Dzisiejsze informacje w mediach wywołały prawdziwą burzę. Daniel Obajtek miał bowiem – według Gazety Wyborczej – współpracować z ABW i przekazywać informacje na temat mafii paliwowej. Miała go do tej współpracy zaangażować znajoma funkcjonariuszka, której potem postawiono zarzuty i prawomocnie skazano za nieprawidłowości w wydawaniu pieniędzy z funduszu operacyjnego.
Jaką wiedzę mógł mieć Daniel Obajtek w aferze paliwowej? jeżeli nie brał udziału w tym procederze, to żadną. Informacje, które rzekomo przekazywał – a być może także brał za to pieniądze – byłyby więc bezwartościowe. I tak je ocenił przełożony Beaty Z., funkcjonariuszki która dzisiaj pracuje w Orlenie – a wtedy dostała zarzuty i została skazana, donoszą media. Czy więc Beata Z. zrobiła sobie prywatne źródło dochodu i wspólnie w gronie znajomych „kupowała” informacje za które płaciła z funduszu ABW? Tego oczywiście nie wiadomo, ale taki scenariusz nie jest wykluczony. Dzisiaj zatrudnia ją przecież Orlen, co byłoby dowodem na powiązania z Obajtka z nią.
Tekst Wyborczej przynosi jeszcze kilka ciekawych wątków w całej sprawie. Otóż informator dziennikarzy twierdzi, iż właśnie z powodu tej afery Obajtek nie mógł dostać certyfikatu bezpieczeństwa. To w najwyższym stopniu intrygujące, bo gdyby był współpracownikiem i się sprawdził, certyfikat prawdopodobnie dostałby od ręki.
Obajtek, co potwierdzają nasze źródła na Nowogrodzkiej, ma już być skończony – kilka tygodni temu pisaliśmy o decyzji o jego zwolnieniu. Afera ze współpracą z ABW może ten proces przyspieszyć znacząco.