Angela Merkel odwiedziła Węgry w ramach promocji swojej autobiografii, wydanej w Polsce pt. „Wolność. Wspomnienia 1954 – 2021”. Przy okazji była kanclerz Niemiec zgodziła się udzielić wywiadu kanałowi youtubowemu Partizan. To znamienne, iż polityczka nie odwiedziła państwowej telewizji, a wybrała właśnie największe medium opozycyjne Madziarów. Kontekstem mogą być tutaj węgierskie wybory parlamentarne, które odbędą się w kwietniu przyszłego roku. Wygląda na to, iż po wielu latach Viktor Orbán pożegna się z fotelem premiera. Delikatne wsparcie, jakiego Merkel udziela jego rywalom nad Dunajem, nie budzi emocji. Ze względu na pamięć po c.k. monarchii i brak hitlerowskiego terroru w najgorszym wydaniu stosunek Węgrów do Niemców jest dużo bardziej pozytywny niż stosunek Polaków.
Na pytania zadawane po węgiersku Merkel odpowiadała po niemiecku, ale tłumacz skutecznie ją zagłuszał, więc choćby gdybym urodził się nad Szprewą, miałbym problem z usłyszeniem oryginalnej wypowiedzi. To stworzyło pole do nadużyć. Merkel, wypowiadając się o polityce wschodniej, wspomniała, iż wraz z prezydentem Emmanuelem Macronem chciała stworzenia nowego formatu rozmów z Putinem, bo rosyjski prezydent przestawał uznawać zawarte w 2015 roku w Mińsku porozumienia o zawieszeniu broni w Ukrainie. Ale na forum Unii trudno jej było znaleźć poparcie. – Przeciwko temu były przede wszystkim państwa bałtyckie, a także Polska, gdyż obawiały się, iż nie będziemy mieli wspólnej polityki wobec Rosji. Moim zdaniem powinniśmy właśnie nad taką wspólną polityką pracować – mówiła. W grudniu 2021 roku odeszła ze stanowiska, a trzy miesiące później wybuchła wojna.