Chiny wyprzedzają USA i widzą w Berlinie bramę do Europy

1 godzina temu

Największa gospodarka Unii Europejskiej — Niemcy — znalazły się w centrum strategicznego manewru Chin, którego stawką jest wpływ na cały kontynent oraz przyszłość globalnych łańcuchów dostaw.

Jeszcze kilka miesięcy temu dialog Berlina i Pekinu wydawał się zamrożony. Spór o chińskie ograniczenia eksportu chipów i pierwiastków ziem rzadkich doprowadził jesienią do odwołania wizyty szefa niemieckiej dyplomacji Johanna Wadephaula. Pekin, który ogłosił wcześniej sankcje na wybrane metale ziem rzadkich, wysyłał sygnały, iż redukcja napięć nie będzie szybka ani prosta.

Mimo to wymiana handlowa między drugą i trzecią gospodarką świata sięgnąła w tym roku niemal 186 miliardów euro, tym samym przewyższając wartość obrotów handlowych Niemiec z USA (ok. 184,7 mld euro). Fakt ten, choć często pomijany w debacie publicznej, pokazuje skalę wzajemnej zależności gospodarczej, oraz potencjał, jaki Chiny widzą Berlin jako bramę do Europy.

Odwilż po miesiącach napięć

W kuluarach szczytu G20 w niedzielę (23 listopada) premier Chin Li Qiang podczas rozmów z kanclerzem Friedrichem Merzem zapewnił, iż „Chiny i Niemcy są ważnymi partnerami gospodarczymi i handlowymi”, podkreślając konieczność odbudowy zaufania i „rozszerzenia dialogu w strategicznych sektorach przemysłu”.

W tym samym czasie wicepremier He Lifeng — najważniejszy architekt chińskiej polityki gospodarczej — spotkał się z niemieckim ministrem finansów Larsem Klingbeilem. Równolegle Wadephul uzgodnił z ministrem spraw zagranicznych ChRL Wangiem Yi nowy termin swojej wizyty w Pekinie. Tempo działań sugeruje, iż obie strony uznały dalszą eskalację za nieopłacalną — a szczególnie Chiny, które w obliczu konfliktu handlowego z USA pilnie potrzebują stabilnych sojuszników i klientów w Europie.

Pekin zmienia taktykę

W ostatnich miesiącach widoczny jest subtelny, ale wyraźny zwrot w chińskiej polityce wobec Europy. Zamiast koncentrować się na relacjach z instytucjami unijnymi — coraz bardziej protekcjonistycznymi i krytycznymi w kwestiach praw człowieka czy przejrzystości inwestycji — Pekin stawia na bilateralne rozmowy z najważniejszymi państwami członkowskimi.

Niemcy, ze swoją pragmatyczną tradycją polityki gospodarczej, są dla Chin naturalnym punktem zaczepienia. Zwłaszcza teraz, gdy nowy rząd w Berlinie pod przewodnictwem Merza sygnalizuje chęć bardziej realistycznego i biznesowego podejścia do Azji.

Li Qiang wprost zasugerował, iż liczy na to, iż Niemcy „wyeliminują ingerencję i naciski” — delikatnie nawiązując do rosnącej presji USA na europejskich partnerów, by ograniczali kontakty z Chinami.

Nowe okno dla Chin?

Strategiczne ocieplenie relacji z Berlinem rodzi fundamentalne pytanie: czy zbliżenie chińsko-niemieckie może oznaczać złagodzenie napięć na linii Chiny–UE?

Z jednej strony Niemcy — jako najsilniejsza gospodarka bloku — mają ogromny wpływ na kształt unijnej polityki handlowej i przemysłowej. Potencjalny niemiecki „reset” z Chinami mógłby więc otworzyć drogę do szerszego odwilży w relacjach Europy z Pekinem.

Z drugiej jednak strony Pekin może wykorzystywać Berlin jako swoisty klin — próbując osłabić europejską jedność w obliczu radykalizującej się polityki USA i rosnącej protekcjonistycznej presji Brukseli. jeżeli Niemcy zaczną konsekwentnie realizować własny, narodowy interes gospodarczy, może to doprowadzić do rozdźwięku w unijnej strategii wobec Chin.

Na stole leży także temat metali ziem rzadkich — kluczowych dla produkcji m.in. baterii, półprzewodników i infrastruktury energetycznej. Decyzja Pekinu, by łagodzić sankcje i sygnalizować otwartość wobec Niemiec, nie jest przypadkowa. To właśnie Berlin dysponuje największym wpływem na tworzone w Brukseli regulacje dotyczące przemysłu zielonej transformacji.

Idź do oryginalnego materiału