Co warto wiedzieć mówiąc o Polakach na Litwie?

4 miesięcy temu

Drugiego maja obchodziliśmy dzień Polaków i Polonii zagranicą. Dwa dni później przez Wilno przeszła Parada Polskości. Obecne na niej były środowiska narodowe. W następstwie udostępnienia tweeta dotyczącego wydarzenia na profilu Młodzieży Wszechpolskiej w Internecie zawrzało. Użytkownicy o poglądach lewicowo-liberalnych, jak i samozwańczy tropiciele afer Konfederacji postanowili rozpowszechniać mity dotyczące naszych rodaków na Litwie. Warto jednak skonfrontować ich zarzuty z faktami.

Parada Polskości, która notabene nie pierwszy raz przeszła przez Wilno, nie może być porównywana do przemarszów obcokrajowców w Polsce. Polacy na Wileńszczyźnie żyją od czasów chrztu Litwy. Następowała też dobrowolna polonizacja szlachty litewskiej. Na przełomie XVIII i XIX wieku Polacy stanowili ponad 15 proc. mieszkańców guberni wileńskiej. Przetrwali również intensywną rusyfikację w następstwie powstań narodowych. De facto przez znaczącą większość międzywojnia obecna stolica Litwy znajdowała się w granicach II Rzeczpospolitej. W okresie powojennym część Polaków została sprowadzona do PRL-u, ale skupiska Kresowiaków przetrwały na Wileńszczyźnie oraz w rejonie solecznickim. Jest to ludność autochtoniczna, która żyje na ziemiach swoich przodków. Nie można jej porównywać do demonstracji Ukraińców w Polsce, które rzekomo narodowcy mieliby blokować.

CZYTAJ TAKŻE: Idea kresowa jako rdzeń nacjonalizmu

Warto także zaznaczyć, iż Marsz Polskości nie miał wymiaru politycznego. Owszem, pojawili się na nim zarówno krajowi politycy, jak i działacze polscy na Litwie, ale nie był to marsz poparcia dla Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, czy jakiegokolwiek innego ugrupowania.

Nietrafione jest również żartowanie z użyciem hasztagu „Stop Polonizacji Litwy”. Primo - pomijając fakt, iż AWPL, ani żaden inny związek Polaków na Litwie nie stworzyło hasztagu #StopUkrainizacjiPolski - jak już wspominałam - Polacy na Litwie nie są emigrantami zarobkowymi. Secundo - używanie tego hasła może mieć zupełnie inny wymiar. Mówienie o przemarszach Polaków z Wileńszczyzny jako o „polonizacji”, wpisuje się idealnie w retorykę stosowaną przez litewskich szowinistów, dążących do odgórnego ograniczania, już i tak niskiej, pozycji kresowiaków w państwie Litewskim.

Dla porównania: w Polsce żyje nieliczna mniejszość litewska, głównie w okolicach Puńska i Sejn. Cieszy się ona możliwością nauki we własnym języku narodowym, niektóre miejscowości na mocy Ustawy z dnia 6 stycznia 2005 roku o mniejszościach narodowych posiadają dwujęzyczne polskie i litewskie tabliczki. Polacy na Litwie stanowiący ponad 6 proc. populacji kraju, a do 2023 nie mogli zapisywać swojego imienia z użyciem nieobecnej w litewskim alfabecie litery „w”, likwidowane są polskie szkoły, a dwujęzycznych tablic ze świecą szukać. Ma miejsce również manipulacja przy ustalaniu okręgów wyborczych w wyniku której AWPL może nie otrzymać mandatu do europarlamentu (na Litwie nie ma specjalnych udogodnień dla komitetów mniejszości narodowych). Litwa nie dopuszcza również podwójnego obywatelstwa.

CZYTAJ TAKŻE: Gerrymandering przeciw polskiej mniejszości

Pojawił się również zarzut o obecność polskich narodowców na marszu. Z punktu widzenia nacjonalisty nie powinna ona nikogo dziwić, w końcu nie od dzisiaj słyszymy hasło „Jeden Naród Ponad Granicami”. Warto jednak wejść głębiej w kwestię polityki Polski wobec naszych rodaków na Litwie. Zarówno rządy PiS-u, jak i PO nie zadbały o kresowiaków. Co prawda w 2011 Radosław Sikorski zdecydował się na ostrą reakcje wobec władz Litwy a w 2023 zezwolono na obecność litery „w” i głoski „cz” w dokumentach Polaków zamieszkałych tamże, ale trudno mówić o rzeczywistej walce o dobrobyt naszych rodaków. Dobitnie obrazuje to również sytuacja związana z upamiętnieniem Powstania Sejneńskiego z 1919 roku, przemilczanego choćby na lekcjach historii. Pozwolę sobie przytoczyć słowa artykułu Adama Grzeszaka z 2009 roku:

Prezydent Lech Kaczyński, choć ceni sobie patriotyczne wydarzenia, nie zaakceptował honorowego patronatu nad uroczystościami 90 rocznicy powstania sejneńskiego, ale nadesłał list. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, choć o Sejnach lubi mówić, iż to jego ukochane miasto (w pobliżu ma swój letni dom, gdzie spędzał właśnie wakacje), też uchylił się od patronatu. Burmistrz żałuje, ale rozumie - wielka polityka. Litwa to dziś nasz istotny sojusznik, a sprawa powstania budzi sprzeczne emocje.

Nie należy się więc dziwić, iż w sytuacji, w której nasi rządzący niezależnie od kolorów partyjnych lekceważą polski interes narodowy, środowisko nacjonalistyczne postanawia „wziąć sprawy w swoje ręce”.

Temat Polaków na Wileńszczyźnie jest od lat przemilczany przez opinię publiczną i rzadko pojawia się w środkach masowego przekazu. Kresowiakom nie sprzyjają również oskarżenia o działalność prorosyjską padające z ust litewskich komentatorów. W dniu Polaków i Polonii zagranicą szczególnie warto poświęcić chwilę na poszerzenie swojej wiedzy o naszych rodakach, do czego gorąco zachęcamy.

Hanna Szymerska

Fot. Ambasada Polski na Litwie, Parada Polskości w Wilnie 2024

Idź do oryginalnego materiału