Chcą oszukać? Cięcia w sieci szpitali odsunięte na „po wyborach”

7 godzin temu

Rząd nie wprowadzi reformy sieci szpitali, która miała polegać m.in. na zamykaniu oddziałów w mniejszych miastach. Ludzie Tuska wiedzą, iż wywoła to protesty społeczne, więc przesunęli operację na „po wyborach”. jeżeli wygra Rafał Trzaskowski będzie można spokojnie przystąpić do cięć.

O decyzji rządu Donalda Tuska informuje portal money.pl. Dziennikarze podkreślają, iż odłożenie reformy sieci szpitali to efekt strachu przed „wykorzystaniem tematu w kampanii wyborczej”. Rząd zdaje sobie też sprawę, iż ustawy uderzającej w bezpieczeństwo zdrowotne takich regionów jak Południowe Podlasie nigdy nie podpisałby prezydent Andrzej Duda.

Bezpieczniej po wyborach

Przesuwamy reformę zdrowia na trochę później. Ministerstwo Zdrowia jest gotowe, ale bezpieczniej jest to zrobić w drugiej połowie roku. To nie wina resortu, ale kalendarz jest, jaki jest i wielkie reformy w pierwszym półroczu tego roku miałyby problem, żeby przejść. W tym przypadku prawdopodobnie znów byłaby wrzawa, iż rząd likwiduje porodówki, a Andrzej Duda finalnie i tak by tego nie podpisał – mówi dziennikarzom money.pl pragnący zachować anonimowość rozmówca z obozu rządowego.

Oficjalnie Ministerstwo Zdrowia twierdzi, iż wstrzymuje ustawę, by ją lepiej skonsultować ze społeczeństwem. Wypracowane w trakcie tych konsultacji stanowisko „ma pomóc uzyskać kompromis, pozwalający na lepsze zagospodarowanie ochrony zdrowia, przy jednoczesnym zapewnieniu ich odpowiedniej dostępności. Zakończenie prac nad reformą i wejście w życie przepisów planujemy w pierwszym półroczu tego roku” – informuje MZ na łamach money.pl.

Uderzenie w słabszych

Dlaczego Tusk boi się reformy w kampanii wyborczej? To proste – uderza ona w mniejsze ośrodki, takie jak Radzyń Podlaski czy Parczew. To tu mają być cięcia w imię „racjonalizacji”, w pierwotnej wersji projektu była na przykład mowa o zlikwidowaniu wszystkich porodówek, w których rodzi się mniej, niż 400 dzieci rocznie. To oznaczałoby, iż miliony Polek jeździłyby na poród do szpitali oddalonych choćby o kilkadziesiąt kilometrów od ich domu.

Idź do oryginalnego materiału