Uzurpator Karol Nawrocki ma fatalnych współpracowników. Niesławne konto na Twitterze, które zostało spalone gdy nagle zakończył aktywność po wejściu do pałacu, czyli Zygfryd Czaban, znowu nadaje. Z naszego powodu. Boi się.
Jak dowiadujemy się ze źródeł zbliżonych do pałacu, pan Zygfryd Czaban nie wytrzymał presji. Po tym, jak wyszło na jaw i napisaliśmy, iż to właśnie on stoi za kontem, zdenerwował się do tego stopnia, że… postanowił oddać je w inne ręce! Ale spokojnie – to wciąż ta sama linia, ten sam styl, te same wstawki i zaczepki. Różnica jest tylko taka, iż teraz klawiaturę obsługuje ktoś inny. Polecony zresztą.
Oficjalnie Zygfryd „wycofał się” z prowadzenia profilu. Nieoficjalnie – dalej pociąga za sznurki, podpowiada teksty i pilnuje, by nikt nie zauważył zmiany. To taki teatrzyk dla naiwnych, a przecież każdy, kto śledzi sprawę, widzi, iż ręka nowego operatora drży tak samo, jak drżała ręka Czabana. Hejterzy z PiS myślą, iż jak ktoś i ny klepie w klawiaturę, to nikt się nie zorientuje? Charakterystyczny smród pałacowego zaplecza czuć z kilometra.
Afera, która miała się zakończyć szybkim wyciszeniem, właśnie dostała drugie życie. I to życie jeszcze bardziej kompromitujące. Bo jak to brzmi? Wysoki urzędnik pałacu prezydenckiego tak się boi własnych tweetów, iż zamiast samemu trzymać konto, daje je koledze – ale dalej dyktuje, co i jak ma być napisane.
Tak wygląda obrzydliwa propaganda w wydaniu pałacu Nawrockiego. Zamiast polityki – mamy farsę rodem z kabaretu: „Zygfryd pisze, kolega klika”.
Patrzymy wam na ręce, hejterzy. I ujawnimy dalsze szczegóły. Stay tuned.