt Jacek Rogoziński zapytał o możliwości częstszego wykonywania prac utrzymaniowych polegających na usuwaniu bujnej i gęstej roślinności.

– W sytuacji, kiedy przychodzą deszcze nawalne a te szczególnie w porze letniej nie należą do rzadkości, powstaje nie lada problem. Woda spływa ze skupisk urbanistycznych, takich jak Ozorków, Zgierz, Łódź i gromadzi się na niżej położonym terenie, czyli na podłęczyckich łąkach, gdyż wypłycone koryto rzeki Bzury nie przyjmie takiej ilości. Proponowałem budowę zbiornika retencyjnego, ale w tej kwestii ciągle brak unormowań prawnych związanych z procesami wywłaszczania i oczywiście zasad finansowania. W wyniku tych zjawisk rolnicy doświadczają dużych strat, w tym utraty siana, które jest podstawową paszą dla zwierząt – argumentował wójt Jacek Rogoziński.

Prognozy rozwiązania tego problemu nie brzmią optymistycznie,

– Od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia istnieje problem zakłócania produkcji rolnej w Pradolinie Warszawsko – Berlińskiej a dokładnie w momencie, kiedy postanowiono o zrzucie wody z terenów zurbanizowanych. Pradolina stała się zbiornikiem retencyjnym, co przesądza o nikłych perspektywach na rychłe rozwiązanie tej sytuacji – mówił Piotr Jabłoński, kierownik wydziału rolnictwa w łęczyckim starostwie powiatowym.

Temat jest istotny, biorąc pod uwagę zarówno potrzeby rolników, jak i konieczność zapewnienia ochrony przed skutkami zmian klimatycznych i intensyfikacją opadów deszczu. Rolnicy czekają na kolejne kroki w tej sprawie.

Idź do oryginalnego materiału