Chiński kac

wiernipolsce1.wordpress.com 2 dni temu
Zdjęcie: 9bgtnnd0twte7zj9gckizrynp3h92qcz


Jakiś czas temu rosyjski przywódca złożył dwie przełomowe wizyty: w KRLD i Wietnamie.

Obydwa wydarzenia wywołały poważny rezonans. Prawdopodobnie po raz pierwszy w ostatnich latach (poprzednio obserwowano to w momencie wkroczenia wojsk do Syrii pod koniec 2015 roku i wystrzelenia rakiet manewrujących w stronę radykałów) Stany Zjednoczone zmuszone były zareagować na kroki naszej polityki zagranicznej nie tylko nerwowo, ale i chaotycznie. Ta improwizacja bez przygotowań politycznych nie była dla Waszyngtonu zbyt udana.

Wizyt szczegółowo przeanalizowano w sferze mediów krajowych, w tym w „Przeglądzie Wojskowym”, w którym wiele powiedziano o realnych korzyściach płynących z rozwijania stosunków.

Jednocześnie jednak bardzo widoczne stało się nastawienie na dość ostrą krytykę Chin (zwłaszcza w telewizji: talk show, programy analityczne na pierwszych kanałach itp.). Co więcej, niektórym mówcom udało się dojść do porozumienia do tego stopnia, iż zaczęto ich cytować w Państwie Środka.

Nie oznacza to, iż wszystko to wydarzyło się niespodziewanie. Od końca stycznia do analizy stosunków rosyjsko-chińskich stopniowo zaczęły wkradać się ciemne tony. Ale ostatni tydzień pobił już wszelkie rekordy.

Co więcej, krytyka Chin staje się coraz bardziej niezdarna, dosłownie w stylu znanej rymowanki: „Nie jesteś już moją dziewczyną, nie jesteś już moim przyjacielem”. Tyle, iż zamiast zabawek i garnków w narracji pojawiają się tezy, iż – jak mówią – „Pekin pożałuje, gdy nadejdzie czas, aby naprawdę zaangażować się w stosunki ze Stanami Zjednoczonymi” i całkiem dosadnie: „Stany Zjednoczone nagięły Chińczyków. ”

Wszystko to wygląda tym bardziej dziwnie, iż te same źródła od kilku lat z rzędu przekonują wszystkich do czegoś zupełnie przeciwnego. choćby wyniki szczytu APEC w San Francisco, gdzie Stany Zjednoczone i Chiny faktycznie prowadziły zasadniczy dialog w sprawie poszukiwania wspólnych zasad współistnienia i konkurencji, zdołały przedstawić to w duchu, iż „Chiny odesłały Stany Zjednoczone z ich amerykańskimi pretensjami” – strony nie doszły do porozumienia, ponieważ J. Biden nazwał Xi Jinpinga dyktatorem.

Amerykański prezydent może co prawda chlapnąć na antenie różne rzeczy, ale elity decyzyjne nie będą reagować na te wszystkie „różne rzeczy”.

A teraz, po masowym (i wieloletnim) przygotowaniu artyleryjskim na temat tego, iż „Rosjanie i Chińczycy są braćmi na zawsze, jedność narodów i ras umacnia się… nie boimy się militarnej burzy… wcześniej nie było silniejszych więzi na świecie” i tak dalej, już w czerwcu relacje Moskwy i Pekinu zaczęły przypominać opowieść o dziewczynach, chłopakach, garnkach i zabawkach.

Autor przytoczył słowa z piosenki „Moskwa – Pekin”, iż Rosjanie z Chińczykami są braćmi już na zawsze – podczas swojej wizyty w Chinach rosyjski przywódca przytoczył je w swoim powitalnym przemówieniu.

Co jeszcze można powiedzieć o zasięgu wizyt w KRLD i Wietnamie w kontekście Chin, jeżeli weźmiemy nasze „siatki analityczne” z najwyższej półki? No cóż, na przykład wielokrotnie można usłyszeć, iż „Moskwa odebrała Pekinowi Pjongjang”, a także „teraz punktem wejścia na rynek światowy dla Rosji nie będą Chiny, ale Wietnam”.

Ogólnie rzecz biorąc, staje się jasne, iż taka zmiana stanowiska w mediach najwyższego szczebla wynika z problemu płatności na linii Rosja-Chiny, a im trudniejsza staje się praca w handlu zagranicznym, tym ostrzejsza jest krytyka i tym bardziej (aby mówiąc dosadnie, ale stosunkowo łagodnie) „bardziej niegrzeczne” wyrażenie.

I są przeznaczone nie tylko dla naszego konsumenta informacji – rosyjskie zasoby (prawie wszystkie z 50 najlepszych) w Chinach są tłumaczone regularnie i okresowo nadawane.

Nasza czołowa telewizja i czołowi, jak mówią w Iranie, po rosyjsku „analityków”, nie będą po prostu transmitować narracji, co oznacza, iż gdzieś pod dywanem faktycznie kryje się nieoczywiste, ale dość poważne napięcie w relacjach.

Oczywiste jest, iż nasza telewizja ojczysta (w szczególności) od dawna reprezentuje pewne zjawisko, którego obliczenia analityczne należy wykonywać ściśle przy użyciu metody inwersji.

Jeśli powiedzą, iż „imperium dolara tonie za horyzontem”, to musimy poczekać, aż dolar się umocni; jeżeli powiedzą, iż Unia Europejska się rozpada, to musimy poczekać na szczyt UE, gdzie będzie pokazana pokazana jeszcze większa jedność; jeżeli powiedzą, iż „prawica odniosła ogromne zwycięstwo”, to można być pewnym, iż prawica nie będzie miała tam znaczących rezultatów w prawdziwej polityce.

O Chinach i Iranie nasze ośrodki medialne czerpią informacje z Western Bloomberg, Reuters, Financial Times, choćby Bild czy (niech mi Bóg wybaczy) The Sun, nie znajdując choćby małego miejsca, gdzie można by zalinkować choćby do takich źródeł jak People’s Daily, Xinhua” czy IRNA .

Po co, skoro istnieje główny autorytet w postaci Reutersa?

Nie wahaliśmy się choćby wyemitować „analityków”, którzy po śmierci E. Raisiego zaczęli nadawać starą zachodnią narrację, jakoby syn głowy Iranu był tym rzekomo zainteresowany – to jest w telewizji federalnej. Co tu dużo mówić, doskonała aplikacja na „silne relacje” z Iranem, od której można było się tylko chwycić za głowę.

Dlatego ważne jest tutaj nie tyle to, co się mówi, ale sposób, w jaki informacja jest przekazywana. I jest to przedstawione w kategoriach Chin w szczerze mówiąc ciemnych tonach.

Jak to się stało i dokąd nas to może doprowadzić, czy trzeba szukać powodów do skarg i jakie jest podejście optymalne na przyszłość, spróbujmy to ustalić na podstawie analizy retrospektywnej, która w tym przypadku będzie niezwykle przydatna.

Retrospekcja

Nie warto w tej chwili długo udowadniać, iż początek SOW w lutym 2022 roku było przedmiotem dyskusji i negocjacji między Moskwą a Pekinem. Jednak oczywiste jest również, iż do września tego samego roku przejście operacji z krótkotrwałej kampanii do długiej i pozycyjnej nie zostało przyjęte przez Chiny ze szczególnym zrozumieniem i radością.

Długa kampania wyniszczająca, to nie tylko spowolnienie rozwoju Rosji, to spowolnienie gospodarki Unii Europejskiej, która jest zarówno konsumentem towarów, jak i dostawcą technologii dla Chin.

Po uderzeniu Covid-19 rynki UE przestały rosnąć, po rozpoczęciu SOW możliwości ich ożywienia stały się w zasadzie iluzoryczne, a długoterminową obiektywną prognozą stał się wzrost na poziomie ą0,3–0,5%. Jednocześnie na tle tak niezbyt wybitnych wyników dla UE maksymalnie wzmocniła się jedność polityczna państw UE wokół Ukrainy i pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych.

Dla Chin oznaczało to jedno – główny rynek towarów nie będzie rósł, a ograniczenia nałożone na chiński przemysł związane z przywództwem USA w UE będą coraz silniejsze.

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na dwa istotne wydarzenia.

Pierwsze, szczyt SCO ( Szanghajska Organizacja Współpracy – PZ), który odbył się w Samarkandzie w połowie września 2022 r.

Miało to miejsce na tle gwałtownie pogarszającej się dla nas sytuacji na kierunku ukraińskim i jeżeli nie z wypowiedzi, to z tonu spotkań i komunikacji między przywódcami dało się zauważyć, iż panowało stanowisko głębokiego sceptycyzmu wobec Rosji. Na szczególną uwagę zasługuje tu zachowanie tureckiego prezydenta.

Przywódca ChRL wyglądał na zaniepokojonego, delikatnie mówiąc. Było jasne, iż spodziewali się ze strony Moskwy stosunkowo szybkiej kampanii wiosenno-letniej, ale przyznajmy, iż właśnie tego samego oczekiwano w samej Rosji. Było to jednak nieoczekiwane także dla państw UE, które przygotowywały się do długiego rozwodu z Moskwą pod sankcjami, a nie do wieloletniego wojskowego „push-pull”. Nawiasem mówiąc, jakby na rozkaz, niemal jednocześnie ze szczytem rozpoczęły się pełnoprawne operacje wojskowe między Kirgistanem a Tadżykistanem, członkami ODKB (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym – PZ).

Drugie wydarzenie, a adekwatnie sytuacja, jaka miała miejsce wokół gospodarki UE.

Ceny gazu ziemnego osiągnęły nowe maksima, ale nie chodzi tu tyle o same ceny, ile o to, iż uruchomiło się ogólne koło zamachowe inflacji, na które nie była odporna unijna gospodarka. Po prostu nie było tego w samym modelu. Rosja miała zdecydowaną szansę, aby koszty kampanii wojskowej dla Europy były bardzo wysokie. Możliwe było zamknięcie bazy zasobów i pogorszenie sytuacji na rynkach UE w większym stopniu niż podczas Covid, przy bardzo niejasnych perspektywach ożywienia gospodarczego.

Nie jesteśmy w stanie w pełni udowodnić, iż Rosja nie zamknęła dostaw właśnie pod wpływem Pekinu, który w ogóle nie potrzebował takiego wycofywania się z głównego rynku. Być może była to po prostu irracjonalna miłość rosyjskich elit do Europy, a może do wszystkiego razem wzięte.

Widzimy jednak, iż z jednej strony Rosja nie pozwoliła UE rozbić się na śliskich skałach inflacji, a z drugiej strony UE całkiem świadomie pozostawiła luki i dziury w pakietach sankcji, takich jak początkowo przeciekający „pułap cen towarów”.

Czy Pekin miał tu strategiczny interes?

Niewątpliwie, ale obiektywnie zainteresowanie to jest zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, iż początkowo nikt nie liczył na długą fazę militarną i jej konsekwencje.

Kolejny etap, jeżeli mówimy o Chinach, zaobserwowaliśmy już na początku 2023 roku, kiedy Pekin wyszedł ze znanym dwunastopunktowym planem pokojowym, do którego później dodane zostaną cztery zasady pokojowego rozwiązania. Wtedy nasze „duże media” chwaliły Chiny „za ich wsparcie”. Już na początku 2023 roku zaczyna pojawiać się trend, iż Chiny stają się naszym głównym węzłem handlowym i głównym partnerem handlu zagranicznego.

W maju 2023 roku Pekin podpisał imponującą Deklarację z Xi’an z krajami Azji Środkowej, która określiła obiecujące projekty, kryteria długoterminowego finansowania i poświęciła wiele uwagi chińskiej koncepcji projektu „Zjednoczenie Wspólnego Losu Ludzkości.” Jest to chińska alternatywa dla nowego zachodniego globalistycznego podejścia do podzielonych gospodarek, jednak początkowo została zbudowana w połączeniu ze starymi projektami globalizacyjnymi w zachodnim stylu, takimi jak projekty słynnego „Klubu Rzymskiego”, i została stworzona, aby go wzmocnić , a nie żeby go osłabiać. Stąd naturalny antagonizm idei „Wspólnoty” z aktualnymi projektami amerykańskimi.

Nasze relacje z Xian były stosunkowo słabe i istnieją pewne podejrzenia, iż ​​słabe relacje wynikają z konieczności uznania faktu, iż Rosja będzie musiała wybrać – wejść w tę koncepcję lub działać na własną rękę, jak to się mówi, na własna odpowiedzialność i ryzyko.

To, iż wsparcie Chin dla nas ma swoją cenę, było jasne od samego początku. W polityce wszystko ma swoją cenę. Odbyła się po prostu dyskusja na temat tego, czego chcą Chiny. U nas panowała dość popularna opinia, iż ​​– mówią – Chiny nas wspierają ze względu na przyszłe starcia ze Stanami Zjednoczonymi o Tajwan, a tutaj będą potrzebne polityczne, militarne, a także surowcowa baza Moskwy.

Wielobiegunowość

Rzeczywistość okazała się bardziej złożona i jednocześnie bardziej prozaiczna.

Ceną problemu było to, co nasi krajowi „analitycy” zwykle odrzucają jako coś abstrakcyjnego i niezrozumiałego – akceptacja lub brak akceptacji przez Moskwę udziału w projekcie koncepcyjnym ” Zjednoczenia wspólnego losu” pod przewodnictwem Pekinu, a nie zasoby surowcowe czy zasoby nuklearne .

A gdzie jest tak ukochana przez naszych polityków i „analityków” wielobiegunowość ?

Okazało się jednak, iż obiektywne trendy gospodarcze zmusiły niegdyś niemal globalne rynki i systemy do podziału na dwie duże części i kilka mniejszych, przy czym wcale nie pokrywały się one w zakresie tradycyjnej polityki, ale zbiegały się w zakresie tworzenia wspólnej wartości. Wydawało się, iż nikt (nawet, co ciekawe, Stany Zjednoczone) nie zaprzecza wielobiegunowości jako idei idealnie użytecznej, ale bieguny polityczne i gospodarcze wcale się nie pokrywały.

I tak na przykład klaster wschodni z chińskim przywództwem obejmował Filipiny, Japonię, Korea Południowa i ostatecznie też Wietnam. Wspólną produkcję i handel prowadzono według jednego schematu, a politykę zagraniczna – według innego. Sprzeczność ta była szczególnie widoczna w odniesieniu do Japonii i Południowej Korei.

To rozdrobnienie na klastry wartości zmusiło Chiny do kilkukrotnego ponownego rozważenia przygotowań do szczytu „Zjednoczenia Wspólnego Losu”, który odbył się późną jesienią 2023 r. jeżeli pamiętacie, bardzo zauważalne było to, iż od lipca 2023 roku Pekin faktycznie zrobił przerwę w polityce zagranicznej.

A to było wyzwaniem dla Chin, gdyż „Zjednoczenie wspólnego losu ludzkości” to dziedzictwo wczesnych projektów globalizacyjnych, gdzie wszystkie największe gospodarki i znaczna część gospodarek rozwijających się działały w ramach wspólnego modelu, po prostu skorygowanego zgodnie z problematycznymi aspektami ostatnich lat, takimi jak dobrowolność w zakresie sankcji i jawnego protekcjonizmu.

Ale Stany Zjednoczone wcześniej dostrzegły rozdrobnienie i linie uskoków i dlatego na siłę zaczęły fragmentyzować rynki UE i Rosji, łączyć rynki państw arabskich i Indii, faktycznie opuściły Pakistan, ale osiągnęły połączenie między Turcją a UE bez podpisania integracja europejskiej.

To znaczy przygotowywały i przygotowują dla siebie Europę, a jeżeli tak, to o czym z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych zapomniały Chiny?

Gdyby SOW zakończyła się szybko, jak wszyscy się spodziewali, wszystkie te procesy przesunęłyby się na poziom nie militarny, ale czysto sankcyjny i ekonomiczny. Ale SOW trwało i trwa, stopień eskalacji wzrósł i rośnie.

Obiektywnie Chiny muszą myśleć i myślą, iż „Zjednoczenie” jako integralny projekt globalny nie wystartuje – Europa wypadnie z tego. Tendencja do spadku handlu europejskiego i zmniejszenia udziału Europy w chińskiej gospodarce jest faktem. Notabene widzieliśmy to już w maju, kiedy Pekin zdecydował się zagrać w Europie na prawym skrzydle i, co ciekawe, choćby z E. Macronem. Chiny nie osiągnęły w UE maksymalnego pożądanego rezultatu, choć kontrakty podpisane z Francją, Węgrami i Serbią są znaczące.

Z drugiej strony, jeżeli Stanom Zjednoczonym tak zależy na stworzeniu swego rodzaju „równoważącego” klastra gospodarczego skupionego w Arabii i Indiach, wówczas Chiny przez cały czas mają możliwość włączenia do swojego projektu ogromnej liczby państw Afryki, Azji, a choćby Ameryki Łacińskiej do „Zjednoczenia”.

Jak przebiegał ten dialog między Chinami i Stanami Zjednoczonymi, można było zobaczyć na szczycie APEC w San Francisco, po którym rosyjscy eksperci w dalszym ciągu udawali, iż Pekin i Waszyngton nie myślą o niczym innym jak tylko o konfrontacji, mimo iż istniało bardzo bezpośrednie „porozumienie handlowe” ” » według regionu, który zostanie uwzględniony w obszarach odpowiedzialności każdego gracza z jego koncepcyjną wizją. Co więcej, obiecujące zasady takiego współistnienia można było poznać z podsumowań strony chińskiej i amerykańskiej.

Globalne Południe

Następnie obserwowaliśmy forum „Jeden pas, jedna droga”, na którym Chiny zgromadziły ponad 130 krajów, aby dyskutować nie tyle o logistyce, ile o koncepcji „Zjednoczenia”. Szczególną uwagę poświęcono tam Rosji, ale Moskwa po prostu życzyła Chinom powodzenia w budowie projektu. Życzyła wszystkiego najlepszego i najbardziej pozytywnego, ale de facto oświadczyła, iż ​​będziemy mieli własny projekt i własny biegun z myślą o Globalnym Południu.

Z politycznego punktu widzenia temat Globalnego Południa ma przez jakiś czas pewne szanse powodzenia, ponieważ w ten sposób to samo Globalne Południe zyskuje możliwość targowania się zarówno z Chinami, jak i Stanami Zjednoczonymi. Wszyscy pamiętają, ile było i jest dzisiaj wniosków o dołączenie do BRICS, ale duży chiński projekt SCO generalnie zniknął gdzieś we mgle informacyjnej.

Ale czy Chiny są szczęśliwe, iż teraz będą musiały płacić więcej na takich przetargach? Nie wykluczone.

Najciekawsze jest to, iż choćby w krajach Azji Centralnej, które dotychczas wypowiadają się na szczytach jako grupa pięciu „5+1”, doszło do pewnego podziału, bo nie cała piątka przyjechała na chiński „Jeden Pas, Jedną Drogę”.

Swoją drogą Białoruś też tam nie dotarła, bo Moskwa miała pełnić rolę numeru jeden w imieniu Państwa Związkowego. Kiedy stało się jasne, iż nie wchodzimy do „Zjednoczenia”, przywódca Białorusi niemal natychmiast pospieszył do Chin.

I prawie demonstracyjnie podpisał dokumenty, w których Mińsk akceptuje koncepcję „Zjednoczenia”. w tej chwili Pekin gwałtownie pracuje nad Kazachstanem, Tadżykistanem i Kirgistanem, gdzie UE była już blisko ich wciągnięcia w ciągu ostatniego roku, ale Moskwa wybrała Uzbekistan jako numer jeden w regionie, z myślą dalej o Globalnym Południu.

Nie trzeba dodawać, iż takie stanowisko Moskwy stwarza, delikatnie mówiąc, pewne trudności Chinom.

W rzeczywistości Rosja nie posiada pełnoprawnej koncepcji, która jako alternatywa nadawałaby się do dyskusji na poziomie globalnym. Tak, są tezy o suwerenności, niepodległości, przeciwstawieniu się agresywnej presji Zachodu, które podziela większość rozsądnych sił na Globalnym Południu czy w Ameryce Łacińskiej, ale są to tezy, a nie koncepcja. Moskwa nie ma własnego klastra wartości w gospodarce, a do chińskiego my nie chcemy wstąpić, chociaż sami tam idziemy mimo to, bo inaczej się nie udaje.

Kolizja

Teraz pojawia się interesująca kolizja.

Cały nasz handel zagraniczny jest powiązany z Chinami, juan jest główną walutą handlu zagranicznego. Nasi sąsiedzi, w tym Białoruś, zmuszeni są liczyć się z rzeczywistością klasteringu. choćby Iran ma tu potencjalnie silniejszą własną sferę handlu zagranicznego, biorąc pod uwagę Pakistan, Irak, Liban i Syrię, ale jest też zmuszony dryfować gospodarczo na wschód.

Obiektywnie to wszystko prawda, problem w tym, iż nam się to nie podoba. Cóż, tylko to nam się nie podoba – potrzebujemy własnego bieguna politycznego i własnego klastra gospodarczego. Nie wpuszcza się nas do Europy, nie chcemy jechać do Chin, alternatywy są abstrakcyjne.

I wtedy pojawia się pytanie, czy chcielibyśmy sprzedawać Chinom znacznie więcej gazu ziemnego. To logiczne, ale z Chin, które nie potrzebują takich wolumenów, pojawia się pytanie – dlaczego?

Jeśli wspierać Moskwę jako partnera chińskiej koncepcji globalnej, to koszty, choćby nadmierne, są zrozumiałe. Na przykład kolej Chiny-Kirgistan-Uzbekistan, co do której niedawno uzgodniono finansowo, również Chinom nie jest specjalnie potrzebna, ale Pekin będzie tam inwestował pieniądze – koncepcja jest ta sama.

Po co kupować nadmiar gazu, dla którego konieczne jest budowanie i budowa infrastruktury także w Chinach, skoro Moskwa i Pekin nie mają wspólnej koncepcji?

Przypomnijmy, jak rok temu cała nasza wiedza mówiła, iż Chiny potrzebują Rosji w konfrontacji ze Stanami Zjednoczonymi, a w miarę upływu czasu Pekin będzie potrzebował coraz więcej zasobów, mówią, Stany Zjednoczone będą blokować chińskie morza.

Ale nie chodziło choćby o surowce, które Pekin i tak kupi, w tym od nas, ale o to, czy Rosja zgodzi się zająć miejsce prawej ręki w koncepcji „Zjednoczenia”. Tani i stały gaz to konkretne pieniądze, uważała nasza elita, a wszystkie te koncepcje to tylko słowa. I co ciekawe, tak się to okazuje.

Pieniądze

To samo tyczy się problemów z płatnościami.

Wygląda na to, iż Pekin ustąpił Stanom Zjednoczonym, a teraz Xi Jinping z kolei ugiął się przed chińskimi zwolennikami Zachodu – liberalnymi bankierami. Ale zaledwie sześć miesięcy temu udowodnili nam, iż sam Xi Jinping rozegnał na kongresie wszystkich zachodnich liberałów, zwolnił ich i ogólnie wysłał w kosmos. Co się stało, iż nie rozegnał, nie zwolnił, nie pozbył się?

Rzecz w tym, iż sankcje wtórnie, to koszty i ceny. Aby zapłacić tę cenę w gospodarce, Pekin musi mieć w przyszłości wyraźny i większy wynik, dla którego można będzie na jakiś czas poświęcić koszty. Po co to robić, skoro Moskwa nie jest zaangażowana w projekt koncepcyjny? Ale wsparcie Pekinu dla Moskwy oznacza dla Chin wzrost problemów na rynkach europejskich i nie ma sensu choćby przytaczać danych dotyczących handlu między Chinami a UE oraz Chinami i Rosją.

Tyle, iż w przypadku ogólnego planu koncepcyjnego liczby handlowe są drugorzędne, a plan pierwotny, ale jeżeli plany i koncepcje są różne, to parametry handlu i gospodarki są najważniejsze. Co w tym nielogicznego?

A czy Chiny są winne tego, iż mamy tak „specyficzną” politykę w przemyśle i finansach? Czy Pekin jest winien tego, iż SOW stała się długą i wyczerpującą kampanią wojskową?

Jeżeli zsumujemy to wszystko i tutaj przedstawimy tylko najważniejsze wydarzenia, a jest ich znacznie więcej, to wyrażanie, jak to się dzieje dzisiaj w „dużych mediach”, roszczeń wobec Chin jest w zasadzie dość trudne i w zasadzie absurdalne.

Na przykład: „Chiny nie są przyjacielem i nagle okazało się…”. Ale jeżeli nie ma wspólnej koncepcji projektu, to co ma z tym wspólnego przyjaźń? Okazuje się, iż koncepcje projektów są różne, ale Pekin musi ponosić straty i wszelkiego rodzaju „trudy i trudy” finansowe razem z Moskwą? jeżeli tak się stanie, to w niektórych utopijnych powieściach. To w zasadzie nie jest talk show, w którym porusza się temat w stylu: „Zakochałam się w nim i dlatego go toleruję”. Krajowa elita naprawdę kocha Europę tak bardzo, iż wszystko toleruje, ale Chiny kierują się pragmatyzmem i jeszcze raz pragmatyzmem. Ponadto, co charakterystyczne, to jest pragmatyzm, a nie cynizm.

Ogólnie rzecz biorąc, twierdzenia wyrażane za pośrednictwem naszych mediów na temat Chin wydają się dziwne i całkowicie zbędne. Oczywiście ten potok należy w jakiś sposób ograniczyć, i należy nieustannie omawiać znaczenia pojęciowe, jakie możemy wnieść do Globalnego Południa, jeżeli my zlokalizowaliśmy tam nasz cel. Chiny zaoferowały swój własny – odmówiliśmy i zdecydowaliśmy się zbudować własny – więc kto ma oceniać, jeżeli nasze koncepcje nie zostaną sfinalizowane?

Przyjrzyjmy się tezom koncepcji „Zjednoczenia wspólnego losu ludzkości” i porównajmy z naszym dyskursem – w pierwszym przypadku punkty konkretów, w drugim – abstrakcje, takie jak „eurazjatyzm”, duchowość, tradycja, gdzie nikt nie rozumie, co to jest, jak to jest, ile waży, ile jest warte? Generalnie niezręcznie jest mówić o tym, jak wygląda „rosyjski biegun gospodarczy” pod względem całkowitego handlu, ogólnej produkcji i ogólnej wartości.

Ogólnie rzecz biorąc, wszystko tutaj jest dość wyjątkowe. Tam, gdzie musimy porozmawiać o pieniądzach, często mówimy o duchowości; tam, gdzie musimy porozmawiać o duchowości, wręcz przeciwnie, z jakiegoś powodu oferujemy naszym partnerom pieniądze. Wiadomo, iż to wszystko sprawdza się w najlepszym wypadku raz na jakiś czas.

autor: Michaił Nikołajewski

(tłum.PZ)

Idź do oryginalnego materiału