

Jutro Sejm zajmie się wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi Antoniemu Macierewiczowi. Obecny szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zarzuca mu ujawnienie dokumentów ściśle tajnych w czasie prac podkomisji smoleńskiej. Wniosek o uchylenie immunitety napisał minister sprawiedliwości Adam Bodnar, a zmodyfikował go Waldemar Żurek. „Ten materiał, który znajduje się w publikacji, z którym państwo mogą się zapoznać w mediach, on nie zawiera ściśle tajnych i tajnych informacji” – odpowiada na te zarzuty były szef MON Macierewicz.
Jutro Sejm ma debatować i podjąć decyzję, ws. ewentualnego uchylenia immunitetu byłemu szefowi MON posłowi Antoniemu Macierewiczowi. Przed miesiącem wniosek w tej sprawie wysłał do marszałka Adam Bodnar, ale Szymon Hołownia, nie mógł nadać mu dalszego biegu, ponieważ zawierał klauzulę ściśle tajne ze względu na treść wskazanych we wniosku dokumentów. Władysław Kosiniak-Kamysz zarzuca byłemu szefowi podkomisji smoleńskiej Antoniemu Macierewiczowi, iż ujawnił dokumenty ściśle tajne. Nowy minister Waldemar Żurek zdjął z wniosku o uchylenie immunitetu klauzulę ściśle tajne, dlatego Sejm zajmie się nim jutro ok. godz. 9.00 rano.
Ostatecznie zrobił to Waldemar Żurek. To, co pan przeczytał, to są absurdalne zastrzeżenia, czy też fałszywe informacje pana Kosiniaka-Kamysza. Obecny zarzut, który ma być przedmiotem ewentualnego odebrania mi immunitetu, dotyczy ich tezy, iż w załącznikach są opublikowane informacje, które pochodzą z tajnych i ściśle tajnych dokumentów. Tylko to jest przedmiotem przedmiotem zarzutu
— powiedział na antenie Telewizji wPolsce24 były szef MON Antoni Macierewicz. Prokuratura sporządziła tzw. wyciąg z uzasadnienia, który jest objęty niższą kategorią tajemnicy, w związku z czym posłowie będą mogli się z zapoznać z wnioskiem w trybie tajnym.
45 minut
Zanim Sejm zajmie się na jutrzejszym posiedzeniu plenarnym wnioskiem o uchylenie immunitetu posłowi Antoniemu Macierewiczowi, jeszcze dziś będzie go rozpatrywać sejmowa komisja. Czas debaty… 45 minut.
Jutro ma być decyzja Sejmu, ale dzisiaj ma być decyzja komisji, która się tą problematyką zajmuje. W obu wypadkach na debatę przeznaczono 45 minut. Debata, która jest przecież niesłychanie skomplikowana. Istotą problemu jest to, iż tak naprawdę służba specjalna zgodziła się na opublikowanie tych materiałów. Przygotowała te fragmenty, które powinny być wyeliminowane lub zmienione i ja tak zrobiłem. Ten materiał, który znajduje się w publikacji, z którym państwo mogą się zapoznać w mediach, on nie zawiera ściśle tajnych i tajnych informacji. Zwłaszcza, o ile chodzi o ściśle tajne informacje, to one nie mogą być przedmiotem dyskusji. Trudno aby były one przedmiotem dyskusji zarówno Sejmu, jak i komisji, dlatego iż w Sejmie jest tylko 15 posłów, którzy mają prawo i możliwość zapoznawać się z informacjami ściśle tajnymi. jeżeli chodzi o informacje tajne, wszyscy posiadają taką możliwość i w tym zakresie byłoby to realne
— powiedział poseł Antoni Macierewicz i podkreślił, iż zarzuty są absolutnie bezzasadne, ponieważ we wniosku przywołuje się odpowiednich fragmentów odtajnionych dokumentów.
W związku z tym to wszystko jest fałszywe. Istotą problemu jest to, iż ten materiał został przygotowany przez pana płk. prok. Tomasza Mackiewicza, który odgrywał fundamentalną rolę po 10 kwietnia w Smoleńsku, akceptując fałszywe działania rosyjskie związane z badaniami i nie badaniami ciał tych, którzy zostali zamordowani
— ocenił były szef podkomisji ds. badania przyczyn katastrofy smoleńskiej. .
To jest osoba zainteresowana tym, żeby atakować nas, dlatego, iż jego działanie jest działaniem przestępczym. Rodziny skierowały w 2012 roku wniosek o proces przeciwko niemu i jeszcze kilku innych polskich prokuratorów, którzy zgadzali się na kłamstwo i je aprobowali. 2 lata trwały dyskusje i ostatecznie, jak państwo się domyślacie, ten proces został odwołany
— oświadczył wiceprezes PiS.
„Nie chcą mieć świadomości”
Prowadzący program red. Tadeusz Płużański zapytał posła Macierewicza o ocenę pracy powołanego przez Kosiniaka-Kamysza zespołu śledczego nr 4, który negatywnie ocenił działania podkomisji smoleńskiej we wszystkich aspektach jej działania: gospodarności, legalności, celowości oraz rzetelności. Kosiniak-Kamysz i jego ludzie twierdzą, iż celem podkomisji nie było zbadanie wszystkich możliwych przyczyn katastrofy, a udowodnienie tezy o wybuchu na pokładzie samolotu. Przygotowany przez zespół nr 4 raport wini Antoniego Macierewicza.
Ten raport składa się wyłącznie z kłamstw i zupełnych absurdów. Wynikają one z tego, iż – jak sądzę – Władysław Kosiniak-Kamysz i jego ludzie, którzy to analizowali, nie mieli albo nie chcieli mieć dostępu do całości materiałów z prac podkomisji. Całość materiałów to są dziesiątki tysięcy stron i materiałów, a oni zawarli (w swym raporcie – przyp. red.) zaledwie połowę tych dokumentów. Nie mają świadomości albo nie chcą mieć świadomości, iż dyskusje w trakcie badania tak skomplikowanej sprawy często się różnią. Często zanim się doprowadzi do znalezienia rzeczywistych efektów, naukowcy mają różne zdanie. Powybierali zatem różne zdania twierdząc, iż te różne zdania są świadectwem błędów. To co zrobiono, to jest absurdalne kłamstwo
— odpowiedział Macierewicz wskazując, iż eksperci pracujący w podkomisji smoleńskiej to wybitni specjaliści, o czym Kosiniak-Kamysz nie chce pamiętać.
Przynajmniej sześciu członków podkomisji to są wybitni naukowcy zajmujący się problematyką samolotową głównie w Stanach Zjednoczonych. To Polacy ze Stanów Zjednoczonych, m.in. prof. Wiesław Binienda, który jest szefem jednej z wybitnych uczelni amerykańskich, zajmujący się właśnie problematyką związaną z produkcją i ewentualnymi katastrofami samolotu. W związku z tym, to jest po prostu kłamstwo i nieprawdopodobna bezczelność, korzystająca z reklamy, z upowszechniania tego kłamstwa. Warto sobie uświadomić, iż w Polsce nigdy nie było czegoś takiego i żadna komisja nie badała tak straszliwej tragedii, jaką była tragedia smoleńska samolotu TU 154m
— przypomniał wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości.
Tusk ułożył się z Moskwą i Berlinem
W ocenie byłego szefa MON działania Donalda Tuska w okresie tuż po katastrofie smoleńskiej wskazują, na jego zakulisowe rozmowy z Rosjanami.
Chcę, żebyście państwo wiedzieli, iż w listopadzie 2010 roku Donald Tusk, proszę sobie wyobrazić, polecił swoim ludziom, by napisali prawdę o przebiegu katastrofy. I rzeczywiście napisali, ten dokument jest, jednoznacznie stwierdzający, iż kłamstwem jest atak na polskich pilotów. Nieprawdą jest, iż zeszli zbyt nisko. Nieprawdą jest, iż źle prowadzili samolot. Nieprawdą jest, iż doprowadzili do tej tragedii. Wynika z tego, co oni napisali, iż wina jest po stronie rosyjskiej
— oświadczył poseł Macierewicz.
Ten dokument został wysłany do Putina do negocjacji i te negocjacje doprowadziły do tego, iż po dwóch miesiącach Donald Tusk zmienił zdanie, napisał to, co napisali Rosjanie, iż winna jest strona polska, a nie rosyjska. A w zamian za to, otrzymał on coś, co dla niego było najważniejsze. Rosyjski sojusz wraz z Niemcami, który trwał do drugiej połowy 2014 roku. Wspólne działanie wojskowe, gospodarcze i polityczne. To było dla niego najważniejsze
— podsumował wiceprezes PiS Antoni Macierewicz.