Co prezydentura Trumpa oznacza dla osób LGBT+ na świecie?

mnw.org.pl 1 tydzień temu

Stało się — Donald Trump wrócił na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych. jeżeli tak jak ekipa Miłości śledzicie od kilku dni newsy o jego inauguracji, pewnie też nie jest Wam do śmiechu. Elon Musk wykonujący nazistowskie pozdrowienie przy oburzeniu jeden połowy ludzi i ku uciesze drugiej, miliarderzy (i ich firmy) prześcigający się w podlizywaniu Trumpowi, bezsensowne i niebezpieczne decyzje wydane w pierwszych dekretach nowego przywódcy: od opuszczenia przez Stany WHO i wypowiedzenia Traktatu Paryskiego po ogłoszenie, iż od tej pory państwo rozpoznaje jedynie dwie płcie. Najpotężniejszy kraj na ziemi i samozwańczy „lider wolnego świata” transformuje się w faszyzującą oligarchię. Ani Europy, ani reszty świata nie stać na to, by się tym nie przejmować.

Niestety Donald Trump nie zapomniał o swoich obietnicach z kampanii wyborczej, przynajmniej jeżeli chodzi o dyskryminację osób transpłciowych. Już w ciągu pierwszej doby swojej drugiej kadencji wydał rozporządzenie, według którego istnieją jedynie dwie płcie, męska i żeńska, które stwierdza się przy narodzinach i które nie podlegają zmianie. Nie chodzi tu tylko o kompletne podważenie tożsamości płciowej osób niebinarnych — dyrektywa Trumpa może mieć konkretne prawne skutki dla osób trans w całym kraju. jeżeli płeć rozpoznawana przez urząd nie podlega zmianie, to urzędnicy nie muszą uznawać tranzycji osób, które przychodzą do nich ze sprawą do załatwienia, a zarządzane przez państwo instytucje, w tym więzienia i szpitale, mogą umieszczać osoby transpłciowe w przestrzeniach niezgodnych z ich płcią. Nie pozostało w pełni jasne, które dyrektywy Trumpa przyniosą konkretne skutki prawne, a które będą niemożliwe do wdrożenia — mówimy o człowieku, który za priorytet nowej kadencji uznał między innymi zmianę nazwy Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tak niebezpieczne.

To, co nie ulega wątpliwości, to iż na pokazowych gestach się nie skończy. Trump od dawna mówił o zamiarze odcięcia transpłciowym nastolatkom dostępu do opieki medycznej i ograniczenia osobom trans niezależnie od wieku i okoliczności życiowych możliwości udziału w sporcie. Za poprzedniej kadencji zabronił im również służby wojskowej. Jedną z dużych zmian jest jednak to, iż tym razem Trump zaczął od nadania sobie możliwości wymiany urzędników na politycznych nominatów — za pierwszym razem zrobił to dopiero pod koniec kadencji, co niedługo potem unieważnił jego sukcesor Joe Biden. Wszystko od dawna zmierzało do tego, by po wygranej Trump mógł całkowicie podporządkować prawodawstwo swojemu środowisku. Nie można wykluczyć — zwłaszcza po tym, jak lojalny Trumpowi Sąd Najwyższy w 2022 roku zniósł obowiązek zapewnienia przez wszystkie stany dostępu do aborcji — iż z czasem Donald Trump i Republikanie sięgną po kolejne wywalczone przez ludzi prawa, które postanowią unieważnić. To zrozumiałe, iż osoby LGBT+ boją się o przyszłość równości małżeńskiej w kraju.

Specjaliści na razie uspokajają, iż nie ma co bić na alarm, bo nie zapowiada się na to, by Sąd Najwyższy miał zajmować się w najbliższym czasie małżeństwami jednopłciowymi, a choćby gdyby tak się stało, to wszystkie stany mają obowiązek uznawać małżeństwa już zawarte, w tym te celowo zawierane poza granicami stanowymi. Mówimy jednak o obchodzeniu możliwych negatywnych zmian w prawie, a nie stuprocentowej pewności, iż nic złego się nie wydarzy. Po tylu dekadach walki o równość nie tak to powinno wyglądać.

Czy nam się to podoba, czy nie, sytuacja społeczna i polityczna w Stanach Zjednoczonych odbija się szerokim echem na całym świecie, a globalna prawica zapożycza od amerykańskich kolegów strategie — a czasami także dzieli się nimi. Te same radykalne think-tanki jak Heritage Foundation opracowują narracje antytrans stosowane na przykład w Wielkiej Brytanii i projekt transformacji państwa, tzw. Projekt 2025, który Donald Trump rzekomo odrzucił, a w praktyce wdraża. Wyśmiewana od dawna nad Wisłą „ideologia gender”, którą już naście temu straszyły inspirowane przez Kreml organizacje i osoby w Polsce, dziś pojawia się w oficjalnym dokumencie wystosowanym przez prezydenta Stanów Zjednoczonych. Ordo Iuris tylko czeka, aż do władzy wróci Kaczyński, a z nim wielkie pieniądze z budżetu. Tymczasem politycy PiS świętują i skandują „dwie płcie” razem z Trumpem. Być może musimy przygotować się na to, iż wróci przyzwolenie na nagonkę anty-LGBT+ jako temat przewodni w kampanii politycznej.

Kiedy skrajna prawica podnosi głowę w silnych krajach, które są naszymi sojusznikami, Polska nie będzie dumnie stawiała temu czoła, tylko pokornie pochylała głowę. Nie ma co liczyć na to, iż politycy rządu Tuska będą walczyć, by Europa pozostała ostoją empatii, zdrowego rozsądku i człowieczeństwa, gdy wciąż obserwujemy naruszenia praw człowieka na granicy z Białorusią, a Donald Tusk zapewnia, iż ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze premier Izraela nie ma się w Polsce czego obawiać. Awantura o obowiązkową edukację zdrowotną i szybka kapitulacja przed PSL w tej sprawie pokazała już, iż nie możemy liczyć na wiele. Nie ma też jednak co udawać, iż Trump będzie bacznym okiem obserwował wydarzenia w Polsce i pilnował, czy czasem nie jesteśmy za bardzo „woke”. PiS będzie homofobiczny i transfobiczny z nim lub bez niego, choćby jeżeli jego silna pozycja działa jak zachęta. Gorzej będzie, jeżeli umiarkowani liberałowie uznają, iż muszą jeszcze bardziej skręcić na prawo, by móc konkurować z nacjonalistami i populistami.

Gdy coraz częściej wydaje się, iż świat zmierza w stronę chaosu, rośnie znaczenie społeczności. jeżeli nie możecie wytrzymać kolejnych przygnębiających i przerażających wiadomości ze świata czy choćby kraju, zróbcie przerwę od mediów i spędzajcie czas z bliskimi. Budujcie grupy wsparcia, pomagajcie, jeżeli macie siłę i szukajcie pomocy, jeżeli jej potrzebujecie. Dbanie o siebie i swoje bezpośrednie otoczenie to najważniejsze zadanie, gdy idą niespokojne czasy, a politycy nas zawodzą.

[Maja]

Idź do oryginalnego materiału