Rozmawiałem z zaprzyjaźnionym Chińczykiem Gangiem o edukacji. Ma On dwóch Synów: 9-letniego i 16-letniego, więc mówił z własnego doświadczenia.
Spytał mnie, ile razy w Polsce człowiek wykształcony zarabia więcej od niewykształconego. Odpowiedziałem, iż to bardzo zależy. Inżynier może zarabiać 20 tysięcy juanów, (10 tys zł), ale może i 50 tys. Natomiast hydraulik może też zarabiać w tych granicach. Gang zdziwił się bardzo, bo w Chinach człowiek po dobrych studiach zarabia 10 razy tyle, co taki tylko z edukacją średnią, która jest obowiązkowa.
Dlatego rodziny robią wszystko, żeby dziecko przygotować do egzaminów. Nauka od 9-tej rano do 23-ej, a niemal każde dziecko miało korepetytorów z przedmiotów ścisłych. Miało, bo 3 lata temu Xi chciał ukrócić ten proceder i zakazał funkcjonowania prywatnych spółek korepetycyjnych. Rezultat tego rozporządzenia był taki, iż korepetytorzy zeszli do podziemia i cena lekcji wzrosła 4-5 krotnie. Kiedyś za miesiąc douczania rodzic płacił ok. 2000 juanów (1 tys. zł), a teraz musi zapłacić 10 000. Na to stać już tylko najzamożniejszych (np., fizyków zatrudnionych w Instytucie Chińskiej Akademii Nauk!). Tak drogie korepetycje powodują też coraz mniejszy przyrost naturalny, bo ludzi po prostu na dzieci nie stać.
W różnych rankingach uczniowie chińscy zajmują wysokie miejsca w przedmiotach ścisłych, a potem uczelnie są klasyfikowane bardzo wysoko w różnych rankingach. Nowe technologie wymagają wysokowykształconych ludzi- system państwowej edukacji wraz z rzeszą korepetytorów to zapewnia.
Spytałem Ganga o to, iż dzieci na ulicach wydają się takie szczęśliwe i beztroskie, a tu On opowiada o wyścigu szczurów do najlepszych uczelni. Wyjaśnił, iż widzi się na ulicach głównie dzieci do 10-tego roku życia. Wtedy szkoła chińska jest niezwykle przyjazna, przynajmniej w Pekinie. Dzieci gotują, tańczą, śpiewają, biegają, a nauka jest bardziej zabawą niż ciężką pracą. W starszych klasach się to zmienia, bo rodzice uświadamiają sobie, iż przecież „zaraz” jest egzamin na studia.
Wydaje się, iż edukacyjna sytuacja w Korei Południowej, czy Japonii, jest bardzo podobna. Także i tam jest morderczy wyścig o indeksy najlepszych uczelni. Jest to cena za high-tech. Czy powinniśmy ją w Polsce ponosić?
IMHO, absolutnie tak. Edukacja przedmiotów ścisłych musi być na poziomie azjatyckiej, o ile chcemy przetrwać.
Michał Leszczyński