Według najnowszego artykułu „Newsweeka”, Instytut Pamięci Narodowej pod przywództwem Karola Nawrockiego był podczas kampanii wyborczej „szczelny jak bunkier”. Jednak po wyborach sytuacja zaczyna się zmieniać – ludzie zaczynają mówić, Najwyższa Izba Kontroli zleca audyty, prokuratura wszczyna śledztwa, a decyzje prezesa IPN sąd poddaje miażdżącej krytyce.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Tygodnik wskazuje, iż IPN w obecnym kształcie służy jako miejsce pracy dla osób związanych z byłym rządem PiS. W sierpniu 2023 r. na stanowisko dyrektorki Centralnego Przystanku Historia mianowano Agnieszkę Kamińską, byłą prezes Polskiego Radia. Marcin Zarzecki, były prezes Polskiej Fundacji Narodowej, został zastępcą dyrektora Biura Przystanków. Natomiast Dariusz Drelich, były wojewoda pomorski, objął funkcję wiceszefa Biura Administracyjno-Gospodarczego.
Jeden z anonimowych rozmówców „Newsweeka”, pracownik IPN, określa Nawrockiego jako „obce ciało w instytucie”, twierdząc, iż traktuje on IPN podobnie jak wcześniej Muzeum II Wojny Światowej – jako „trampolinę” do wielkiej polityki. Decyzje prezesa wywołują napięcia w instytucji, co uwidoczniło się m.in. w szczecińskim oddziale IPN we wrześniu 2022 r. Podczas spotkania z pracownikami trzem osobom – Agnieszce Łysakowskiej, Joannie Podporze i Iwonie Waligórze-Szwabowicz – wręczono dyscyplinarne zwolnienia. Powodem miało być „nielicujące z postawą pracownika IPN” zachowanie, ale przed sądem pracy świadkowie zeznali, iż nie miało to miejsca.
Zaraz po objęciu stanowiska Nawrocki cofnął wszystkim pracownikom zgodę na podejmowanie dodatkowych zajęć zawodowych, zmuszając ich do ponownego ubiegania się o akceptację. W listopadzie 2023 r. podjął podobną decyzję, co skupiło uwagę Rzecznika Praw Obywatelskich.