

Pracownicy federalnych agencji podjęli już wszelkie środki ostrożności w obawie przed odwetem: ustawiając wiadomości w szyfrowanym komunikatorze Signal tak, aby automatycznie znikały, robiąc zdjęcia dokumentów, które udostępniają, zamiast zrzutów ekranu, używając urządzeń innych niż rządowe do komunikacji. Mimo to ujawnienie chaosu spowodowanego przez Departament Wydajności Rządu Muska dla wielu przewyższa ryzyko związane z byciem oskarżonym o wyciek informacji.
W czwartek „New York Times” doniósł o tym, iż Musk ma następnego dnia odwiedzić Pentagon, by uzyskać informacje na temat poufnego planu awaryjnego na wypadek wojny z Chinami . Po publikacji dyrektor generalny Tesli i SpaceX przekazał na swojej platformie społecznościowej X, iż źródła przecieków „zostaną znalezione” i, jak zasugerował, ukarane.
„Nie jesteśmy sługami Elona”
„Z niecierpliwością czekam na ściganie tych z Pentagonu, którzy wynoszą złośliwie fałszywe informacje do NYT” — napisał Musk w swoim poście. Z rozmów POLITICO z kilkorgiem pracowników rządowych wynika, iż komunikat Muska nie ma jednak tak odstraszającego wpływu, jak zamierzał. jeżeli już, to może być odwrotnie.
— Jesteśmy sługami publicznymi, a nie sługami Elona — powiedział jeden z pracowników Food and Drug Administration , który, podobnie jak wszystkie osoby, z którymi przeprowadzono wywiady na potrzeby tej historii, wypowiada się anonimowo. — Opinia publiczna zasługuje na to, by wiedzieć, jak dysfunkcyjne, destrukcyjne i zwodnicze to wszystko było i przez cały czas jest — dodał.
— Źródła przecieków to patrioci — stwierdził jeden z pracowników Departamentu Rolnictwa Stanów Zjednoczonych. Pracownik USDA dodał, iż pomaganie mediom w zgłaszaniu problemów lub obaw wewnątrz agencji jest motywowane pragnieniem większej przejrzystości — tym samym celem, który według Muska leży u podstaw jego własnej pracy w DOGE.
— Gdyby administracja Bidena lub Obamy działała w ten sposób, nikt by tego nie tolerował. Administracja Trumpa nie ma na to pozwolenia — dodał pracownik.
Komentarze Muska mogły nie spowodować znaczącej zmiany w sposobie, w jaki pracownicy federalni postrzegają dzielenie się informacjami z reporterami, powiedział jeden z pracowników federalnych w agencji zdrowia, powołując się na czaty grupowe z innymi pracownikami.
Polowanie na urzędników
Ale choćby przed komentarzami Muska w tym tygodniu atmosfera panująca w wielu agencjach federalnych — spowodowana ciągłymi groźbami zwolnienia i oskarżeniami pracowników o bycie wrogami publicznymi oraz wyrzucaniem ich za wykonywanie poleceń poprzednich administracji — sprawiła, iż urzędnicy czuli się bezbronni, coraz bardziej wkurzeni i zaniepokojeni o swoje bezpieczeństwo fizyczne.
Te obawy o bezpieczeństwo dotyczą organów ścigania „polujących” na źródła przecieków, a także skrajnie prawicowych ekstremistów atakujących ludzi, którzy tworzą federalną siłę roboczą.
Wielu pracowników rządu federalnego, którzy rozmawiali z POLITICO w ciągu ostatnich ośmiu tygodni, powiedziało, iż nigdy wcześniej nie mieli kontaktu z dziennikarzami. I gdyby nie podejście Muska „posuwaj się gwałtownie i rozwalaj” do redukcji personelu i dostępu do wrażliwych danych rządowych, prawdopodobnie przez cały czas nie zmieniłoby się to w przypadku prawie wszystkich z nich.
„To on JEST ŹRÓDŁEM PRZECIEKÓW” — napisał o Musku w wiadomości na komunikatorze Signal jeden z wysokich rangą urzędników Federalnej Administracji Lotnictwa. „Kiedy podpinasz twarde dyski pod systemy danych w agencjach rządowych, tworzysz największe naruszenie bezpieczeństwa, jakie widzieliśmy od lat. Możliwe, iż kiedykolwiek” — wyjaśnił urzędnik.
Jednocześnie choćby pracownicy federalni, którzy nie rozmawiali z mediami, są przerażeni podejrzeniem lub oskarżeniem o wyciek informacji do dziennikarzy.
„Przełączamy telefony w tryb samolotowy albo schodzimy do piwnicy”
Pracownicy agencji federalnych obawiają się również, iż są potajemnie obserwowani — albo przez oprogramowanie zainstalowane na urządzeniach firmowych, albo przez kamery w biurach. Nie jest jasne, czy te zarzuty są uzasadnione, ale wywołały one głęboki niepokój wśród pracowników jeszcze przed ostatnimi groźbami ze strony Muska.
— powiedział pracownik National Institutes of Health (NIH, Narodowych Instytutów Zdrowia).
Wiele osób rozmawia z dziennikarzami tylko dzięki komunikatora Signal lub podobnych aplikacji do przesyłania wiadomości, które oferują kompleksowe szyfrowanie, aby uniemożliwić podsłuchiwanie rozmów. — jeżeli ktoś odmawia korzystania z aplikacji takiej jak Signal, a także nie rozmawia , od razu mu nie ufam — powiedział pracownik NIH.
Niepokój potęguje wiedza o tym, jak Musk wcześniej kodował wewnętrzne wiadomości w swojej firmie produkującej samochody elektryczne Tesla z wyraźnymi informacjami, z pomocą takich rozwiązań jak „jedna lub dwie spacje między zdaniami”, aby zidentyfikować przecieki. Niektórzy obawiają się, iż mógłby posunąć się jeszcze dalej i zasiać w części agencji łatwe do prześledzenia kłamstwa.
— Znacznie dokładniej sprawdzam informacje, które słyszę, przed rozmową z mediami — powiedział pracownik NIH. — Wszystko, co mówi Musk, to wymachiwanie szabelką, mające na celu uciszyć pracowników rządowych. I niestety, to działa — skomentował.
Nie tylko Elon Musk grozi urzędnikom
Musk nie jest pierwszym wysokim rangą członkiem administracji Trumpa, który grozi ograniczeniem przecieków do prasy. W zeszłotygodniowym poście na X dyrektorka amerykańskiego wywiadu Tulsi Gabbard zobowiązała się do „agresywnego” ścigania tego, co według niej było nieautoryzowanym ujawnieniem informacji mediom przez urzędników pracujących w krajowych agencjach szpiegowskich.
„Politycznie motywowane przecieki podważają nasze bezpieczeństwo narodowe i zaufanie Amerykanów i nie będą tolerowane” — powiedziała Gabbard, która jako członkini Kongresu wyraziła współczucie dla byłego kontrahenta Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Edwarda Snowdena, który podzielił się z prasą wieloma tajnymi informacjami. Gabbard wymieniła kilka przykładów tego, co według niej było nieautoryzowanymi przeciekami do mediów, powołując się na szereg mediów, w tym „Washington Post” i NBC.
W komunikacie prasowym z zeszłego tygodnia Biuro Dyrektor Wywiadu Narodowego stwierdziło, iż Gabbard utworzyła gorącą linię dla sygnalistów bezpośrednio do swojego biura dla urzędników wywiadu, którzy chcą zgłosić obawy dotyczące potencjalnie nieautoryzowanych działań swoich kolegów.
Jeden z pracowników agencji Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego powiedział, iż większość pracowników rozmawiających z mediami zgadza się co do znaczenia nieujawniania informacji, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu narodowemu, choćby jeżeli korzystają z prawa do ujawnienia mniej wrażliwych informacji, które uważają za ważne dla opinii publicznej.
„Zapewnienie wolności słowa i wolności prasy ma najważniejsze znaczenie dla utrzymania przejrzystości i odpowiedzialności w obecnym klimacie niestabilności wspieranym przez tę administrację” — powiedział urzędnik agencji DHS. „Wyrażanie obaw jest częścią NASZEGO prawa do otwartej wypowiedzi. Ważne jest, aby każda administracja stworzyła środowisko, w którym pracownicy czują się wysłuchani, szanowani i mają możliwość wnoszenia konstruktywnego wkładu, zamiast być uciszani i wyśmiewani”.