Pamiętacie państwo, jak zaledwie trzy tygodnie temu PiS grzmiał o „zamachu stanu”? którego miał się dopuścić (oczywiście!) Donald Tusk?
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Dziś nie ma już po tym śladu. I najważniejsi politycy partii Kaczyńskiego robią co mogą, by tego tematu unikać. Doskonale wiedząc, iż nikt w Polsce na takie bzdury nie dał się nabrać.
– Po hucznych konferencjach, na których grzmiano o zamachu stanu, politycy PiS nagle zamilkli. Czy to wyborcy nie dali się nabrać, czy temat był tylko chwilowym narzędziem politycznym? W Polsce coraz łatwiej rzucać poważne oskarżenia, ale co z ich konsekwencjami? Czy słowa w polityce przestały cokolwiek znaczyć? – zauważa Michał Szułdrzyński na łamach „Rzeczpospolitej”.
Miejmy nadzieję, iż tym razem PiS poniesie konsekwencje. Że Polacy nie zapomną beztroskiej gry państwem i jego instytucjami.