Prezydent blokuje ustawę, ale zagrożenie nie mija
Tuż przed Wielkanocą prezydent Andrzej Duda zdecydował się skierować do Trybunału Konstytucyjnego ustawę autorstwa rządu Donalda Tuska, dotyczącą tzw. „mowy nienawiści”. Decyzja głowy państwa faktycznie uniemożliwia wejście w życie kontrowersyjnych przepisów – przynajmniej na razie. To jednak tylko wstrzymanie, a nie ostateczne odrzucenie niebezpiecznego projektu, który według wielu ekspertów – w tym Instytutu Ordo Iuris – stanowi próbę wprowadzenia w Polsce ideologicznej cenzury.
Nie mam co do tego żadnych wątpliwości: ta ustawa została stworzona po to, by kneblować konserwatywny głos w przestrzeni publicznej. Jak podkreślam od początku debaty nad tym projektem: „Zgadzam się z oceną Ordo Iuris – celem tej ustawy nie jest walka z nienawiścią, ale zamknięcie ust obrońcom życia, rodziny, kapłanom i patriotom. To zamach na wolność słowa w imię poprawności politycznej.”
Ideologiczny projekt, który karze za poglądy
Proponowana przez rząd ustawa zawiera przepisy tak nieprecyzyjne, iż mogą one posłużyć do ścigania niemal każdej wypowiedzi sprzecznej z obowiązującą linią ideologiczną. Wskazują na to nie tylko publicyści i prawnicy, ale także sam prezydent – w uzasadnieniu do skierowania projektu do Trybunału Konstytucyjnego powołał się m.in. na ekspertyzy Ordo Iuris, alarmujące o niezgodności ustawy z art. 54 Konstytucji RP, gwarantującym wolność wyrażania poglądów.
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar jasno wyraził intencje rządu – jego celem jest nie tylko penalizacja tzw. „mowy nienawiści”, ale przede wszystkim powołanie wyspecjalizowanych prokuratorów do walki z „nietolerancyjnymi postawami”. Zgodnie z wytycznymi resortu, śledczy mają sprawdzać skrzynki mailowe, konta w mediach społecznościowych oraz przejmować sprzęt elektroniczny osób oskarżonych o „nienawistne poglądy”.
To nie jest walka z przestępczością – to tworzenie narzędzia do represjonowania obywateli za światopogląd. „Taki aparat represji to prosta droga do systemu przypominającego najczarniejsze czasy PRL-u – gdy Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk decydował, kto i co ma prawo mówić. Dziś rząd Tuska próbuje przywrócić ten mechanizm pod inną nazwą” – alarmuję jako poseł i obrońca wolności słowa.
Będąc w areszcie złożyłem interpelację do Adama Bodnara w sprawie definicji „mowy nienawiści”! Czekam na odpowiedź!
Skoro Minister Sprawiedliwości wydaje wytyczne dla prokuratorów w całym kraju, każąc im ścigać „mowę nienawiści” – to niech jasno odpowie: co to adekwatnie… pic.twitter.com/JKM36Z7EzZ
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) May 1, 2025
Ordo Iuris na pierwszej linii frontu walki o wolność
Na szczególne uznanie zasługują działania Instytutu Ordo Iuris, który nie tylko przygotował kompleksową analizę projektu ustawy, ale także interweniuje w indywidualnych sprawach ofiar tej nowej formy cenzury. Prawnicy instytutu bronią m.in. księdza Grzegorza z Archidiecezji Przemyskiej, zatrzymanego w sposób brutalny za list krytykujący aborcję, czy Pani Izabeli – emerytki z Torunia zatrzymanej za wpis o Jerzym Owsiaku.
Te działania służb pokazują, iż choćby bez wejścia w życie nowych przepisów, aparat państwa pod rządami Donalda Tuska działa już jak maszyneria represji. Ustawa o „mowie nienawiści” miała tylko dać formalną podstawę do tego, co już się dzieje.
Pod pozorem „tolerancji” – dyskryminacja konserwatystów
Zgodnie z analizami Ordo Iuris, ustawa nie tylko wprowadza nieprecyzyjne definicje przestępstw, ale także ustanawia hierarchię ofiar – w której osoby utożsamiające się z ruchem LGBT mają być traktowane przez prawo w sposób uprzywilejowany. To oznacza jawną dyskryminację reszty obywateli, a szczególnie tych, którzy wyrażają przywiązanie do tradycyjnych wartości.
Jak wynika z orzeczeń sądów, z którymi walczy Ordo Iuris – już dzisiaj hasła takie jak „stop tęczowej zarazie” czy cytaty z Pisma Świętego mogą być uznawane za „mowę nienawiści”. jeżeli dopuścimy wejście w życie tej ustawy, to jutro kara więzienia grozić będzie za wypowiedź z ambony, artykuł naukowy, komentarz w mediach społecznościowych, a choćby modlitwę.
Trybunał Konstytucyjny jako ostatni bastion
To przed Trybunałem Konstytucyjnym rozegra się decydująca batalia o przyszłość wolności słowa w Polsce. Eksperci Ordo Iuris przygotowują opinię prawną, która zostanie złożona w tym postępowaniu i która – mam nadzieję – pomoże Trybunałowi w orzeczeniu niezgodności ustawy z Konstytucją.
„Jeśli Trybunał potwierdzi niekonstytucyjność tej ustawy, będzie to miało znaczenie na wiele lat. To orzeczenie może być przywoływane przy każdej kolejnej próbie zaprowadzania cenzury – także po upadku obecnego rządu, który w oczywisty sposób nie uznaje ani wyroków TK, ani zasad demokratycznego państwa prawa” – podkreślam jako poseł, który nie zamierza milczeć.
Musimy działać razem
Dziś wolność słowa w Polsce potrzebuje naszej wspólnej obrony. Każdy obywatel, każda instytucja i każdy polityk powinien opowiedzieć się jasno po stronie prawdy i przeciwko represjom. Dlatego w pełni wspieram działania Ordo Iuris i zachęcam wszystkich, którzy cenią wolność, do ich wsparcia – również materialnego. Prawnicy tej organizacji są często ostatnią linią obrony przed systemową niesprawiedliwością.
Nie pozwólmy na to, by Polska – kraj o tysiącletniej tradycji wolności i chrześcijańskich wartości – stała się laboratorium nowej, neomarksistowskiej cenzury.