Jacek Sasin przestał co prawda być wicepremierem, ale dalej opowiada androny. Można odnieść choćby wrażenie, iż jako „zwykły” minister już nie gryzie się w język i mówi, co mu w duszy gra. prawdopodobnie dlatego osoby odpowiedzialne za wizerunek medialny PiS z drżeniem obserwują każde wystąpienie Sasina.
I mają ku temu powody. W Toruniu Sasin bowiem uznał, że… Unia Europejska zahamowuje rozwój Polski. Mimo iż gołym okiem widać, iż jest zupełnie inaczej.
– Bruksela i instytucje europejskie zastawiły na Polskę wielką pułapkę, bo moglibyśmy produkować i dysponować tanią energią. Polska jest jednak obłożona opłatami, a tym samym jest krajem, którego gospodarka ma zostać zduszona, ma być niekonkurencyjna. Polska ma być zahamowana w swojej drodze rozwoju, ma mieć postawione bariery – opowiadał były już (na szczęście!) wicepremier.
Co uznał, za „atak” na bezpieczeństwo energetyczne Polski. Zdaniem Sasina bowiem polityka unijna ma za cel wyhamować „pęd i rozwój polskiej gospodarki”.
I żeby on tylko powiedział, czy naprawdę tak uważa, czy to tylko taki żarcik?