Co z paktem migracyjnym? Szef MSWiA zabrał głos

3 godzin temu
Zdjęcie: Zdjęcie ilustracyjne. Fot. ANSA/PAP/EPA


Jesteśmy przeciwnikami paktu migracyjnego. Nie będziemy przyjmować migrantów. Nie będzie relokacji - powiedział we wtorek minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak. Zaprzeczył doniesieniom o decyzji w sprawie przyspieszenia wdrażania założeń paktu.


Szef MSWiA pytany był w Radiu ZET o pakt migracyjny i wypowiedzi polityków opozycji, iż w ubiegłym tygodniu w Warszawie, podczas nieformalnego spotkania ministrów spraw wewnętrznych UE, podjęto decyzję o przyspieszeniu jego wdrażania.

"To absolutnie nieprawda" - powiedział Siemoniak. "To jest od początku do końca nieprawda. Prowadziłem te obrady" - podkreślił. Zauważył, iż było to spotkanie nieformalne, a na takich spotkaniach nie są podejmowane decyzje. "I żadnych decyzji nie było" - zaznaczył. "Próby polityków PiS, którzy mają tyle za uszami - afera wizowa itd. - wrzucania znów w kampanię tematu migracyjnego w tak nieuczciwy sposób, są naprawdę bardzo słabe" - dodał.

Podkreślił też, iż stanowisko Polski w sprawie paktu migracyjnego jest jednoznaczne. "Jesteśmy przeciwnikami" - powiedział Siemoniak. Przypomniał, iż premier Donald Tusk wielokrotnie o tym mówił. "Absolutnie nie ma mowy o jakimś przyspieszaniu bądź nieprzyspieszaniu. Nie było takiego tematu jako głównego wątku dyskusji" - powtórzył.

Wskazał też, iż to za rządu PiS "wynegocjowano co do kropki" pakt migracyjny.

Uchodźcy z Ukrainy w Polsce

Szef MSWiA odniósł się do pytania o wypowiedź Tuska sprzed kilku miesięcy, iż skoro Polska przyjęła tylu uchodźców z Ukrainy, to nie będziemy przyjmować migrantów. "Nie będziemy przyjmować. Nie będzie relokacji. Bardzo wyraźnie to mówimy. Wyraźne zajmowaliśmy stanowisko co do Paktu na kolejnych spotkaniach unijnych" - powiedział Siemoniak.

Zaznaczył, że do wdrażania paktu zostało jeszcze wiele miesięcy i toczy się dyskusja. "Zwracam uwagę na komunikat Komisji Europejskiej z grudnia, który przyznaje nam rację co do tego, co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej, iż to jest instrumentalne wykorzystywanie migracji jako broni, używa tego sformułowania weaponizacja (...), gdzie reżim Łukaszenki używa migrantów do tego, żeby destabilizować sytuację w Polsce. Unia to zauważyła, iż my jesteśmy w szczególnej sytuacji" - powiedział.

Według niego, wszelkie spekulacje dotyczące tego, jak za kilkanaście miesięcy ostatecznie będą sprawy wyglądały, są "próbą właśnie wrzucania tego tematu w kampanię wyborczą przez ludzi, którzy przez swoją nieudolność, prawdopodobnie korupcję doprowadzili do tego, iż setki tysięcy ludzie mogli bez żadnej kontroli do Polski wjechać".

Szef MSWiA pytany był także dlaczego, skoro polskie stanowisko jest tak twarde, rząd nie złożył skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). "Uznaliśmy, iż to jest ryzyko, iż lepiej na płaszczyźnie politycznej tę sprawę prowadzić (...). Morawiecki tak to wynegocjował, iż nie jest pewne, jaki byłby wynik w Trybunale. Wolimy na płaszczyźnie politycznej protestować i kontestować te rozwiązania".

Źródło: Radio ZET / PAP

Idź do oryginalnego materiału