Marzenie o emeryturze w wysokości 7000 złotych miesięcznie dla wielu Polaków staje się celem, ale rzeczywistość finansowa jest bezlitosna. Najnowsze wyliczenia ekspertów, oparte na danych ZUS, pokazują, jak gigantyczne zarobki trzeba osiągać przez dekady, aby zapewnić sobie taką przyszłość. Dla obecnego 40-latka oznacza to konieczność zarabiania 14,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie przez resztę kariery. W przypadku kobiet w tym samym wieku poprzeczka zawieszona pozostało wyżej – mowa o kwocie przekraczającej 22 tysiące złotych. Te liczby brutalnie obnażają prawdę o polskim systemie emerytalnym, który wprost karze za płeć, dłuższe życie i przerwy w karierze.
Kontrast między marzeniami a rzeczywistością jest ogromny. Podczas gdy w marcu 2025 roku już ponad 622 tysiące seniorów pobierało świadczenie powyżej 7000 zł, co stanowi spektakularny wzrost o 140% w dwa lata, to średnia emerytura w Polsce ledwo przekracza 4000 zł brutto. Oznacza to, iż dla przeciętnego Kowalskiego osiągnięcie pułapu 7000 zł graniczy z cudem i wymaga zarobków plasujących się w absolutnej czołówce krajowej. Poniższe analizy pokazują, kto realnie ma szansę na taką emeryturę i dlaczego dla większości pozostanie ona w sferze marzeń.
Matematyka emerytalna jest bezlitosna. Tyle trzeba zarabiać
Polski system emerytalny opiera się na prostej, ale bolesnej matematyce. Aby mężczyzna, który ma dziś 40 lat, mógł za 25 lat liczyć na świadczenie w wysokości 7000 zł brutto, musi przez cały ten okres zarabiać co najmniej 14,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie. Jak wyliczył portal Finanse.wp.pl, jest to kwota odpowiadająca 165% przeciętnego wynagrodzenia w kraju. Oznacza to konieczność utrzymywania bardzo wysokich dochodów przez ćwierć wieku bez większych przerw w zatrudnieniu.
Choć wydaje się to nierealne, rośnie grupa osób, którym się to udaje. Z danych ZUS, przytaczanych przez portal Infor.pl, wynika, iż w marcu 2025 roku emeryturę przekraczającą 7000 zł brutto pobierało już 622,7 tysiąca seniorów. To ogromny skok w porównaniu do marca 2023 roku, kiedy takich osób było zaledwie 258,8 tysiąca. Ten wzrost o ponad 140% w ciągu dwóch lat świadczy o tym, iż grupa zamożnych emerytów się powiększa, ale wciąż stanowi elitę na tle milionów Polaków pobierających znacznie niższe świadczenia.
Kobiety potrzebują pensji prezesa. System karze za płeć
Sytuacja kobiet jest dramatycznie gorsza. Te same wyliczenia pokazują, iż 40-letnia kobieta, marząca o emeryturze na poziomie 7000 zł, musi przez resztę swojej kariery zawodowej zarabiać aż 22 tysiące złotych brutto miesięcznie. To o ponad 7,5 tysiąca złotych więcej niż mężczyzna w identycznej sytuacji. Co gorsza, choćby przy tak astronomicznych zarobkach, jej finalne świadczenie wyniesie tylko około 6520 zł. Ta różnica wynika z fundamentalnych założeń systemu.
Jak tłumaczy na łamach rp.pl Iwona Kowalska, rzeczniczka ZUS, przyczyny są złożone. „Różnice w wysokości emerytur dla kobiet i mężczyzn wynikają nie tylko z tego, iż panie pracują krócej, zarabiają mniej i żyją średnio statystycznie dłużej niż mężczyźni, ale zwykle przez część swojego życia są na urlopach związanych z wychowaniem dziecka” – wyjaśnia ekspertka. najważniejszy jest wzór: zgromadzony kapitał dzieli się przez prognozowaną dalszą długość życia w miesiącach. Ponieważ kobiety statystycznie żyją dłużej, ich kapitał musi wystarczyć na więcej miesięcy, co automatycznie obniża wysokość miesięcznego świadczenia. W efekcie przeciętna emerytura mężczyzn to 4103 zł, a kobiet zaledwie 2793 zł.
A może 6000 zł? To również nierealne marzenie dla milionów
Obniżenie oczekiwań kilka pomaga. Portal Money.pl studzi optymizm, pokazując, iż choćby cel w postaci 6000 zł emerytury jest poza zasięgiem większości. Mężczyzna musiałby w tym celu zarabiać około 12 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Kobieta do osiągnięcia tego samego pułapu potrzebuje pensji na poziomie 20 tysięcy złotych brutto – to zarobki zarezerwowane dla wąskiej grupy specjalistów i menedżerów.
Te wyliczenia stają się jeszcze bardziej przygnębiające dla młodszych pokoleń. Dzisiejsi 30-latkowie, którzy chcieliby mieć emeryturę przekraczającą 5000 zł miesięcznie, muszą już teraz zarabiać od 6200 zł (mężczyźni) do 9800 zł (kobiety). Te kwoty ostro kontrastują z rzeczywistością. Jak podaje Forsal.pl, po waloryzacji w 2025 roku średnia emerytura w Polsce wzrosła do zaledwie 4009 złotych brutto. To pokazuje, jak ogromna przepaść dzieli realia od marzeń o finansowym bezpieczeństwie na starość.
Elitarny klub emerytów i alarmujące statystyki
Z jednej strony mamy więc milionowe rzesze Polaków z niskimi świadczeniami, a z drugiej – wąską elitę. Portal MyCompanyPolska.pl ujawnia niepokojące dane: aż 37,6% kobiet w Polsce pobiera emeryturę nieprzekraczającą 2600 zł brutto. Tylko 12,6% pań może liczyć na świadczenie powyżej 5000 zł. Ta dysproporcja przekłada się na roczną różnicę w dochodach między płciami na emeryturze sięgającą ponad 17 500 zł.
Dla kontrastu, Infor.pl informuje, iż wiosną 2025 roku dwie najwyższe emerytury wypłacane przez ZUS oscylowały wokół 51 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Rekordziści to mężczyźni, którzy przepracowali ponad 60 lat, kontynuując pracę długo po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego. To pokazuje, iż jedynym sposobem na radykalne podniesienie świadczenia w obecnym systemie jest ekstremalnie długa aktywność zawodowa. Każdy dodatkowy rok pracy znacząco zwiększa zgromadzony kapitał i skraca prognozowaną długość pobierania emerytury, co winduje jej wysokość.
Co dalej z systemem? Eksperci wskazują jedyną nadzieję
Eksperci biją na alarm. Polska, obok Rumunii, ma najniższy wiek emerytalny dla kobiet w całej Europie. Utrzymanie tego stanu rzeczy, w połączeniu z demografią, grozi załamaniem systemu. Wielu specjalistów uważa, iż ogłoszenie planu zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn najpóźniej w 2026 roku jest nieuniknione, by uratować finanse publiczne.
W obliczu tak ponurych prognoz jedyną realną nadzieją na godną starość staje się dodatkowe oszczędzanie. Portal UNIQA.pl przypomina o instrumentach trzeciego filaru, takich jak Indywidualne Konta Emerytalne (IKE), Indywidualne Konta Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE) oraz Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK). To jedyne narzędzia, które pozwalają budować prywatny kapitał na przyszłość, niezależny od kondycji ZUS. Bez samodzielnej troski o finanse, marzenie o 7000 zł emerytury pozostanie dla 99% Polaków tylko statystyką z artykułów prasowych.
More here:
Chcesz 7000 zł emerytury? ZUS podał wyliczenia. Te kwoty zwalają z nóg